Być jak Zenek Martyniuk. I nie tylko on (zdjęcia)

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Zgiet
Anna Mikiciuk

Być jak Zenek Martyniuk. I nie tylko on (zdjęcia)

Anna Mikiciuk

A może jak Marcin Miller z Boysów? A może jak Radek Liszewski z Weekendu? O tym marzą młodzi Podlasianie, którzy przyszli na casting do programu „Disco Star”. Ich marzenia mają rytm disco polo

Środa, godzina 12. Na korytarzu w Hotelu Gołębiewski powoli zbierają się młodzi Podlasianie. W castingu do programu telewizji Polo TV mogli wziąć udział wszyscy, którzy skończyli 16 lat. Górnej granicy wiekowej nie ustalono. Zarówno tych młodszych, jak i tych trochę starszych nie brakowało. W sumie przyszło kilkadziesiąt osób. Zgodnie twierdzili, że ich największym marzeniem jest zostać gwiazdą disco polo.

- Disco polo ma to coś. Podoba mi się w nim wszystko. Słucham go od dziecka - zdradza Marcin Kalinowski, pracownik budowlany, który na casting przygotował piosenkę jednego z jurorów, czyli zespołu Boys „Łobuz”.

- Mam nadzieję, że Marcin Miller oceni pozytywnie moje wykonanie. Ja jednak czuję wielki stres - opowiada chłopak. Nie tylko on się denerwował przed występem. Tuż przy sali, w której odbywały się przesłuchania, na swoją szansę czekało kilkadziesiąt osób.

Chociaż próbowali się trochę zrelaksować opowiadając sobie nawzajem np. zabawne historie, atmosfera była bardzo napięta.

Uważam, że mam duży talent i chciałem to pokazać. Udało mi się - cieszy się Michał Przeborowski. Uważam, że mam duży talent i chciałem to pokazać. Udało mi się - cieszy się Michał Przeborowski.

- Ta trema jest bardzo silna, mimo że ze śpiewem mam do czynienia praktycznie od dziecka - wyjaśnia Ewa Pawelczuk, 24-latka pochodząca z okolic Wysokiego Mazowieckiego.

Do występu namówił ją mąż.

- Żona ma ogromny talent. Bardzo w nią wierzę - mówi Paweł Pawelczuk. - Ewa śpiewa amatorsko odkąd ją znam.

Młodzi ludzie, którzy przyszli do Hotelu Gołębiewski, to amatorzy, miłośnicy muzyki disco polo. Wszyscy zgodnie twierdzą, że to ona jest ich największą pasją. Większość z nich nigdy nie występowała przed większą publicznością. Ale nie wszyscy. Michał Przeborowski, czyli „Majkel” ma za sobą zarówno koncerty w klubach, jak i występy plenerowe.

Chłopak czuje się pewnie na scenie i wierzy w to, że to właśnie on zostanie gwiazdą disco polo.

- Uważam, że mam duży talent. Dlatego zależy mi na tym, by zaprezentować swoje możliwości przed jurorami. Zazwyczaj śpiewam disco polo, pop i rock np. piosenki Rafała Brzozowskiego czy zespołu Video - opowiada Michał.

Uczestnicy castingu wybierali bardzo różny repertuaru. Decydowali się zarówno na hity lat 90., jak i te współczesne piosenki. Wśród tych, z którymi rozmawialiśmy, najczęstszym wyborem był utwór zespołu Defis „Niespotykany kolor”.

Nie wszystkim uczestnikom casting poszedł tak, jak się tego spodziewali. Jedni wychodzili z przesłuchania z płaczem, inni skakali z radości. Dla każdego z nich był to dzień pełen emocji, który z pewnością zapamiętają na długo.

- Stres mnie zjadł. Jurorzy powiedzieli, że utwór mnie przerósł. Dlatego, niestety, nie przeszłam do następnego etapu - mówi Julia Łata, 19-latka. I dodaje, że mimo tego iż nie uzyskała takiego rezultatu swoich starań o jakim marzyła, i tak jest bardzo zadowolona. Wzięcie udziału w castingu sprawiło jej wiele przyjemności.

- Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tym, że jurorzy są bardzo mili. Mamy tu świetnych ludzi i świetną atmosferę - twierdzi dziewczyna.

Byli też tacy, którym się udało. Z ich wyrazu twarzy biła duma. Pewnie opowiadali o swoim sukcesie.

- Stało się tak, jak się spodziewałem. Udało mi się wygrać! - cieszy się Michał Przeborowski.

Zarówno Wiolecie jak i Marcinowi Elbrudom udało się przejść do następnego etapu.

- Pasję do śpiewania wyssaliśmy z mlekiem matki - śmieje się rodzeństwo. Co ciekawe, nie występowali jako zespół, a wchodzili na salę przesłuchań osobno.

Występów wszystkich Podlasian i nie tylko słuchali i oceniali Radek Liszewski i Marcin Miller.

Robert Sasinowski, zespół Skaner

Gdybym to ja siedział w komisji, to większą szansę miałyby piękne kobiety. Na razie trudno mi oceniać poziom występów. Ale co roku przychodzi na castingi dużo osób, które mają talent i mogą zostać gwiazdą disco polo. A są również osoby, które przychodzą tu dla zabawy. Może nie mają ogromnego talentu, ale przynajmniej mają jakąś rozrywkę. Białystok jest stolicą disco polo. Są w nas pewne cechy regionalne, które pozwalają dobrze pisać i nagrywać. Jest to specyfika miejsca przygranicznego. Bo u nas mamy mieszankę etniczną i kulturową. Zawsze na pograniczu różnych kultur rodzą się najciekawsze rzeczy. My nawet nie musimy mocno się starać. Bo nasiąkamy tym od urodzenia. Chodzi o wschodnią melodyjność. To my tworzymy bity taneczne i melodyjne, które będą się podobać. W innych regionach kraju nie jest to takie oczywiste.


Marcin Miller, zespół Boys

Biorąc pod uwagę wszystkie osoby, które teraz przesłuchaliśmy, jakieś 40 proc. dało naprawdę solidny popis. Jedna dziewczyna jest rewelacyjna. Uważamy, że dała naprawdę świetny pokaz swoich umiejętności. A już na pewno pokazała klasę. Ale nie chcę jej zbytnio reklamować, więc nie będę mówił jej nazwiska. Ja i mój kolega Radek Liszewski z zespołu Weekend byliśmy zgodni, na pewno sobie poradzą w dalszych etapach programu. Co do tego, jak wypada casting w Białymstoku na tle innych, to mogę powiedzieć, że w stolicy Podlaskiego jest zawsze dobrze. To miasto nigdy nas nie zawiodło. Natomiast jest to pierwszy casting w V edycji programu „Disco Star”, więc jeszcze nie mogę za wiele powiedzieć na ten temat. Z Białegostoku zawsze przyjeżdżały dobre zespoły, zatem mam nadzieję, że ktoś jeszcze pokaże nam klasę. Pamiętam zespół Alfa Boys z poprzedniej edycji. Był świetny.

Anna Mikiciuk

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.