Historia żurawiejek rozpoczęła się w wojsku polskim w latach 1919-20. Nie były one nigdzie spisane, a tylko ustnie przekazywane. A jednak do dziś pamięć o nich przetrwała.
Żurawiejki to piosenki, które w okresie międzywojennym były bardzo popularne w oddziałach konnych. Miały one charakter elitarny. Śpiewano je tylko w korpusie oficerskim, przeważnie podczas towarzyskich spotkań z kieliszkiem w ręku.
Do Polski zostały przyniesione przez oficerów broni konnych, którzy służyli w byłej armii carskiej w Rosji. Zwyczaj śpiewania takich piosenek był tam rozpowszechniony od początku XIX wieku. Podobno jego inicjatorem był Michał Lermontow, oficer kawalerii i wielki rosyjski poeta.
Tradycję żurawiejek z czasem przejęły również w Polsce inne jednostki: piechota, wojska pancerne, marynarka wojenna oraz lotnictwo.
Skąd się wzięła nazwa żurawiejki?
Tego do dziś nie wiadomo. Jedni twierdzą się, że nazwa pochodzi od żurawia, czyli ptaka powracającego, o czym świadczyć miał stale powracający refren. Inni tłumaczą, że żurawiejka pochodzi od „żurawia”, czyli żartobliwego określenia podchorążego służącego w armii rosyjskiej. Co ciekawe, w naszym wojsku w okresie międzywojennym podchorążego nazywali „bażantem”.
Najczęściej śpiewali ku chwale pułku
Każdy pułk miał swoje żurawiejki. Często było ich kilka, jeśli nie kilkanaście. Były takie, które można było śpiewać przy paniach, ale również takie, które wykonywano tylko w męskim towarzystwie. Nie chciano bowiem pań gorszyć nieprzyzwoitym słownictwem.
Były żurawiejki pochlebne - śpiewane ku chwale pułku oraz uszczypliwe, a nawet ośmieszające, - ułożone przez kolegów z innych jednostek.
Przykładem żurawiejki śpiewanej w wielu jednostkach konnych jest taka:
„Prawda to od wieków znana, nie masz pana nad ułana, a nad lance nie masz broni”.
Po każdej zwrotce występował refren:
„Lance do boju,
szable w dłoń,
bolszewika z Polski goń”
albo „Jedzą nożem bez widelców, oficery konnych strzelców”.
Eleganccy wszędzie znani, to bydgoscy ułani
Swoje żurawiejki miał także 16 Pułk Ułanów, który w okresie międzywojennym stacjonował nad Brdą. Ułani do Bydgoszczy wkroczyli 29 stycznia 1920 roku. Zostali zakwaterowani w koszarach przy ul. Szubińskiej. Ponieważ żołnierze tej jednostki nosili czapkę rogatywkę z białym otokiem, nazywano ich popularnie białymi ułanami. Pierwszym dowódcą pułku był pułkownik Roman Pasławski, a jego zastępcą major Wilhelm Światołdycz-Kisiel.
W 16 Pułku Ułanów do pochlebnych żurawiejek należały następujące: „Eleganccy wszędzie znani, to bydgoscy są ułani” lub „Zawsze łasy na niewiasty, to ułanów pułk szesnasty” albo „Z beczki piją, nie pijani, to bydgoscy są ułani”.
Z kolei konkurenci bydgoskich ułanów śpiewali o nich niepochlebnie: „Lampas z gaci, koc z gałganów, to szesnasty pułk ułanów” albo „Ten, co psuje szyk ułański, to szesnasty pułk poznański” lub „Wśród taborów sieje grozę, to szesnasty pułk aus Posen” (aus Posen, czyli z Poznania, gdzie pułk powstał - dop. red.).
Należy jeszcze dodać, że artylerzyści konni też mieli swoje żurawiejki. Cała artyleria konna śpiewała tak: „Z wrogów lecą wióry, kłaki, gdy strzelają nasze daki” (DAK, czyli Dywizjon Artylerii Konnej - dop. red.).
Niestety, formacje konne oraz śpiewane w nich żurawiejki przeszły do historii. Pozostały już tylko wspomnienia upamiętniające te piękne narodowe tradycje.