Chcieli nam dać... ruinę
Agnieszka i Piotr Przybylakowie z Gubina starają się o mieszkanie z urzędu miasta. Kiedy poproszono ich o obejrzenie lokalu, byli w szoku. - Tu wszystko się sypie - mówili.
- Przydzielanie mieszkań przez gminę jest nielogiczne - narzeka Agnieszka Przybylak. - Jednej kobiecie z dziećmi praktycznie co chwilę proponuje się inne mieszkania. Inni muszą czekać nie wiadomo ile czasu, a później pokazuje się im ruinę. To naprawdę niesprawiedliwe - opisuje kobieta.
Wraz z Piotrem mają dwójkę dzieci: 4-letnią Julię i 1,5- rocznego Kubę. Szukają większego mieszkania, a przede wszystkim swojego. Obecnie wynajmują malutki lokal w Gubinie. Ona zajmuje się dziećmi, on pracuje w zakładzie, ale dużych pieniędzy nie zarabia.
- Trafiliśmy na listę komunalną, a więc teoretycznie powinniśmy dostać mieszkanie lepsze niż będąc na liście socjalnej - opowiada Piotr Przybylak. - Ale pokazali nam to mieszkanie na Rycerskiej. Już widząc drzwi wiedziałem, że nie warto tam nawet wchodzić. A najlepsze jest to, że w Miejskim Zakładzie Usług Komunalnych mówili, że przeprowadzali tam remont...
Dodaje również, że byłby w stanie wykonać remont sam.
- Najwyżej wziąłbym kredyt. Ale mówimy o kosztach takich jak 10-15 tys. zł, nawet więcej - wylicza pan Piotr. - Za remont tego mieszkania na Rycerskiej to mógłbym kupić własne mieszkanie.
A jak wygląda wspomniany lokal przy ulicy Rycerskiej? Obdrapane ściany, rdza, wilgoć.
- Wszystko się sypie. Musiałem drzwi łapać, kiedy je otwierałem, bo mogły spaść na głowę - opisuje mężczyzna (zdjęcia można zobaczyć na stronie internetowej „GL”).
- Lepsze mieszkania proponuje się ludziom, którzy dostali eksmisję. To coś jest nie tak z systemem - zaznacza Agnieszka Przybylak. - A jak znajdą frajera, to ten męczy się z remontem. Rozmawiałam z kilkoma osobami, które wyliczają: 4 lata i do zakończenia remontu jeszcze daleko. Mało tego, wyremontuje się, a mieszkanie dalej należy do miasta.
Dodatkowo rodzina obawia się, że oglądając mieszkanie przy ul. Rycerskiej i odrzucenie tej propozycji, oznaczać może przybliżenie ich do skreślenia z listy oczekujących.
Pytamy więc w Miejskim Zakładzie Usług Komunalnych o zaistniałą sytuację.
- Przede wszystkim propozycja mieszkania była niezobowiązująca, bo mieszkanie nie nadaje się do zamieszkania, tylko do remontu. Nie liczy się do listy - mówi kierownik Roman Gąsior. - Nie da się ukryć, że lokal jest w złym stanie. Często jednak zdarza się, że oczekujące rodziny decydują się na remont takiego mieszkania z możliwością późniejszego wykupu.
R. Gąsior dodaje, że tego typu lokale często wymagają dużych nakładów finansowych.
- Zdarza się, że wystawiamy je na sprzedaż. W innym przypadku staramy się je remontować. Tak było w przypadku lokalu przy ul. Rycerskiej. Zrobiliśmy tam kilka rzeczy, m.in. wymieniliśmy okna na nowe - opowiada kierownik Gąsior.
Podkreśla także, że rodzina nie ponosi żadnych konsekwencji w związku z odmową przyjęcia takiego lokalu.
- To była tylko propozycja urzędu dla oczekujących z listy. Może akurat rodzina skusiłaby się na remont tego mieszkania - zaznacza Roman Gąsior. - Dodam również, że jedna pani była zainteresowana tym lokalem przy Rycerskiej. Dostała go, podpisaliśmy umowę i jest szczęśliwa. Wkrótce zacznie go już remontować.