Centrum Zarządzania Autostradą, słucham? To tu bije serce A4 Katowice - Kraków [ZDJĘCIA, WIDEO]
Popsuł się Wam samochód w drodze z Katowic do Krakowa? Spotkaliście dzika na drodze, albo co gorsze zderzyliście się z nim? Wyciągacie komórkę i dzwonicie pod numer telefonu podany na paragonie z punktu poboru opłat, albo z aparatu jednej z kolumn SOS mijanych na trasie. Której z opcji byście nie wybrali dodzwonicie się właśnie tutaj. Do Centrum Zarządzania Autostradą A4 Katowice - Kraków.
Mysłowice, ul. Piaskowa. Jeden niezbyt duży pokój, siedem aparatów telefonicznych, siedem monitorów i dyspozytor za biurkiem. To Leszek Jamrozik. Pracuje w CZA już 14 lat. Niejedno od Was usłyszał, nie jednemu pomógł w potrzebie, a mimo to nadal potraficie go zaskoczyć.
- Telefon, którego nigdy nie zapomnę? To chyba rozmowa z kierowcą z Pomorza, który zadzwonił do mnie o drugiej w nocy zapytać, czy są korki na autostradzie, bo będzie wyjeżdżał do Krakowa za dwa tygodnie - opowiada. Najczęściej jednak kierowcy dzwonią faktycznie, gdy są w potrzebie - zepsuło się auto, mijają wypadek, auto wpadło do rowu, na jezdnię wtargnęło zwierzę, ktoś zgubił zderzak, tablicę rejestracyjną czy... rower. Zdziwilibyście się, ile rzeczy znajdują na autostradzie patrole.
- Ostatnio kierowca zgubił naczepę ciężarówki. Wypięła mu się i odjechała do rowu. Kierowca nie zauważył, pojechał dalej - wspomina Damian Paliwoda, zastępca kierownika ds. utrzymania i eksploatacji w spółce spółki Via4 S.A., operatora A4 Katowice-Kraków.
Szczęśliwie gapowatego kierowcę powiadomili przez CB radio koledzy. Wezwał pomoc drogową, ta wyciągnęła naczepę z rowu, zabezpieczyła i odholowała ją w bezpieczne miejsce.
Uwaga, piesi na... autostradzie!
Są też tacy, co tracą głowę i... próbują zawrócić, wysiadają z auta, wychodzą na jezdnię, a nawet usiłują przebiec na drugą stronę. Dokładnie tak, na autostradzie pojawiają się piesi, choć być ich tu nie powinno. Zdarzają się zwłaszcza w okresie wakacyjnym. - To często autostopowicze, którzy wysiadają w okolicach węzłów i schodzą z autostrady, albo łapią kolejną "okazję" - wyjaśnia Paliwoda.
CZA wie tylko o tych, których zauważy patrol autostradowy. To nawet kilka przypadków miesięcznie w okresie wiosenno-letnim. Kto nie zechce po dobroci opuścić A4, tego do porządku przywoła policja autostradowa. Wtedy jednak bez mandatu już się nie obejdzie.
Zdarzają się też sytuacje jeszcze bardziej nietypowe. Na A4 lądowała już awaryjnie awionetka, na parkingu przy siedzibie koncesjonariusza rodziła ciężarna kobieta, a na poboczu w okolicach Jaworzna zadomowił się bocian. Na szczęście w końcu sam odleciał. Swój teledysk do utworu „Wolność” kręcił tu też Maciej Balcar, wokalista zespołu „Dżem”.
Serce i mózg autostrady
Do pokoju, w którym jesteśmy, napływają wszystkie informacje o tym, co dzieje się na trasie. Zarówno od patroli autostradowych, punktów informacji drogowej, służb porządkowych czy Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, jeśli ktoś omyłkowo wybrał ich numer alarmowy zamiast operatora obsługującego odcinek od Katowic do Krakowa. Zdarza się także, że sami kierowcy informują pracowników o tym, co widzieli. Korzystają właśnie z kolumn SOS ustawionych co dwa kilometry, albo po prostu dzwonią wybierając numer alarmowy podany podany na stronie internetowej A4 Katowice-Kraków czy wydrukowany na paragonie autostradowym.
Pracownicy nazywają to miejsce sercem autostrady. CZA pracuje 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, 365 dni w roku. Wejść tu mogą jedynie uprawnieni do tego pracownicy. W środku panuje spokój. Ciszę co jakiś czas przerywa tylko sygnał telefonu. Dyspozytor podnosi słuchawkę, przyjmuje zgłoszenie. Jeśli to coś ważnego zapisuje w zeszycie i podejmuje działanie.
Dyżurny ma pogląd na siedem ekranów. Prawie każdy pokazuje co innego. Ten po lewej - odczyty ze stacji meteorologicznych. Na autostradzie jest ich pięć. Pokazują m.in. temperaturę powietrza, temperaturę nawierzchni, gruntu, wskaźnik rosy, prędkość wiatru, poziom wilgotności, stan zasolenia gruntu. Ten ostatni wskaźnik zimą sygnalizuje drogowcom czy na drogę powinny już wyjechać solarki.
Drugi monitor pokazuje tablice informacyjne. Dokładnie te, które mijamy przy kluczowych węzłach autostrady. Informują kierowców o robotach drogowych, zdarzeniach na jezdni, warunkach pogodowych czy innych nieprzewidzianych sytuacjach. To właśnie dyżurny dyspozytor umieszcza na nich komunikaty.
Na pozostałych trzech ekranach pan Leszek ma podgląd na autostradę - są tu rozpisane m.in. wszystkie węzły, stacje poboru opłat, miejsca obsługi podróżnych. Kolejne monitory pokazują natężenie ruchu. Dyspozytor śledzi je korzystając m.in. z ogólnodostępnych aplikacji.
Dzień, który wybraliśmy na zwiedzanie, szczęśliwie nie zapowiada się na bardzo wymagający. Noc na A4 też minęła spokojnie. Tylko rano, o godz. 7.55 ktoś zgłosił awarię samochodu. Na dworze jest ciepło, ruch na trasie jest płynny.
- Zdarzają się dni, że w ciągu zmiany odbiorę tylko 2-3 telefony, jak i takie gdzie jest ich 30 - szacuje pan Leszek. W gotowości musi być jednak cały czas. Przed sobą ma siedem aparatów telefonicznych, w tym jeden komórkowy. Nigdy nie wie, który zacznie dzwonić. A zdarza się nawet, że zadzwonią dwa naraz.
Pomarańczowe kolumny SOS, które mijamy po drodze, połączone są ze specjalną stacja w Centrum Zarządzania Autostradą. Odbiera łącznie siedem telefonów. Każda z 58 kolumn ma swój numer, który podświetla się na stacji, gdy ktoś z niej korzysta. - Kiedy kierowca wezwie pomoc, operator od razu zna jego lokalizację. A to gwarantuje szybszą pomoc - podkreśla Paliwoda.
W dziale utrzymania pracuje kilkadziesiąt osób. Są podzieleni w brygady, pełna obsada zmiany to 11 ludzi. To oni sprzątają zagubione przez kierowców tablice rejestracyjne, czyszczą znaki, naprawiają usterki, a zimą - odśnieżają nawierzchnię.
Autostrada A4 z Katowic do Krakowa to pierwsza, przypomnijmy, płatna trasa w Polsce. Budowana była jako droga krajowa, bez statusu autostrady, z przerwami w latach 70. 80. i 90. W drugiej połowie lat 90. padła decyzja, że należy ją zmodernizować. Koszty okazały się być na tyle wysokie, że Skarb Państwa przekazał trasę w ręce prywatnej firmy, która na własną rękę zmodernizuje A4, a potem będzie ją utrzymywać. Przebudowy podjął się Stalexport Autostrada Małopolska S.A. (SAM S.A.) i na podstawie koncesji udzielonej w 1997 roku przez ówczesne Ministerstwo Transportu i Gospodarki Morskiej realizuje projekt przebudowy oraz eksploatacji trasy Katowice-Kraków.