Bydgoskie Meble nie znikną. Będzie nowa kolekcja
Nie milkną emocje wokół likwidacji blisko 133-letniej firmy Bydgoskie Fabryki Mebli. Wrze na forach, m.in. naszej Strefy Biznesu.
„Kiedyś ludziom zależało na meblach trwałych, bo kupowało się je raz czy dwa na całe życie, a teraz zmienia co kilka, góra kilkanaście lat. Stare idą na śmietnik i czas na nowy wystrój. Wtedy produkty BFM nie mają sensu” - komentuje gość „a”.
Jak pokazać światu, że ma się mercedesa?
Tak z kolei wpisał się „Gucio”: „Wystrój mieszkania meblami z BFM to 50 proc. jego wartości. Ot i cała prawda. Dla statystycznego Polaka kanapy i szafy z IKEA to już jest luksus”.
A tak pisze „Marcin Kapy”: „Te meble są naprawdę ładne i solidne, ale przeciętnego bydgoszczanina na nie nie stać. Wielu ludzi najpierw patrzy na cenę, a potem na jakość. Jest to smutne, lecz prawdziwe”.
Denerwuje się także „Bolek”: „Trudno jest pogodzić się z tym, że producent jednych z najlepszych mebli musi zwinąć interes po ponad 130 latach. Wydaje mi się, że jest to wynikiem niezaradności lub bierności inwestora, ponieważ tak długoletnia tradycja i potwierdzona wysoka jakość marki może być idealnym motorem napędowym. Jednak tylko pod warunkiem wykorzystania go w umiejętny sposób. Powiedzcie: jaki czynnik skutecznie kreuje wysoki poziom marki? Odpowiedzią jest właściwie przeprowadzona reklamowa akcja medialna na szeroką skalę. Wymaga to inwestycji, ale w ten sposób można z produktu zrobić mercedesa, a raczej pokazać światu, że ten produkt jest mercedesem”.
Jak widać, temat likwidacji BFM budzi sporo emocji, a na pewno wśród bydgoszczan, którzy jeszcze pamiętają m.in. Romet, Domar, Kobrę czy Zachem.
Przypomnijmy, do Powiatowego Urzędu Pracy w Bydgoszczy wpłynęło zawiadomienie o planowanych zwolnieniach grupowych 58 z 301 pracowników zatrudnionych w Bydgoskich Fabrykach Mebli.
Wprawdzie nie otrzymali wypowiedzeń, ale ten proces rozpocznie się jeszcze w listopadzie.
Rzucili się na ratunek, ale to nie pomogło
- Ze względu na długotrwały brak zadowalających wyników finansowych właściciel spółki podjął decyzję o jej likwidacji - tłumaczył Andrzej Iwanow, likwidator BFM. - To konieczne, ponieważ meble skrzyniowe, oferowane przez bydgoską fabrykę, przestały być atrakcyjne rynkowo, co spowodowało utratę zamówień oraz możliwości konkurowania z innymi producentami podobnego asortymentu. Podkreślamy, że Bydgoskie Fabryki Mebli znajdują się w stanie likwidacji, a nie upadłości, co powoduje, że przyjęty proces nie wpłynie negatywnie na kontrahentów spółki i partnerów biznesowych.
Była próba ratowania firmy specjalnym programem inwestycyjnym, który niestety, zakończył się niepowodzeniem.
W 2012 roku BFM zlikwidowały jedną ze swoich fabryk - na bydgoskich Glinkach. Pracę straciło 180 osób.
- W maju przyszłego roku firma obchodziłaby 133 urodziny, ale niestety, nie będzie - ubolewał w rozmowie z „Pomorską” Włodzimierz Brzeziński, szef zakładowej Solidarności. - Jest mi przykro. Potrzebujemy dużo czasu, by się pogodzić z tą dramatyczną sytuacją, i na skupienie. Spadły na nas dwie bardzo złe wiadomości, pierwsza o zwolnieniach grupowych i kolejna - o likwidacji Bydgoskich Fabryk Mebli.
Pocieszające, że marka Bydgoskie Meble zostanie jednak zachowana jako marka premium.
Pokażą na targach
- Pozostaje na naszym rynku i będzie kontynuowała swój rozwój - informuje Maciej Melwiński, brand manager BM. - Intensywnie pracujemy nad nową kolekcją, którą zaprezentujemy po raz pierwszy w Poznaniu, podczas targów Meble Polska 2017. Jeszcze w listopadzie rozdystrybuujemy drukowane katalogi z nową ofertą na 2017 rok. Nieprzerwanie dostarczamy też meble tapicerowane do naszych klientów w kraju i za granicą, dbając o dobre i stabilne relacje.