Chasydzi są szczęśliwi, że oddychają tym samym powietrzem, co ich cadyk
Nie mówi się Sanz, tylko Tsanz - mówi młody chasyd. „T” jest tutaj bardzo ważne, przecież w Sączu był cadyk, czyli Tzadik. To dla nas święte miejsce! Trzy tysiące pielgrzymów w ostatnich dniach powtarzało te słowa. Potwierdzały to płynące strumieniami łzy i modlitwy.
Zapada zmrok. Rybacka przykryta płaszczem ciemnej nocy mówi tylko w języku jidysz. Nic nie można zrozumieć, ale jedno słowo wyłapuje się bez trudu: Tsanz! Żydowska nazwa Nowego Sącza jest odmieniana przez wszystkie przypadki.
Gdyby nie podjeżdżające autokary i busy, byłoby jak w czasach Chaima Halberstama, w XIX wieku. Sądecki rabin za życia i po śmierci uchodził za cudotwórcę. Dlatego cała żydowska Galicja chciała odwiedzić jego grób. Wtedy przybywały furmanki, ulica Tarnowska była nieprzejezdna, a na dworcu brakowało fiakrów dla pielgrzymów. Na rogatce ulicy stali pisarze wypisujący prośby do cadyka. Po przeszło stu latach nic się nie zmienia! Tak jak w kiedyś, w dzień jorcaitu przebiegają Rybacką cienie, wyjęte z przedwojennych fotografii. Tarasują przejeżdżające samochody, autokary z trudem wymijają pielgrzymów i ciasno ustawione busy.
Skąd taki ruch? Tutaj obok jest cmentarz, źródło nadziei i …. życia. Nikt w to nie wierzy mocnej od biegnących do grobu swojego mistrza młodych uczniów jesziw z całego świata. Dzieje się cud - wraca życie. To dla nich normalne: jest jorcait, noc cudów.
Grybow, Gorlic, Tsanz, Bobow - wokół wybrzmiewają nazwy małych miasteczek. Jakiś starszy mężczyzna opowiada o swoich korzeniach. Melodyjny jidysz przyciąga coraz więcej słuchaczy, a starszy pan zapala fajkę i z dymem snuje swoją opowieść. Chłopcy zatrzymują się i słuchają, inni przechodzą, ktoś próbuje podjąć dyskusję. Taka scena dzieje się co dziesięć metrów. Wszyscy są dumni, że ich korzenie są właśnie stąd: z Polin, z Tsnaz.
Imponujący Dom Pielgrzyma wypełnia się gośćmi - dla nich postawiono też dodatkowy namiot. Młody chasyd wyciąga skarbonę i karteczki. Tutaj będą pisać kwitłech i zbierać ofiary. Białe kartki z prośbami za kilka godzin przykryją grobowiec Halberstama. Macewa (nagrobek) Cadyka, prawdziwego cudotwórcy, utonie w białych kartkach niczym w śniegowej zaspie. Na każdym kwitłech prośba: o zdrowie dla mamy, o wyleczenie siostry, o dobrą żonę, o lekką śmierć. Ilu pielgrzymów tyle próśb, te same łzy i wołanie do Boga.
Czytaj więcej i dowiedz się:
- jakie zwyczaje sądeckiego cadyka są nadal praktykowane?
- jak zmienia się cmentarz w czasie obchodów?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień