Były proboszcz prawosławny został lustracyjnym kłamcą
Krakowski sąd w prawomocnym wyroku stwierdził, że ksiądz Bazyli G. współpracował z SB. Duchowny ma zakaz pełnienia funkcji publicznych przez 3 lata.
Ks. Bazyli G. w 2009 r. składał oświadczenie lustracyjne jako dziekan Wojsk Specjalnych, był wtedy pułkownikiem ordynariatu wojskowego. Dopiero pięć lat później prokurator krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej złożył w sądzie wniosek, by uznać prawosławnego duchownego za kłamcę lustracyjnego.
Bazyli G. w 1981 r. przyjął święcenia kapłańskie i trafił do parafii w Krynicy. Dwa lata później zgłosił się do niego funkcjonariusz SB Jan Z. i odbył spotkanie w mieszkaniu księdza. Przedstawił się, że jest ze Służby Bezpieczeństwa.
64-letni dziś duchowny wyraził zgodę na dalsze spotkania z Janem Z. Z pobudek obywatelskich, czyli „z troski o sytuację społeczną” - jak to określił esbek. Po trzecim spotkaniu z księdzem na polecenie przełożonego zarejestrował go jako kandydata na Tajnego Współpracownika, potem pozyskał jako źródło informacji, ale odstąpił od odebrania pisemnego zobowiązania do kontaktów z SB. Tłumaczył to „osobowością księdza i możliwością stworzenia niekorzystnej atmosfery do współpracy”. Nie zdradził duchownemu, że zarejestrował go jako agenta.
Od 1986 r. spotkania z księdzem kontynuował inny funkcjonariusz Andrzej B.
W pierwszym procesie sąd oczyścił księdza z zarzutu kłamstwa lustracyjnego, ale wyrok zakwestionował pion lustracyjny IPN i drugi proces duchownego zakończył się dla niego niekorzystnie. Sądecki organ sprawiedliwości przyjął bowiem, że Bazyli G. jest kłamcą lustracyjnym i na trzy lata zakazał mu pełnienia funkcji publicznych. Teraz ten wyrok podtrzymał w mocy Sąd Apelacyjny w Krakowie.
Sąd przyjął, że są spełnione wszystkie kryteria współpracy, która była świadoma, podjęta z organem bezpieczeństwa, czyli z SB, była też tajna i materializowała się w konkretnych działaniach. Bazyli G.zaprzeczał informacjom esbeków, wskazywał, że w konkretnych datach nie mogło być ich wizyt w jego mieszkaniu, bo były święta i miał wtedy swoje obowiązki.
Z ustaleń wynika, że w latach 1983-89 odbył 25 spotkań z dwoma funkcjonariuszami. Nie brał od nich pieniędzy, ale zdarzało się, że wręczali mu alkohol, by podtrzymywać dobre z nim relacje.
- Dokumenty SB to ich zawodowa konfabulacja w marnym wydaniu - twierdził lustrowany. Sąd był innego zdania i zauważył, że ks. Bazyli G. był dla SB cennym źródłem informacji „z pierwszej ręki”. Informował esbeków m.in. o zmianach kadrowych na parafiach, przebiegu Łemkowskiej Watry i problemach Łemków.
Sam też z własnej inicjatywy interweniował u esbeków, by przyspieszyć wydanie paszportu siostrze żony i wyjaśnić sprawę szwagra, który miał problemy za nielegalne posiadanie broni i kłusownictwo.
Piotr Trochanowski, łemkowski poeta, który prowadzi chór przy parafii prawosławnej w Krynicy-Zdroju, nie wierzy, by ksiądz Bazyli mógł działać na szkodę parafian i w ogóle Łemków.
- Szanuję prawo i sądy, ale nawet wyrok nie przekona mnie, że człowiek, z którym byłem i jestem tak blisko, współpracował z organami represji - mówi.