Chcemy, aby data 30 maja 1960 trafiła do podręczników historii
Tzw. wydarzenia zielonogórskie były dotychczas tylko hasłem, datą. Dzięki opowieściom naszych Czytelników nabierają one ludzkiego wymiaru. Historia obrony Domu Katolickiego zyskuje nazwiska, twarze...
Jolanta Balcer dłuższą chwilę przyglądała się fotografii, która ukazała się w „Gazecie Lubuskiej”. Pokazała ją jeszcze mamie, sięgnęła po telefon i wykręciła numer redakcji.
– Jestem tą dziewczynką ze zdjęcia – powiedziała. – A ta kobieta z ciemnymi włosami za mną to moja mama.
Miała sześć lat. 30 maja 1960 roku, poniedziałek, wyszła z mamą po zakupy. Niespodziewanie znalazła się w centrum zamieszania.
– Pamiętam fruwające nad głową kawałki brykietu, nie bruku, ale właśnie brykietu – wspomina, przemierzając z nami drogę od kościoła Mariackiego, przez plac... – Mama zaczęła biec, uciekać, aby znaleźć się jak najdalej. Wpadłyśmy do tego budynku. O, nawet drzwi są takie same, jak pamiętam. Ukryłyśmy się, było jak na wojnie. Pytałam mamę, co się dzieje, ale tylko mnie uciszała. Dopiero później powiedziała, że chodziło o Dom Katolicki.
Zdjęcie znajdujące się w zasobach IPN zostało wykonane w chwili, gdy wychodziły z placu. Jego autorem był zapewne funkcjonariusz SB...
Nigdy nie żałował
Z Grażyną Michniuk–Wesołowską spotykamy się w kwiaciarni, w której pracuje. Tutaj także wycinek z „GL” i niewielkie, legitymacyjne zdjęcie. To zdjęcie z 1960 roku przedstawia ojca pani Grażyny, Bazylego Michniuka, żołnierza kampanii wrześniowej, robotnika z Zastalu i więźnia politycznego. Tak, pan Bazyli „siedział” właśnie za wydarzenia zielonogórskie (...)
Czytaj więcej 5 listopada w bezpłatnym materiale w serwisie PLUSGAZETALUBUSKA.PL
Przeczytaj też: Żołnierze z Czerwieńska polecą do Kosowa [ZDJĘCIA, WIDEO]