Byłem w środku spektaklu pamięci
Pan to ma prawdziwe szczęście: zapraszany jest pan na różne, podniosłe uroczystości - i to nie tylko ze względu na swój aktorski kunszt, czyli praktyczny udział w programie - ale także ze względu na niezwykłość samych wydarzeń. Ostatnio takie spotkanie odbyło się kilka dni temu, w Gdańsku, w Bazylice Mariackiej i był to koncert poświęcony pamięci zamordowanego prezydenta miasta, Pawła Adamowicza. Właśnie minęło pół roku od jego tragicznej śmierci. Żadna z telewizji nie odnotowała wprawdzie tego koncertu, sądząc zapewne, że ostatnio zbyt dużo się o Gdańsku mówi, ale i bez telewizji tzw. publicznej organizatorzy sobie poradzili.
Było wzruszająco. Zresztą nie mogło być inaczej, gdyż intencja spotkania była jasna i bardzo zrozumiała: chodziło przecież o ocalenie pamięci. O prezydencie Adamowiczu, o tym wszystkim, co mówił i co robił dla Gdańska i o tym wszystkim, czym stał się dla Gdańska - warto i chce się pamiętać.
To gdańszczanie chcieli tę pamięć zachować, to oni, wśród licznych organizatorów byli najważniejsi. Cały ten słowno-muzyczny wieczór, poprzedzony mszą, wszak odbywał się w katedrze, miał program bogaty i bardzo wszechstronny. Zarówno w muzyce, od Mozarta i Pucciniego, po Morricone, a też w tekstach. Ja miałem ten zaszczyt, że czytałem teksty. I to bardzo różnorodne. Ładny to był program, był nawet tekst św. Franciszka, były wiersze klasyczne, na czele z Norwidem, były też teksty Pawła Adamowicza. Prezydent napisał książkę o Gdańsku. Wybrałem takie fragmenty, w których były perspektywy dla Gdańska, co to jest kultura, jak ten patriotyzm lokalny wygląda, czym jest itd. Była wdowa po prezydencie, lubię ją, głosowałem na nią, bo akurat byłem wtedy w Gdańsku, więc w wyborach do Parlamentu Europejskiego akurat tam głosowałem.
Ułożony program koncertu był eklektyczny, bo od bardzo poważnych utworów, po przeróbki jazzowych standardów, Sinfonietta Gedanensis grała. Powstał z tego bardzo ładny koncert. A pyta pani, co myślę o samym pomyśle uczczenia półrocza? A więc tak nietypowo? Myślę, że to jest ważne, żeby nie zapomnieć. Bo druga strona, trochę wstydliwie, chce jak najszybciej wymazać z pamięci rodzaj ataku na prezydenta i to, co sama robiła przedtem, atakując tę akurat postać od długiego czasu. I to nie tylko i nie tyle za sprawy Gdańska, ale nękając, wynajdując jakieś błędy finansowe itd. Jakby więc wywołując pośrednio różne ekstremalne reakcje. Ja się z takim pomysłem pamiętania bardzo zgadzam. Trzeba pielęgnować pamięć o postaci, która tak wiele znaczyła dla tamtego miasta i tak jasnych i świadomych pozostawiła kontynuatorów. To, co wielokrotnie miałem opozycji do zarzucenia, to właśnie to, że nie potrafi takich spraw narodowi przypominać. Nieustannie przypominać.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień