Chłop biebrzański też chce zarobić na parku narodowym
Biebrzański Park Narodowy to prawdziwa żyła złota - mówią podlascy rolnicy. I żałują, że korzystają z niej tylko przedsiębiorczy mieszkańcy Warszawy i innych dużych miast, a tutejsi gospodarze nie mają z parku nic. Zaczynają walczyć, by to zmienić.
W miniony wtorek grupa miejscowych rolników, mających zastrzeżenia do ostatniego przetargu na dzierżawę łąk, protestowała przed siedzibą Biebrzańskiego Parku Narodowego w Osowcu Twierdzy. „Precz z biebrzańskim parkiem, precz z prawem ochrony przyrody, te prawo niszczy miejscowych rolników, żądamy natychmiastowych zmian w prawie”, „Dolina Biebrzy to obecnie kopalnia złota, ona musi służyć przede wszystkim miejscowym, biebrzańskim rolnikom”, „Wara wam od ziemi, na której żyjemy od stuleci i uprawiamy ją od pokoleń” - takie hasła przynieśli na protest rolnicy z doliny Biebrzy, którzy też chcieliby zarabiać na koszeniu łąk. Przywieźli też taczkę „dla dyrektora parku, który zapomniał o rolnikach z doliny Biebrzy” i kosę - „środek owadobójczy na zielonych ekoterrorystów”. Na parkingu BPN zrzucili stertę obornika.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień