Bzianka, czyli wieś która stała się Rzeszowem
Jeszcze w sylwestra licząca 600 osób Bzianka była niewielką wioską w gm. Świlcza. Dzisiaj to część Rzeszowa - „stolicy innowacji”, najszybciej rozwijającego się miasta w Polsce.
Dla nas to zupełnie nowy rozdział. Od soboty latarnie świecą przez całą noc, drogi są świetnie odśnieżane, a władze miasta obiecują pomoc we wszystkich sprawach, jakie zgłaszają mieszkańcy. Jesteśmy pełni nadziei, że teraz nasze życie będzie łatwiejsze - mówi Kamil Skwirut, dotychczas radny gminy Świlcza, od stycznia członek Rady Miasta Rzeszowa.
Według danych urzędu miasta, na koniec grudnia Rzeszów miał 187 712 mieszkańców i 116,32 km kw. powierzchni. Chociaż pod tym względem wśród miast wojewódzkich plasuje się w dolnej części zestawienia, przez kilka ostatnich lat deklasuje nawet największe polskie metropolie pod względem dynamiki rozwoju. To tu wskaźnik PKB rośnie najszybciej w Polsce, a dotacje z Unii Europejskiej spływają w rekordowej ilości. Do 2019 roku budżet miasta ma wzrosnąć z 1,33 do 1,57 mld zł. Po co takiemu miastu niewielka Bzianka, w której wydatki na inwestycje trzeba liczyć w dziesiątkach milionów złotych? - Dla dalszego rozwoju - odpowiada prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc.
Mieszkańcy Bzianki z przyłączeniem do Rzeszowa wiążą duże nadzieje. Liczą, że inwestycje, na które w gminie musieliby czekać latami, uda się wykonać szybko
Ubiegłoroczne plany zmiany granic Rzeszowa były bardzo ambitne. Tadeusz Ferenc i miejscy radni ostrzyli sobie apetyty na całą gminę Krasne, a także część okolicznych wiosek: Kielanówkę i fragment Racławówki z gminy Boguchwała, Matysówkę z gminy Tyczyn, Malawę z gminy Krasne, Bziankę i Rudną Wielką z gminy Świlcza, Miłocin, Pogwizdów Nowy i Rudną Małą z gminy Głogów Małopolski i Zaczernie, Nową Wieś oraz część Jasionki z gminy Trzebownisko. Na podstawie wyników konsultacji społecznych, opinii wojewody i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, rząd zgodził się jedynie na włączenie Bzianki.
- Owszem, apetyty mieliśmy większe, ale równie dobrze mogło się skończyć i tak, że nie dostalibyśmy nawet tej jednej wioski. Przecież od 2010 roku nie przyłączyliśmy żadnych terenów, poprzedni rząd regularnie nie wyrażał na to zgody. Bardzo się cieszymy, że miasto urosło nawet o to jedno osiedle - mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.
65 procent za miastem
W Bziance operacja „Rzeszów” rozpoczęła się dużo wcześniej. Komitet mieszkańców, którzy zdecydowani byli na przyłączenie do miasta, od kilku lat namawiał niezdecydowanych sąsiadów do poparcia tego pomysłu. W ubiegłym roku zrobił to na tyle skutecznie, że w konsultacjach społecznych przeprowadzonych w lutym za włączeniem do miasta opowiedziało się 158 osób, czyli 65,2 proc. głosujących. Przeciwko zmianom było 81 osób, czyli 33,4 proc. Emil Kaszuba, mieszkaniec Bzianki, który stał na czele komitetu, nie ma wątpliwości, że mieszkańcy skorzystają na zmianie adresu.
- Ze Świlczą nic nas nie łączy, geograficznie jesteśmy bardziej częścią Rzeszowa. Poza tym możliwości inwestycyjne gminy są niewielkie, a miasto jest w stanie spełnić nasze oczekiwania w ciągu kilku lat. Prezydent Tadeusz Ferenc obiecał nam, że ciągu 2-3 lat jest w stanie zainwestować w nasze tereny nawet 20 mln zł. Na remonty i poszerzenie dróg, budowę chodników, remont domu strażaka - cieszy się Kaszuba.
Chociaż decyzja o włączeniu wsi do miasta zapadła latem, klimat metropolii czuć na nowym osiedlu dopiero od Nowego Roku. Latarnie świecą tu przez całą noc, a nie jak do tej pory, do godziny 22, a potem jeszcze dwa razy po pół godziny, kiedy do wsi dojeżdżał autobus z miasta. Śnieg nie jest problemem, bo główna droga, będąca przedłużeniem miejskiej ulicy Dębickiej, jest odśnieżana przez pługi i piaskarki Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej. Dla mieszkańców nowej części Rzeszowa to szansa na szybkie załatwienie pilnych inwestycji, na które w gminie musieliby czekać przynajmniej kilka lat. Aby nie tracić czasu, już we wrześniu przedstawiciele miejscowości przekazali prezydentowi Tadeuszowi Ferencowi listę najpilniejszych spraw i od tej pory regularnie spotykają się z urzędnikami i władzami miasta, dogadując szczegóły.
- Odkąd zapadła decyzja, że będziemy częścią Rzeszowa, praktycznie każdego dnia coś w tej sprawie załatwiamy. Odbywają się spotkania, ktoś do mnie dzwoni, pisze maile. Cieszę się z tego, bo to dowodzi, że miasto chce zadbać o swoje nowe osiedle - mówi Kamil Skwirut, mieszkaniec Bzianki i były radny gminy Świlcza.
Najistotniejszą sprawą było dla mieszkańców zapewnienie dalszej działalności szkoły podstawowej prowadzonej przez siostry nazaretanki. Rada Miasta Rzeszowa podjęła już uchwałę, dzięki której szkoła utrzyma dotychczasowy poziom dofinansowania po przyłączeniu do Rzeszowa.
- Pilną inwestycją jest budowa łącznika drogowego pomiędzy drogą powiatową na naszym osiedlu, a ulicą Leśne Wzgórze na Przybyszówce. Oraz wykonanie nawierzchni asfaltowej na łączniku dróg dolnej i górnej na Bziance. Warto przemyśleć wyasfaltowanie pewnego odcinka drogi w kierunku Świlczy. Te wnioski przekazaliśmy przedstawicielom Miejskiego Zarządu Dróg w Rzeszowie - mówi Kamil Skwirut.
Mieszkańcy liczą także na remont i doposażenie domu strażaka oraz budowę kanalizacji deszczowej na spadkach dróg. Wielkim problemem jest bardzo słaby zasięg telefonii komórkowej. Jest to jedna z tych najpilniejszych kwestii do zrobienia. Mieszkańcy już zaproponowali miastu, aby nadajniki GSM zamontować na maszcie, który miasto postawiło na budynku OSP, aby udostępnić osiedlu sygnał sieci internetowej Resman.
- Podczas uroczystości przyjęcia nas do miasta prezydent Tadeusz Ferenc obiecał ponadto budowę nowej szkoły, według podobnego projektu, jaki zastosowano na Załężu. W tym roku miasto ma wykupić na ten cel potrzebne działki i przygotować się do rozpoczęcia budowy - mówi Kamil Skwirut.
Zamieszanie ze świętymi
Część kwestii już została załatwiona. Bzianka otrzymała dodatkowe kursy autobusów MPK nr 25 i 33.
- Jesteśmy po serii spotkań z mieszkańcami, mamy dokładne rozeznanie w ich potrzebach. Będziemy sukcesywnie wprowadzać je do budżetu miasta - mówi Maciej Chłodnicki. I zapewnia, że dla Rzeszowa, który dysponuje budżetem na poziomie 1,34 mld zł, dodatkowe 20-30 mln zł rocznie to niewielki wydatek.
W punkcie obsługi mieszkańców, który Urząd Miasta Rzeszowa otworzył na osiedlu Bzianka, ruch jest bardzo duży. Już ponad 200 osób zgłosiło się tu w celu wymiany dokumentów, tablic rejestracyjnych w samochodach czy złożenia deklaracji potrzebnej do odbioru śmieci z posesji. Na jednej z najbliższych sesji miejscy radni oficjalnie nazwą ulice na osiedlu Bzianka. Zadanie będą mieli o tyle łatwe, że Rada Gminy Świlcza po konsultacjach z mieszkańcami zrobiła to już wcześniej, a zadaniem miejskich rajców będzie tylko akceptacja poprzedniego wyboru.
- Zadbaliśmy, żeby nazwy nie miały odpowiedników na terenie miasta. Wykorzystaliśmy dwa klucze wyboru nazw: dopełnienie nazw owocowych stosowanych na terenach przyłączonych kilka lat temu oraz klucz związany z tradycją i historią Bzianki. W ten sposób mamy ulice: Kalinową, Brzoskwiniową, Leszczynową, Gronową, Żurawinową, Pigwową, św. Jakuba, św. Jana Nepomucena czy porucznika Henryka Pisarka. Droga powiatowa będzie oczywiście ulicą Dębicką, bo jest jej przedłużeniem od osiedla Przybyszówka - wylicza Skwirut.
Dotychczas jedyny zgrzyt na nowym osiedlu dotyczy właśnie nazewnictwa ulic. Tę, która prowadzi do kościoła, poprzednia rada nazwała ul. św. Jana Nepomucena.
- Nazwa nie jest przypadkowa, od 1743 roku stoi tu kamienna figurka tego świętego - mówi Kamil Skwirut.
Część mieszkańców uważa jednak, że patronem ulicy powinna być Święta Rodzina i taki wniosek do miasta już wpłynął. Na rozwój Rzeszowa raczej to nie wpłynie, ale dowodzi, że grupa przeciwników włączenia do miasta nie złożyła jeszcze broni.