Chocholi taniec, jak Polska długa i szeroka
Jutro odbędzie się narodowe czytanie „Wesela”, narodowego dramatu, najbardziej znanego utworu Stanisława Wyspiańskiego.
Chociaż pompatyczne określenie „narodowy dramat” jest trochę odstręczające i wieje z niego nudą, „Wesele” jest w narodzie bardziej znane, niż nam się wydaje. Z tego utworu pochodzi przecież wiele popularnych cytatów, które żyją własnym życiem w języku potocznym.
Zakorzenione są w języku do tego stopnia, że czasem aż trudno uwierzyć, że to nie aktualnie ukute powiedzonka, lecz szkolna lektura sprzed stu lat. „Niech na całym świecie wojna, Byle polska wieś zaciszna, Byle polska wieś spokojna” - mówi w tekście „Wesela” Dziennikarz. Czy to nie pasuje jak ulał do współczesnych redaktorów z wielu mediów prorządowych? A „Miałeś, chamie, złoty róg”? - przecież wyzywanie przeciwników od najgorszych jest obecnie typowe dla wszystkich uczestników polskiego dialogu.
Tych popularnych cytatów jest oczywiście więcej: choćby „Cóż tam, panie, w polityce” albo „Trza być w butach na weselu”, „A to Polska właśnie”.
Akcję czytania „Wesela” rozpocznie w Warszawie prezydent Andrzej Duda z małżonką, ale potem w lekturę zaangażowanych będzie mnóstwo znanych osobistości i wiele ośrodków w całej Polsce. Również w Krakowie zaplanowano w związku z tym wiele wydarzeń. Będzie dobra okazja dla wszystkich, żeby pomyśleć, jak wyrwać się z zaklętego kręgu chocholego tańca, który ostatnio znów nas prześladuje w sposób bardzo intensywny.
Chocholi taniec, czyli senny trans uniemożliwiający jakąkolwiek sensowną aktywność, też pochodzi z „Wesela”, a znamy go jak zły szeląg. Męczący klincz w polityce, ataki i epitety zamiast dyskusji, fatalna atmosfera podsycanych ciągle podziałów to przecież nasza codzienna rutyna.
Nawet obchodów Sierpnia’80 nie udało się wczoraj świętować wspólnie, może więc chociaż dzisiejsza rocznica wybuchu wojny obejdzie się bez ekscesów?
- W naszej redakcji już chyba tylko ja to pamiętam z własnego doświadczenia - mówiła do mnie wczoraj Józefa Piotrowska-Strigl z działu łączności z czytelnikami.- Pamiętam, że 1 września 1939 stałyśmy z mamą w strasznie długiej kolejce, żeby oddać srebrne łyżeczki na fundusz obrony. Ludzie przynosili obrączki, pierścionki, jakieś srebrne wazy. Ofiarodawców był cały wielki tłum - wspomina pierwszy dzień wojny i daremne poświęcenie ludzi dobrej woli.
Daremne, ale ostatecznie również i owocne poświęcenie, bo przecież dzisiaj żyjemy w wolnej Polsce. Zatem warto się starać i próbować, pomimo wszystko.