Chcemy spokojnie żyć. Bez imprez i krzyków
W weekend mieszkańcy jednej z kamienic przy ul. Przyjaciół Żołnierza w Żaganiu przeżyli koszmar. Interweniowała policja i straż.
- O północy były wrzaski i krzyki - opowiada jeden z mieszkańców kamienicy. - A w niedzielę rano z okien na poddaszu zaczęły zlatywać ubrania. Nikt po nie wyszedł. Nie chciałem ich przejechać, więc utrudniły parkowanie na podwórku.
- Później pojawiła się straż pożarna, pogotowie i policja - dodaje pan Piotr. - Ale okazało się, że sąsiad i reszta jego towarzystwa gdzieś uciekła. Jestem oburzony zachowaniem człowieka z poddasza. Przecież angażowanie służb porządkowych to są koszty. A jeśli w tym czasie ktoś potrzebowałby pomocy, to musiałby czekać. Ktoś wreszcie powinien zrobić z tym porządek. - Kiedyś moje dzieci były głośne - denerwuje się pani Sylwia. - Ktoś z sąsiadów poskarżył się do zarządcy i zaraz dostałam pismo z upomnieniem. Zagrozili mi, że mogę zostać eksmitowana. A tu tyle problemów z człowiekiem, a nikt mu nic nie chce zrobić.
Ludzie skarżą się na głośne imprezy i bałagan. - Kiedyś zwróciłem uwagę sąsiadowi, to powiedział mi, że jak będę się rzucał, to mi poniszczy samochód lub podpali mieszkanie. Nie wątpię, że mógłby to zrobić.
W niedzielę wezwano policje i pogotowie, po sygnale, że w mieszkaniu na górze jest pobita kobieta. Jednak na miejscu okazało się, że drzwi są zamknięte, a wewnątrz nikogo nie ma. Dopiero wezwana na miejsce straż pożarna je otworzyła. Kobieta była, ale odmówiła przyjęcia pomocy. Jej koledzy schowali się na strychu. - Sprawdziliśmy sygnał - zaznacza Izabella Gaweł, kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej. - Jej były konkubent twierdzi, że się rozstali. Nie wie gdzie i kiedy ktoś ją pobił. Wobec obojga zostało orzeczone przymusowe leczenie uzależnienia. - Chcemy tylko spokoju - podkreślają mieszkańcy kamienicy. - Mamy nadzieję, że administracja nam pomoże.
- Mamy nadzieję, że administracja nam pomoże. Bogdan Fryze, dyrektor Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej zaznacza, że mieszkańcy ostatnio się nie skarżyli. - Jedynym rozwiązaniem jest eksmisja lokatora do budynku socjalnego przy ul. Żółkiewskiego, czyli na tak zwane „Wichrowe Wzgórza”, położone za miastem. Tam mieszkają ludzie z różnymi problemami. Sprawdzimy, czy jest możliwość i powody do wszczęcia eksmisji. Uciążliwy sąsiad jest nieuchwytny .