Wybuch gazu tuż po godz. 5 rano w czwartek, 23 października, zniszczył trzypiętrowy dom przy ul. Chopina 18 w centrum Katowic. Około 200 strażaków wiele godzin gasiło pożar. Pod gruzami zginęła trzyosobowa rodzina.
Oficjalnie ok. godz. 15 w czwartek 23 października stacja telewizyjna TVN podała krążące już od rana tego dnia informacje, że wśród poszukiwanych i poszkodowanych ofiar wybuchu gazu i zawalenia się trzypiętrowej kamienicy w centrum Katowic są reporter Faktów TVN, Dariusz Kmiecik, jego żona Brygida Frosztęga-Kmiecik, dziennikarka TVP Katowice, oraz ich syn. Niestety, wieczorem, po całym dniu przeszukiwania gruzowiska potwierdziło się najgorsze. Ratownicy znaleźli ciała trzech osób: kobiety, mężczyzny i dziecka.
W Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich o życie walczy mężczyzna, w którego mieszkaniu prawdopodobnie wybuchł pożar. Ma poparzone ponad 60 proc. ciała. Ofiary katastrofy - małżeństwo dziennikarzy- zajmowało mieszkanie na górnej kondygnacji, która runęła w dół w wyniku eksplozji gazu.
[Kliknij i posłuchaj briefingu z miejsca katastrofy ] Możemy potwierdzić, że ratownicy dotarli do trzech osób. Wszystkie te osoby nie żyją ...
- Najpierw było słychać huk i całym budynkiem zatrzęsło. Natychmiast wszyscy się obudzili - opowiada Sara Twardoch, jedna z lokatorek mieszkających w zniszczonej kamienicy. - Myśleliśmy, że ktoś po prostu wybił szybę. Kiedy jednak mama ruszyła w stronę okna, zobaczyła, że cała ściana stoi w ogniu. Zadzwoniliśmy po straż pożarną, zabraliśmy dokumenty i uciekliśmy. Tyle co wyszliśmy z budynku, strop się zawalił - dodała.
Zobacz miejsce, w którym doszło do wybuchu gazu i zawalenia kamienicy
Czy to z powodu butli?
Do wybuchu prawdopodobnie doszło na pierwszym piętrze, w mieszkaniu ok. 40-letniego mężczyzny, który mieszkał tam z niepełnosprawną matką. Kobieta kilka dni wcześniej została przeniesiona na pobyt stały do domu seniora. Mężczyzna miał być eksmitowany do noclegowni. W jego mieszkaniu zakręcony był już gaz, ale istnieje podejrzenie, że mógł używać butli gazowej. W czasie eksplozji doznał ciężkich poparzeń. Trafił do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Kiedy przywieziono go do szpitala, był przytomny, ale niewiele pamiętał.
- Jesteśmy w fazie przeprowadzania badań pacjenta. W tej chwili mogę powiedzieć, że jego stan jest bardzo ciężki. Ma poparzone 60 procent ciała, w tym drogi oddechowe. Jest zaintubowany - mówiła nam Teresa Barnas-Wiśniewska, chirurg z CLO. Poparzonego mężczyznę z mieszkania pomagał wynieść Antoni Otto, były strażak. - Na początku nie było pożaru, tylko wielki podmuch. Pożar pojawił się potem i szybko się rozprzestrzenił - relacjonuje. - Kiedy wynosiliśmy tego człowieka z mieszkania, był nieprzytomny i bardzo poparzony.
W zdecydowanie lepszym stanie były cztery kolejne osoby, które trafiły do Szpitala Zakonu Bonifratrów (dwie osoby zostały wypisane jeszcze w czwartek) oraz do Centrum Zdrowia Dziecka na Ligocie.
Pomoc poszkodowanym
Z zawalonego budynku ewakuowano 25 osób. Cztery rodziny trafiły do katowickiego Caritas i tam też spędziły ostatnią noc.
- Poszkodowani zostali natychmiast objęci pomocą psychologiczną. Będą mogli też liczyć na finansowe wsparcie ze strony miasta, choć jeszcze nie zapadła decyzja o jego wysokości - mówiła Ewa Bromboszcz, zastępczyni dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Katowicach.
[Kliknij i posłuchaj rozmowy z psychologiem Magdą Banertt] Te osoby są jeszcze w szoku. To jest przeżycie takie przeżycie traumatyczne, które nie pozwala im racjonalnie myśleć ...
Pozostali poszkodowani w katastrofie przy ul. Chopina 18 znaleźli schronienie u rodzin. Między innymi Agnieszka Serafin, która mieszka w kamienicy obok, a która musiała pojechać do swoich rodziców, by się ogrzać. - Z powodu akcji ratowniczej wszystkie media w domu mam odcięte - mówi Agnieszka Serafin, która została ewakuowana niedługo po wybuchu. - Mnie i męża obudził potężny huk. Nie wiedzieliśmy, co się stało. Dopiero potem okazało się, że w kamienicy obok nastąpił wybuch - opowiadała przejęta.
Przedstawiciele miasta zapewniają, że docelowo nikt nie zostanie bez dachu nad głową.
- Zarówno dla właścicieli, jak i najemców zniszczonych mieszkań przygotowaliśmy mieszkania, które pod względem lokalizacji, powierzchni oraz standardu są możliwie zbliżone do tych, które utracili. Są do zasiedlenia od zaraz - mówi Roman Buła, naczelnik Wydziału Budynków i Dróg UM w Katowicach. Dodał, że osobom, które miały własnościowe prawo do zniszczonego lokalu, zostanie przedstawionych kilka propozycji.
Akcja z dużym wyczuciem
Do późnych godzin wieczornych nie było wiadomo, co dzieje się z trzema osobami, które prawdopodobnie zostały przysypane gruzem walącej się kamienicy. W akcji poszukiwawczej wzięły udział ekipy z Jastrzębia-Zdroju, Nowego Sącza, Krakowa, do dyspozycji byli też strażacy z Łodzi.
Łącznie w całej akcji wzięło udział ponad 200 strażaków. Jeremi Szczygłowski, zastępca śląskiego komendanta straży pożarnej, mówił, że grupy poszukiwawczo-ratownicze podeszły do akcji wyjątkowo ostrożnie, bo miejsce zawalenia było niestabilne: wybrzuszały się ściany, które w każdej chwili groziły zawaleniem.
- Akcja w takich wypadkach musi być prowadzona bardzo spokojnie, by nie narażać na niebezpieczeństwo również ratowników - dodał Wiesław Leśniakiewicz, komendant główny Państwowej Straży Pożarnej.
Po zakończonej akcji budynek ma zostać wyburzony. Ten sam los może spotkać sąsiadujące z nim kamienice, ale o tym zadecyduje Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego.
[Kliknij i posłuchaj rozmowy z rzecznikiem KW PSP Jarosławem Wojtasikiem] Przed chwilą dojechała koperka, aby wspomóc działania straży pożarnej ...
Prokuratura zbada
W sprawie eksplozji w kamienicy przy ul. Chopina 18 Prokuratura Okręgowa w Katowicach wszczęła śledztwo. Jak wyjaśnia jej rzeczniczka, Marta Zawada-Dybek, postępowanie jest prowadzone pod kątem "przestępstwa polegającego na spowodowaniu zdarzenia zagrażającego zdrowiu lub życiu wielu osób". - Jak tylko to będzie możliwe, chcemy przeprowadzić na miejscu zdarzenia oględziny z udziałem biegłego - mówi Marta Zawada-Dybek.
Prokuratura będzie analizować dokumentację budynku, sprawdzi przebieg niedawnego remontu, zajmie się również wątkiem podziemnego wstrząsu, do jakiego doszło w nocy ze środy na czwartek (22 na 23.10.2014 roku) w Kopalni Węgla Kamiennego "Murcki-Staszic", należącej do KHW SA.
Jak poinformował nas Wyższy Urząd Górniczy, siłę wstrząsu określono na 2 w skali Richtera (nieodczuwalne przez człowieka), a jego epicentrum było zlokalizowane ponad 4 km od kamienicy. Według WUG, nie miał żadnego wpływu na wybuch w kamienicy przy ul. Chopina. ( MCH, MIW)
Dariusz Kmiecik i Brygida Frosztęga-Kmiecik
Dariusz Kmiecik był korespondentem TVN ze Śląska, a swoją dziennikarską pracę rozpoczął w telewizji w 2001 roku od praktyk w TVP Katowice (relacjonował m.in. katastrofę hali MTK). Do redakcji Faktów TVN trafił w listopadzie 2006 r. "Od blisko 7 lat odkrywał i przybliżał widzom TVN nie tylko Śląsk" - czytamy na stronie Faktów TVN.
Dariusz Kmiecik specjalizował się m.in. w tematyce górskiej. Podczas tegorocznej edycji konkursu im. Krystyny Bochenek zajął II miejsce za reportaż pt. "Artur Hajzer subiektywnie". Bohaterką reportażu była żona himalaisty, który zginął w lipcu 2013 roku na stoku Gaszerbrum.
Żona Dariusza - Brygida Frosztęga-Kmiecik była wydawcą Magazynu Reporterów telewizji TVP Katowice i autorką wielu reportaży dla telewizji publicznej. Przede wszystkim zajmowała się tematyką społeczną, ale też historią. Laureatka wielu nagród, w tym m.in. pierwszego miejsca w konkursie dziennikarskim Silesia Press. - Największe zawodowe wyzwanie: udowodnianie, że media mogą zmienić życie człowieka, jeśli tylko ten jest na to gotowy. Dowodów na to nie brakuje … - to słowa, jakie skierowała do widzów na stronie Magazynu Reporterów. Dariusz Kmiecik oraz Brygida Frosztęga-Kmiecik mieli około dwuletniego synka, który także zginął pod gruzami zawalonej kamienicy. AGA, KG