Cała prawda o pogrzebie, czyli kiedy Grek pije metaxę
Pierwszy raz usłyszałam o tej tradycji przed laty w Bonifacio, portowym miasteczku na skalistym brzegu Korsyki. Z powodu braku miejsc na cmentarzu szczątki mają prawo leżeć w grobie tylko 5 lat. Następnie są ekshumowane, aby zwolnić miejsce dla następnego zmarłego.
Po raz kolejny z tym zwyczajem (dla mnie dość makabrycznym) spotkałam się na Cykladach, a konkretnie na wyspie Naxos. Wyspy są, podobnie jak kontynentalna Grecja, w większości skaliste. Nekropolie w porównaniu z polskimi są maleńkie. Nie ma na nich grobów sprzed wieków, bo miejsce pochówku po kilku latach ma służyć kolejnemu zmarłemu.
Kremacje są tu rzadkością, bo kościół prawosławny, choć się im otwarcie nie sprzeciwia, nie popiera palenia ciała ludzkiego. Pogrzeby na wsiach odbywają się w dniu śmierci (o ile miała ona miejsce rano) lub następnego dnia, jeśli ktoś odszedł wieczorem. Ciało zmarłego czeka na pochówek w domu. Następnie zmarły w ot-wartej trumnie jest niesiony na cmentarz, a do konduktu przyłączają się wszyscy mieszkańcy wioski. Trumnę zamyka się dopiero w momencie złożenia do grobu. Po każdym pogrzebie w tawernie odbywa się stypa, na której pije się metaxę, alkohol zarezerwowany w Grecji na tę szczególną okazję.
Po pięciu-siedmiu latach od pogrzebu specjalistyczna firma, w obecności rodziny, wyjmuje szczątki zmarłego, myje je w winie i umieszcza w metalowej lub drewnianej skrzynce. Przechowywane są one w specjalnym pomieszczeniu na cmentarzu.
Czasami jest to lokalna kaplica, innym razem, tak jak na wyspie Naxos, pomieszczenie przypominające piwnicę. W zwolnionym miejscu na cmentarzu chowa się kolejną osobę.
Na płytach pomnikowych Grecy nie umieszczają daty urodzin zmarłego. Podają tylko informację o tym, ile lat przeżył oraz datę śmierci. Czasami na płycie stoi szklano-marmurowy pojemnik. To skrytka na ulubione drobiazgi, które należały do zmarłego.