Chcemy żyć bez problemów. Nie wszystkim się to udaje
Łotry, chcecie żyć wiecznie?! - wołał rozczarowany i oburzony król Prus Fryderyk II Wielki, gdy widział, że jego żołnierze wcale nie mają zamiaru bohatersko ginąć, tylko cofają się pod naporem Austriaków. Było to dawno temu, w 1757 r. podczas bitwy pod Kolinem w Czechach, ale taka scena dobrze obrazuje uniwersalną i odwieczną prawdę: chętnych by umierać zazwyczaj brakuje.
Widać to również na naszych ulicach i w sklepach, gdzie obecnie często można spotkać Ukraińców. Pracują w naszym kraju, studiują. Różne szacunki mówią, że jest ich w Polsce bardzo wielu, możliwe, że to setki tysięcy osób. Ostatnio nawet słychać głosy, że bez nich nasza gospodarka miałaby kłopoty związane z niedoborem rąk do pracy, więc ich liczba naprawdę musi być znacząca.
A właściwie dlaczego oni są w Polsce? Nie mam zamiaru nikogo osądzać ani strofować, ale fakt faktem: skoro ja ich spotykam w Krakowie w sklepie, to na pewno nie ma ich w Donbasie, gdzie przecież od dawna trwa wojna. Nie ma ich też na rosyjskim pograniczu, gdzie ostatnio ukraińskie władze raz-dwa wprowadziły stan wojenny. „Chcecie żyć wiecznie?” - mógłby Ukraińców mieszkających w Polsce zapytać prezydent Poroszenko. Na pewno jednak na taką bezczelną bezpośredniość wobec swoich wyborców się nie zdobędzie. Bo dziś obywatele równie bezczelnie odpowiadają: „chcemy żyć spokojnie i nie mieć problemów”. I otwarcie podejrzewają polityków, najczęściej zresztą słusznie, o różne ukryte intencje, związane np. z kampanią przedwyborczą.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień