Trwa proces o przywrócenie dotychczasowej pensji Dariusza Jaworskiego. Ma potrwać wiele miesięcy. Wczoraj zeznawał pierwszy świadek.
- Tu chodzi o zasadę, a nie o pieniądze. A uchwała z 17 marca to próba nacisku i walki politycznej - mówił nam wczoraj Jan Kłysz. Na co dzień jest on radcą prawnym w witnickim ratuszu, ale w gorzowskim sądzie pracy występuje jako pełnomocnik Dariusza Jaworskiego, burmistrza Witnicy.
Radni Witnicy: - Obniżając pensję, daliśmy burmistrzowi żółtą kartkę.
Jaworski, który miastem i gminą rządzi od grudnia 2014 r., domaga się w sądzie przywrócenia dotychczasowej wysokości swoich zarobków. Wcześniej zarabiał on 6.250 zł, ale w listopadzie zeszłego roku radni postanowili uciąć mu pensję o 750 zł. Mało tego, 17 marca podjęli uchwałę o referendum w sprawie odwołania burmistrza.
Lista zarzutów radnych wobec burmistrz jest całkiem spora
O większości z nich była mowa podczas wczorajszej rozprawy, na której przesłuchiwany był pierwszy ze świadków - radny Zygmunt Wilk (należy do klubu Witnica 2000, powstałego na bazie komitetu wyborczego poprzednika Jaworskiego).
- Za rządów poprzedniego burmistrza Andrzeja Zabłockiego byliśmy postrzegani jako tygrys rozwoju gospodarczego. Po objęciu urzędu przez Dariusza Jaworskiego już tak nie jest - mówił. Wyliczał przy tym, że nowy burmistrz m.in. obniżył o 900 tys. zł wartość pałacu w Dąbroszynie (gmina ma problemy z jego sprzedaniem), dokonywał przebudowy centrum Witnicy, nie informując radnych o zmianach w zaplanowanych pracach. Jako członek komisji budżetowej zarzucał też Jaworskiemu także słabą aktywność w pracach komisji (przyznawał jednak, że „od początku nowej kadencji rada nie uchwaliła ani jednej ustawy, której byłaby inicjatorem”). - Jako gmina jesteśmy wszędzie skłóceni - mówił też na sali rozpraw.
Burmistrz Witnicy oprócz przywrócenia poprzedniej wysokości pensji domaga się też 9 tys. zł odszkodowania.
Wczoraj nie było go w sądzie. Miesiąc temu Jaworski mówił „GL”, że jeśli sąd przyzna mu odszkodowanie, w całości przekaże je na kluby sportowe. To samo będzie robił też co miesiąc z 750 zł z pensji.
Proces może potrwać co najmniej do jesieni.