Chcą dokumentacji odłowu zwierząt
Ekolodzy cieszą się, że w bazie tarczy antyrakietowej trwa odłów, a nie odstrzał zwierząt, ale chcą poznać dokumentację z jego przebiegu.
Urząd Marszałkowski w Gdańsku informuje, że za płotem otaczającym amerykańską bazę antyrakietową w Redzikowie trwa odłów zwierząt. Nie udziela jednak szczegółowych wyjaśnień.
Taką informację zdobyła również Dorota Urzyńska, słupska ekolog związana z Fundacją Centaurus, która niedawno zorganizowała demonstrację w obronie zwierząt zamkniętych za ogrodzeniem zbudowanym za grube miliony złotych. O szczegóły chciała zapytać w dowództwie polskiego batalionu, który chroni amerykańską bazę, ale odesłano ją do Ministerstwa Obrony Narodowej w Warszawie.
- Mimo wszystko jest pewien postęp, bo początkowo mówiono nam, że odłowy są niemożliwe. Jeśli jest prawdą to, co usłyszałam w Urzędzie Marszałkowskim w Gdańsku, to bardzo się cieszę. Jednak uważam, że odłowy zwierząt nie mogą być tajne. Oczekujemy, że osoby, które je wykonują, upublicznią całą dokumentację związaną z tymi działaniami. Chcielibyśmy poznać dokumenty dotyczące zlecenia, a także potwierdzenie, w jakim stanie były zwierzęta, gdy je wyłapano i gdzie je wywieziono. Liczymy, że dokumentacja opisowa będzie połączona z dokumentacją fotograficzną - mówi Urzyńska.
Przypomnjmy: protest ekologów rozpoczął się po tym, gdy poinformowaliśmy, że radni wojewódzcy z Sejmiku Pomorskiego w Gdańsku zgodzili się na wyłapanie i wystrzelanie 132 zwierząt zamkniętych za płotem otaczającym teren, który oddano Amerykanom pod budowę tarczy antyrakietowej. Decyzja ta zapadła w grudniu, a niedawno słupski łowczy okręgowy wydał pozwolenie dwóm myśliwym zatrudnionym w polskim batalionie ochraniającym amerykański teren na dokonanie odstrzału.
Jak się dowiedzieliśmy, ekolodzy związani z Fundacją Centaurus o działaniach wojska w Redzikowie zamierzają w najbliższym czasie poinformować Ministerstwo Obrony Narodowej oraz Ambasadę USA w Polsce.