Było na „wnuczka”, teraz jest na „strażaka”
W Żaganiu oszuści podszywają się za strażaków i oferują kupno czujników dymu. Prawdziwi strażacy ostrzegają przed nimi ludzi.
- Od kilku dni trafiają do nas sygnały, że osoba lub osoby podające się za strażaków dzwonią do mieszkańców Żagania i oferują im czujniki dymu - opowiada starszy kapitan Paweł Grzymała, oficer prasowy żagańskiej straży pożarnej. - To ewidentne oszustwo, ponieważ mu nie zajmujemy się sprzedażą czujników. Apelujemy do mieszkańców miasta i okolic, żeby nie dali się naciągnąć. Na razie nie było sygnału, czy doszło do takiej transakcji, ale wolimy uczulić ludzi, żeby nie dali się oszukać.
100 zł kosztuje czujnik bardzo dobrej jakości. Można go kupić w większych marketach
- Nie sprzedajemy czujek, ani też nie montujemy ich w prywatnych domach - zastrzega starszy kapitan Marek Ławrecki, komendant powiatowy PSP. - Jeśli ktoś się do nas zgłosi, to możemy najwyżej zasugerować rodzaj i parametry urządzenia, które powinien wybrać. Prowadzimy akcje zakładania czujników w obiektach użyteczności publicznej, o czym publicznie informujemy.
W tym roku strażacy zakładali je w szkole w Brzeźnicy. Będą zakładać w przedszkolu w Żaganiu. - To dzięki porozumieniu z samorządami - stwierdza P. Grzymała. - Siedem urządzeń, za 700 zł zakupił wójt Brzeźnicy. Cztery kupił burmistrz. Wcześniej zakładaliśmy je na przykład w Domu samotnej Matki. Nigdy prywatnie.
- Należy przestrzec ludzi przed zakupem czujników od domokrążców - zaznacza podinspektor Sylwia Woroniec, oficer prasowy żagańskiej policji. - Mogą one być miernej jakości, lub mogą mieć jakieś wady, itp. Dla własnego dla bezpieczeństwa warto kupować czujniki z odpowiednimi atestami, aby naprawdę nas chroniły przez czadem lub przed dymem.