Chciała pomóc, straciła całe oszczędności
70-letnia emerytka padła ofiarą pośredników kredytowych. Jest jedną z co najmniej kilku tysiecy poszkowanych osób w kraju.
Wszystko zaczęło się od prośby znajomej, która chciała pożyczyć trzy tysiące złotych. Nie miała jednak zdolności kredytowej, a miała ją pani Krystyna, 70-letnia emerytka z Łodzi. Znajoma zaprowadziła ją do biura pośrednika kredytowego - Personal Finance. Tam emerytka usłyszała, że pożyczka będzie na nią, ale ma się nie przejmować, gdyż to rozwiązanie tylko na chwilę. Gdy przekaże pieniądze znajomej, ta zyska zdolność kredytową i kredyt zostanie przepisany na nią. W ten sposób pani Krystyna stała się jedną z tysięcy poszkodowanych przez Europejską Grupę Finansową Council z Wrocławia - pod marką Personal Finance.
- Miałam odłożone swoje pieniądze, chciałam je pożyczyć znajomej, ale ta uparła się, by załatwić to przez pośrednika - mówi pani Krystyna. - W biurze zajęły się nami trzy osoby, które tak bajerowały, że kompletnie straciłam czujność. Uspokajały mnie zresztą, że to rozwiązanie tylko chwilowe, że za moment pozbędę się tego kredytu, a wszystko będzie spłacać moja znajoma.
Pani Krystyna otrzymała znacznie większy kredyt niż chciała znajoma. Kredyt opiewał bowiem na 16 tys. zł. Z tych pieniędzy ponad 4 tys. zł łodzianka przekazała pośrednikowi, a 3 tys. zł. znajomej. Na tym się nie skończyło. Po kilku dniach z łodzianką skontaktował się przedstawiciel pośrednika. Przedstawił ofertę niby korzystniejszego kredytu. Łodzianka nie była nim zainteresowana.
- Zaczął mnie jednak przekonywać, a nawet straszyć, w końcu uległam - mówi łodzianka. - Kolejny kredyt był już na 38 tys. zł, do spłaty było 90 rat po 725 zł i także była obietnica, że zostanie przepisany na moją znajomą. Z tych pieniędzy przekazałam 10.800 zł prowizji dla Personal Finance, spłaciłam kredyt w pierwszym banku.
Gdy pani Krystyna zorientowała się, że nie pozbędzie się kredytu, pozostałą kwotę wykorzystała na jego spłatę. Poświęciła też 20 tys. zł własnych oszczędności. Nie wystarczyło to na spłatę całości, kobieta ma jeszcze spłacić blisko 7 tys. zł, w ratach do 2024 roku. Teraz pani Krystyna domaga się zwrotu prowizji od Personal Finance.
Łodzianka nie miała pojęcia, że przeciwko firmie toczy się postępowanie prokuratorskie. Mowa jest o zorganizowanej grupie przestępczej, która miała dokonywać oszustw w związku z pośrednictwem kredytowym. Działać miała ona zarówno na szkodę osób prywatnych jak i banków. Mieli na tym stracić niemal 5,8 mln zł, choć ta kwota może być jeszcze wyższa.
Pani Krystyna w tej sprawie odwiedziła także biuro Miejskiego Rzecznika Praw Konsumentów w Łodzi.
- Zgłosiło się do nas już kilkanaście osób, które czują się poszkodowane przez tę firmę - mówi Zbigniew Kwaśniewski, miejski rzecznik praw konsumentów w Łodzi. - Kierujemy ich na policję, nie mamy nawet do kogo występować, gdyż firma nie prowadzi już działalności gospodarczej. Trzeba czekać na zakończenie prokuratorskiego śledztwa.
Prokurator Anna Zimoląg, rzecznik Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu, która prowadzi śledztwo w tej sprawie, radzi pani Krystynie, by jak najszybciej zgłosiła się do najbliższej prokuratury.
- Tam złoży zeznania i przedstawi dokumenty - mówi Anna Zimoląg. - Nie ma potrzeby, by przyjeżdżała do Wrocławia, wysłaliśmy do wszystkich prokuratur w kraju schemat przesłuchania. Do tej pory mamy kilka tysięcy pokrzywdzonych, którzy są przesłuchiwani.
W sumie zarzuty usłyszało 18 osób, z których sześć zostało aresztowanych. Dwunastu natomiast objętych jest dozorem. Policjanci i prokuratorzy apelują do osób, które czują się oszukane przez tę firmę, by zgłaszały się na policję i do prokuratury.