Nie ufają i przyłączają się do walki o referendum w sprawie odwołania prezydenta Bydgoszczy. Za co? Między innymi za in vitro i Teatr Polski.
Utworzenie komitetu, który ma doprowadzić do odwołania prezydenta zainicjował poseł Kukiz 15 Paweł Skutecki. W jego szeregach szybko odnalazł się m.in. niezależny bydgoski radny Bogdan Dzakanowski.
Teraz do grupy referendalnej dołączyły też bydgoskie środowiska katolickie. Co to dokładnie znaczy trudno powiedzieć, bo pod oświadczeniem „przedstawicieli ruchów i stowarzyszeń katolickich oraz innych grup bydgoszczan”, nie ma nazwisk, a jedynie nazwy stowarzyszeń i fundacji.
Znalazły się tam między innymi oddział Akcji Katolickiej działający przy parafii Chrystusa Króla w Bydgoszczy, Civitas Christiana, Solidarni 2010, Fundacja SOS Obrony Poczętego Życia, Towarzystwo Świętego Wojciecha i Diakonia Społeczna Ruchu Światło-Życie.
Dlaczego uważają, że na ponad rok przed wyborami samorządowymi prezydent Bydgoszczy powinien zostać odwołany? Bo mu nie ufają. - Pan prezydent nie szanuje naszych poglądów i uczuć religijnych - mówiła Mirosława Chmielewicz reprezentująca Diakonię. - Przykro nam, że człowiek głoszący hasła tolerancji i otwartości na inne kultury i religie nie stosuje ich w odniesieniu do mieszkańców miasta.
Co konkretnie zarzucają Bruskiemu? - Przyzwalanie na wystawianie w Teatrze Polskim bluźnierczych i pornograficznych pseudosztuk, mimo protestów bydgoszczan. Mowa o „Golgota Picnic” i spektaklu „Nasza przemoc i wasza przemoc” - wymienia Chmielewicz. - Oprócz tego także wydanie przez prezydenta zezwolenia na organizację Europejskiego Festiwalu Rozrywki na Starym Rynku podczas Wielkiego Tygodnia w 2013 roku oraz wspieranie działań na rzecz finansowania z budżetu miasta procedury in vitro.
Tu głos zabrał także Maciej Różycki z Solidarnych 2010, który dokonał pewnego porównania. - Mieszkańcy Bydgoszczy wyznania katolickiego, którzy będą zmuszeni do współfinansowania in vitro będą w takiej samej sytuacji, jakby Afroamerykanie mieli finansować działania Ku Klux Klanu - uważa.
- Również rada osiedla Smukała-Opławiec-Janowo oficjalnie dołączyła do komitetu referendalnego - mówi radny Dzakanowski. - Jest nas coraz więcej.
Ile dokładnie osób podpisało się dotąd pod wnioskiem o referendum? Tego na razie nie chce zdradzić. - Poinformujemy o tym w stosownym czasie - odpowiada niezależny radny. Przypomnijmy tylko, że potrzeba mniej więcej 30 tys. podpisów.
A co na to wszystko ratusz? - Bez komentarza - słyszymy.