Chcą wrócić tam, gdzie jest ich miejsce, do minimum drugiej ligi
Stilon Gorzów w tym roku obchodzi 70-lecie istnienia. Najlepszym prezentem będzie awans do trzeciej ligi, ale klub ma znacznie większe plany
Historia niebiesko-białych rozpoczęła się w 1947 r., kiedy grupa pracowników późniejszej Fabryki Włókien Syntetycznych Nr 5 postanowiła zorganizować koło sportowe Jedwabnik. Klub zmienił nazwę na Zakładowy Klub Sportowy Stilon czternaście lat później. W kolejnych latach nazwa zmieniała się, stilonowcy kilka razy byli bardzo blisko zakończenia swojej działalności, ale funkcjonują do dziś.
Obchody jubileuszu
- Planujemy kilka imprez, ale wszystko rozbija się o pieniądze. Nie jesteśmy pocieszeni, bo Urząd Marszałkowski przeznaczył na 70-lecie klubu dwa tysiące złotych, jednak mamy sygnał z miasta, że pan prezydent wesprze nas pokaźniejszą kwotą. Pozyskujemy też sponsorów. Niedługo pojawi się ich kalendarz. Chcielibyśmy zrobić coś dla mieszkańców, pokazać się nie tylko tym ludziom, którzy przychodzą na stadion, ale również tym, którzy mają w pamięci Stilon, choć od wielu nie przychodzą na niego - przyznaje prezes klubu Mariusz Stanisławski.
- Jeśli chodzi o partnera obchodów, to najbliżej jesteśmy z Bruk-Bet Termaliki Nieciecza. Wszystko zależy od tego, w której grupie znajdą się w ekstraklasie. Chcielibyśmy, żeby to był silny przeciwnik, bo ze słabymi nie ma sensu grać na taką okoliczność - mówi gorzowianin, a jego wypowiedź uzupełnia trener Stilonu Adam Gołubowski. - Ostatnio zwolniono w Niecieczy szkoleniowca, więc plany mogą się zmienić, a wstępnie byliśmy umówieni z Czesławem Michniewiczem na takie spotkanie Stilonu w Gorzowie w czerwcu - kończy opiekun czwartoligowca.
Trzecia liga
- Myślę o niej nieustannie, odkąd przyszedłem do klubu. Najpierw, jak się w niej utrzymać, a później jak do niej dojść i jak najszybciej awansować. Nie ukrywam, że każdą sytuację sprowadzam do tego, jak zespół powinien wyglądać w przyszłym sezonie. Może tak nie powinno być, ale to silniejsze ode mnie. Jeszcze dużo pracy przed nami, ale ta liga siedzi mi w głowie. Staram się śledzić zawodników grających w innych klubach, w weekendy oglądać mecze oraz szukać potencjalnych wzmocnień na nowy sezon. Cały czas zbieram też informacje o moich chłopakach, bo ciągle pojawia się coś nowego. Umiejętności to jedno, ale przede wszystkim sfera mentalna i głowa. Poza tym, ani czwarta, ani trzecia liga to nie jest miejsce tego klubu. Zobaczymy, jak to będzie wszystko wyglądało organizacyjne, na co będziemy mogli sobie pozwolić, ale wiem jedno: chcę grać o jak najwyższe cele - przekonuje Gołubowski.
Finanse klubu
- Wiedzieliśmy, że nie będzie to proste zadanie, żeby zrobić taką restrukturyzację finansową. Część zobowiązań spłaciliśmy, na część mamy ugody i zgodnie z nimi będziemy realizować umowy. Myślę, że do trzeciej ligi pozbędziemy się balastu, który nam ciąży. Od września funkcjonujemy z pieniędzy, które potrafiliśmy zorganizować. Dostaliśmy jeszcze tylko 40 tysięcy złotych zaległej dotacji z miasta. Teraz czeka na nas pełna pula. W porównaniu do zeszłego sezonu, nie ma z nami paru drobnych sponsorów, natomiast podpisaliśmy już kilka nowych umów z zupełnie innymi podmiotami - oznajmia prezes niebiesko-białych.
- Na razie jesteśmy na etapie rozmów klubu z poszczególnymi partnerami, którzy deklarują pomoc finansową w trzeciej lidze. Myślę, że niedługo będę miał dobre wiadomości. Naszym zadaniem jest pozyskanie sponsorów, którzy będą przeznaczali trochę większe pieniądze na działalność klubu, żeby nie obawiać o jego funkcjonowanie. Zdajemy sobie sprawy, że koszty w trzeciej lidze będą dużo większe - dalsze wyjazdy, pobyty w hotelach... Budżet klubu oscyluje wokół 800-900 tysięcy złotych wraz z grupami młodzieżowymi. W trzeciej lidze trzeba mieć 300-400 tysięcy więcej. Wszystko też zależy od tego, ile wydamy na kontrakty zawodników. Jeżeli utrzymamy to na racjonalnym poziomie, budżet o 200 tysięcy złotych większy powinien już wystarczyć. Są rozmowy i pewne deklaracje miasta. W przypadku awansu ma on nam pomóc. Myślę, że może poszlibyśmy tym tropem, co piłka ręczna, że awans został nagrodzony finansowo. Mam nadzieję, że uda nam się przekonać miasto, by w naszym przypadku też tak było - nie ukrywa Stanisławski.
Piłka młodzieżowa
- W klubie jest w teraz 17 drużyn, z czego 14 będzie grało w zawodach ligowych. Trzy pozostałe to najmłodsze grupy i nie występują w rozgrywkach. PZPN postawił też na centralną ligę trampkarza. Musielibyśmy zająć jedno z dwóch miejsc premiowanych awansem w lidze wojewódzkiej. Mamy szanse, żeby trzema zespołami znaleźć się w najwyższych ligach w Polsce. Gdyby to się udało i do tego awans seniorów do trzeciej ligi, to byłbym pełny szczęścia i myślę, że byłoby to z pożytkiem dla klubu na długie lata. Chcemy też, żeby w czwartej klasie chłopiec szedł do szkoły sportowej i przechodził ją aż do końca liceum. Wtedy gwarantuję, że będziemy mieli piłkarzy na takim poziomie, jaki sobie zakładamy - zwraca uwagę prezes stilonowców.
- Mocno działam z juniorami, czyli z trenerem Tomkiem Jeżem, który jest od niedawna w klubie szkoleniowcem juniorów starszych, oraz z Karolem Gliwińskim. Do tego trzeci zespół Krzysia Kaczmarczyka, taki junior młodszy, ale jeszcze młodszy niż drużyna Karola. Cel mamy taki, żeby z wąskiej kadry juniorów starszych stworzyć ekipę, która będzie mogła powalczyć o wygranie ligi wojewódzkiej i granie w barażach o centralną ligę. Junior młodszy, występujący teraz w lidze makroregionalnej, ma pokazać solidną grę i być wyżej niż Falubaz Zielona Góra, dzięki czemu w nowym sezonie będzie mógł grać w nowej, zreformowanej lidze. To są cele wynikowe. Brutalnie powiem, że w przypadku młodzieży nie powinno się mówić o wyniku, ale nam jest on potrzebny, żebyśmy mogli ogrywać młodzież na najwyższym poziomie, byśmy mogli swobodnie ściągać chłopców z regionu, mieć silne kadry. Potem z takich zespołów oni będą mogli wchodzić do pierwszej drużyny. Z mojej strony będzie jak największa współpraca, by każdemu móc coś przekazać - mówi opiekun niebiesko-białych.
- Byłem na stażach w akademiach piłkarskich w Lyonie, Borussii Dortmund. Znam też od podszewki czołowe akademie w Polsce. W lutym byłem we Freiburgu. Pod kątem Stilonu to może być najfajniejsze doświadczenie. Jak na niemiecki klub, to jest on dość biedny. Nie inwestuje w transfery. Nie jest to też czołowy klub w Niemczech, więc do najzdolniejszych nie ma pierwszeństwa. Do tego ma tylko trzy boiska treningowe, więc jest potencjałem zbliżony do Stilonu. Ma też specyficzny system szkolenia, który bazuje na zaufaniu do swoich trenerów, prowadzących grupy młodzieżowe. Wiem, że w Stilonie trzeba inwestować w kadrę, postawić na zdolnych trenerów. Wielu z nich robi podobne zajęcia, ale brakuje im konsekwencji i tej intensywności w nich. Chcę, by te wzorce zagościły w Gorzowie na lata - kończy w rozmowie z nami Gołubowski.
Prezes Stilonu: - Celem jest awans. Ten dodatkowy wiąże się z piłką młodzieżową