Bytom: w Miechowicach zrekonstruowali walki ze stycznia 1945 roku [ZDJĘCIA+WIDEO]

Czytaj dalej
Fot. Magdalena Mikrut-Majeranek
Magdalena Mikrut-Majeranek

Bytom: w Miechowicach zrekonstruowali walki ze stycznia 1945 roku [ZDJĘCIA+WIDEO]

Magdalena Mikrut-Majeranek

Przypomnieli o masakrze w Miechowicach: w sobotę, 28 stycznia, na boisku przy dawnym Gimnazjum nr 13 zrekonstruowano walki toczące się w Miechowicach w 1945 roku. Zbrodni dopuścili się żołnierze Armii Czerwonej, którzy w dniach od 25 do 27 stycznia 1945 roku zamordowali 380 cywilnych mieszkańców miejscowości. Dziś, po 72 latach wydarzenia z tamtych dni zostały odtworzone dzięki Stowarzyszeniu Na Rzecz Zabytków Fortyfikacji „Pro Fortalicium” oraz pasjonatom historii Miechowic.

W styczniu pamiętnego roku czerwonoarmiści w zaledwie trzy dni zamordowali 380 cywilnych mieszkańców tej dzisiejszej dzielnicy Bytomia, przy czym należy zaznaczyć, że zidentyfikowano jedynie 230 osób. Był to jeden z najbardziej tragicznych epizodów towarzyszących zajęciu Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego.

Jak pisze prokurator Ewa Koj w artykule „Masakra w Miechowicach: rekonstrukcja zbrodni”, opublikowanym na łamach Czasopisma: „Zwłoki odnalezione na podwórkach, w mieszkaniach, czy w lesie stolarzowickim zwożono na cmentarz i w okolice kościoła pw. Świętego Krzyża (tzw. starego kościoła w Miechowicach) sankami i wozem drabiniastym, na którym układano je piętrowo. Ciała ofiar były przymarznięte do podłoża i czasami trudno było je zabrać”.

Przypomnijmy, że w walkach po stronie sowieckiej wzięły udział jednostki 118 korpusu Armii Czerwonej dowodzonego przez gen. mjr. Aleksieja Naumowa, w tym 128, 282 i 291 Dywizje Piechoty tegoż korpusu, wspomagane przez 100 i 237 Brygady Pancerne oraz 65 Brygada Piechoty Zmotoryzowanej. Natomiast po stronie niemieckiej walczyły resztki oddziału Volkssturmu z Tarnowskich Gór.

Choć walki toczyły się od 25 stycznia, to do eskalacji doszło 27 stycznia. Bezpośredniej przyczyny masakry miechowickiej upatruje się w pogłosce dotyczącej zabicia majora Armii Czerwonej (zgodnie z niektórymi źródłami był to lejtnant). Rozkaz do mordów prawdopodobnie wydał jeden z oficerów Armii Czerwonej.

ZOBACZCIE FILMIK:

Rosjanie utrzymywali, że major został zamordowany przez Polaków. Natomiast rekonstruktorzy przedstawili wariant, w którym mowa jest o zabiciu majora przez Rosjan, którzy postanowili się go pozbyć, ponieważ chciał ukrócić gwałty, grabieże i morderstwa, których dopuszczali się jego żołnierze. Pojawiła się także postać żony frontowej majora, a narrator wyjaśnił, że była ona w ciąży z zamordowanym i to jej gniew doprowadził do masowych mordów. Wypada jednak zaznaczyć, że fakt zabójstwa majora nie został potwierdzony przez bezpośrednich świadków.

Po 72 latach tragiczne wydarzenia zostały zrekonstruowane. Do Bytomia zjechały grupy rekonstrukcyjne z Polski, Czech i Słowacji, a także aktorzy z teatru Domino, działającego przy Siemianowickim Centrum Kultury - w sumie ponad 80 osób. Organizatorem imprezy jest Stowarzyszenie Na Rzecz Zabytków Fortyfikacji „Pro Fortalicium” oraz pasjonaci historii Miechowic – Ireneusz Okoń i Andrzej Habraszka.

- Chcieliśmy pokazać nie tylko mieszkańcom Miechowic, ale wszystkim bytomianom, jak wyglądały walki o Miechowice w 1945 roku. Rekonstrukcja odbyła się na terenie boiska szkolnego obok nieczynnego Gimnazjum nr 13, którego mury wciąż kryją w sobie sowieckie pociski ze stycznia 1945 roku – mówi Ireneusz Okoń, organizator imprezy. Dla widzów będzie to prawdziwa lekcja historii, wydarzenie jakiego jeszcze u nas nie było – dodaje Ireneusz Okoń.

Jakie wrażenia rekonstrukcja wywarła na publiczności? - Rekonstrukcja została świetnie przygotowana: i pod względem scenariusza i realizacji. Smaczku dodaje fakt, że wszystko zostało rozegrane w autentycznej lokalizacji. Dookoła widzimy podziurawione przez kule budynki. Osobiście mogę powiedzieć, że bardzo mi się podoba. Patrząc na to, jak skomplikowane wydarzenia zostało przedstawione. Nie upozorowano jednego ataku. To bardzo złożona rekonstrukcja i została przeprowadzona znakomicie- przyznaje Błażej Kozok z Gliwic, który należy do Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte.

- Rekonstrukcja jako doświadczenie dla publiczności, zwłaszcza dla tej, która może pobieżnie do tej pory interesowała się historią lokalną, na pewno jest ciekawa. Unaocznione wydarzeń inaczej, mocniej działa na wyobraźnię, niż lektura książek. Rekonstrukcja pokazuje, że wiele osób interesuje się historią lokalną. Są tu ludzie i z Zabrza, Gliwic i wielu innych miejscowości. Zresztą, jak powiedział prowadzący rekonstrukcję, tragedia dotykała Górnoślązaków bez względu na miejsce zamieszkania, to zbiorowe doświadczenie - ocenia Łukasz Stępień z Bytomia.

Czy warto robić takie rekonstrukcje?

- Jak najbardziej, choć pojawiają się i głosy przeciwne - np. jeśli chodzi o rzeź wołyńską, pojawia się swoiste votum separatum. Myślę, że jeśli jest to podane w przystępny sposób, a przed rekonstrukcją przytoczony zostanie rys historyczny, tak jak miało to miejsce w przypadku rekonstrukcji miechowickiej, to z pewnością nawet małe dzieci mogą wynieść z tego pewną naukę - dodaje Łukasz Stępień.

ZOBACZCIE FILMIK:

Magdalena Mikrut-Majeranek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.