Chłopaki, grają was wszędzie! Jak małopolscy didżeje z KOMODO, z pomocą mistrzyni Europy, stworzyli przebój słuchany od Berlina po Rio
Z radiowego głośnika na słynnej brazylijskiej Copacabanie rozbrzmiewa tego lata zaraźliwa przeróbka wielkiego hitu lat 80. stworzona przez trójkę didżejów z… Małopolski. Ten sam utwór króluje na plażach od Meksyku po Włochy i Rumunię, młodzi i starzy bawią się przy nim szampańsko w niemieckich klubach i nadbałtyckich kurortach. Czegoś takiego nie dokonał jeszcze żaden polski muzyk. W każdym razie nie taki, który tworzy nad Wisłą. Z pomocą przyjaciół z całego świata.
Słysząc „(I Just) Died In Your Arms”, odmienioną wersję przeboju Cutting Crew z 1986 r., szarzy odbiorcy w pierwszym odruchu myślą, że wykonawca - Komodo - to zespół amerykański. Fakt, brzmienie jest świetne, na poziomie mistrzów gatunku, przeróbka pomysłowa, z jednej strony mocno inna od oryginału, a z drugiej zachowująca doń duży szacunek i wypełniona brzmieniami z lat 80., a jednocześnie znakomicie wpasowania miedzy leżak a promienie słońca. No i faktycznie śpiewa Amerykanin.
Michael Shynes ma koło czterdziestki, mieszka w Minnesocie z żoną i dwójką dzieci i od 20 lat próbuje się przebić w koszmarnie trudnej branży muzycznej. W Stanach konkurencja jest mordercza, w co drugim domu tworzy następczyni Madonny lub bliźniak Michaela Jacksona, co pół sekundy ktoś wrzuca swój klip do YouTube’a – w nadziei, że obejrzy go miliard ludzi na świecie, jak dzieła Eda Sheerana lub Ariany Grande.
Shynes nagrywa piosenki zawodowo, jeździ z nimi po Ameryce i utrzymuje z tego rodzinę, kręci profesjonalne wideoklipy, ale zwyczajowo liczba ich odtworzeń na YouTube oscyluje wokół 5 tysięcy. Amerykanin przeżywa więc teraz niezły szok, bo jego zaśpiewany z polskim Komodo przebój ma już na YouTube 9,5 milionów odtworzeń - i ta liczba z każdą chwilą rośnie.
Tu małe wyjaśnienie: chłopaki z Komodo nigdy nie widzieli Michaela na oczy. Ale od czego jest internet! Napisali, dogadali się, zaśpiewał, przesłał nagrany wokal – i tak powstał kompletny hit lata. Proste?
Czytaj więcej:
- Miałem problem z wymową, trochę sepleniłem. Postanowiłem to zmienić i ciężką pracą - zmieniłem. A didżejka zmieniła mnie – przyznaje Darek.
- Razu pewnego między grami przypałętał się ProTracker, program do tworzenia muzyki. Dotarło do mnie, że można na komputerze, w domu, stworzyć własny utwór, może nawet hita – wspomina Tomek.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień