Buty na wymiar? Tylko u mistrza Paździorka
Kolejny raz przenosimy się w czasie. Tym razem wcale nie tak daleko. Raptem do Pszczewa w wieku XIX.
Gdy klient odwiedzający sklep Feliksa Paździorka nie znalazł na półkach odpowiednich dla siebie butów, mistrz obuwniczy zapraszał go do domu, a właściwie do zajmującego jedną z izb szewskiego warsztatu. Tam zdejmował miarę, dopasowywał kopyto i dobierał skóry, by przygotować wygodne i solidne obuwie.
Przez sklep i warsztat szewca przez ponad pół wieku codziennie przewijało się wielu mieszkańców Pszczewa. Dom można odwiedzić i dziś. Przebudowany w XIX w. budynek poddany został w latach osiemdziesiątych XX w. pracom konserwatorskim, które przywróciły mu dawny wygląd. Mieści się w nim muzeum regionalne. Łatwo tam trafić, bo zbudowany z drewna na wysokiej kamiennej podmurówce dom wyróżnia się spośród innych na pszczewskim rynku. W oczy rzuca się zwłaszcza kryty gontem wysmukły dach, stanowiący dwie trzecie wysokości budowli.
To tu w 1874 r. urodził się szewc Feliks, syn szewca Stanisława Paździorka i gospodyni domowej Moniki z domu Gładysz. Jego dom to świadectwo rękodzieła i rzemiosła, z którego przez całe wieki żyli mieszkańcy miasteczka, a także polskości, której bastionem stał się międzywojenny Pszczew. Budynek, w którym mieszkali Paździorkowie nazywano „domem szewca”, jednak jego historia liczy sobie ponad trzysta lat, dlatego używane jest też określenie „dom mieszczański”. W pierwszej części budynku znajdują się dwa pomieszczenia. Wchodząc do domu znajdujemy się w sklepie, gdzie na regałach stoją dziesiątki par butów.
- Tutaj szewc przyjmował swoich klientów, gdzie mogli przymierzać i wybierać spośród wykonanych przez mistrza par - mówi Zuzanna Śmierska z Gminnego Ośrodka Kultury, która pełni rolę przewodnika po tym niezwykłym muzeum.
Oprócz sklepowego szyldu i pamiątek po zawodowej działalności szewca w izbie jest i fotografia Feliksa oraz innych działaczy spod znaku Rodła. - Paździorek był jednym z głównych działaczy polonijnych w Pszczewie, prezesem lokalnego koła organizacji polonijnej oraz pierwszym i ostatnim powojennym burmistrzem aż do utraty praw miejskich przez miejscowość w sierpniu 1945 r. - wyjaśnia Z. Śmierska.
We wzroku spoglądającego ze zdjęcia mężczyzny z sumiastym wąsem widać mocny charakter. W czasie Powstania Wielkopolskiego Feliks agitował za niepodległą Polską. Wziął udział w akcji protestacyjnej na rzecz przyłączenia Pszczewa i okolic do Polski, i nakłaniał polskich komisarzy do obrony interesów rodzimej ludności. W 1919 r. przedłożył przybyłej do Pszczewa delegacji Międzynarodowej Komisji Granicznej memoriał i protest przeciwko pozostawieniu miasteczka w granicach Niemiec.
Klienci szewca, którzy zostawali przez niego zapraszani do warsztatu, tak jak ja dzisiaj, przechodzili przez izby mieszkalne. Mijali m. in. tzw. czarną kuchnię, która dziś jest jedną z atrakcji tego miejsca. - Pochodzi z połowy XVII w. Można tu zobaczyć jak kiedyś wyglądała kuchnia w mieszczańskim domu. Znajduje się w nim piec do gotowania, naczynia codziennego użytku takie jak sagan do parowania ziemniaków, czy deska do odciskania twarogu oraz osobny piec do wypieku chleba, ze specjalną łopatą do wyciągania bochenków - mówi przewodniczka zwracając uwagę na charakterystyczny kształt pomieszczenia przypominającego butelkę. Dym z obu otwartych palenisk w kuchni i z kominów w izbach mieszkalnych pokrywał ściany kuchni grubą warstwą sadzy i wędził zawieszone na żerdziach pęta kiełbasy i połacie słoniny i wydostawał się z kuchni otworem kończącym kilkumetrowy „gwint”.
Wędrujemy dalej. Duża mieszkalna izba z belkowanym stropem, w której dawniej toczyło się codzienne życie Paździorków, dziś jest prawdziwą izbą historii. - To stała wystawa przedstawiająca polsko-niemieckie dzieje Pszczewa. Można tu zobaczyć m. in. archiwalne fotografie i pocztówki, przedmioty codziennego użytku, pamiątki jak np. wiekową pieczęć poczty, która została nam podarowana przez jednego z dawnych mieszkańców. Ocalała po tym jak Niemcy zburzyli budynek poczty przed wejściem Rosjan do Pszczewa. Jest też odnaleziona dziesięć lat temu pieczęć gminy żydowskiej z 1818r. - mówi Z. Śmierska. W muzeum zobaczyć też można część archeologiczną pochodzącą ze zbiorów wydobytych w czasie badań archeologicznych prowadzonych w okolicach Pszczewa. Można zobaczyć m.in. popielnice kultury łużyckiej datowane na młodszą epokę brązu, fragmenty naczyń glinianych z VI w., czy wytopki żelazne z terenów Borowego Młyna. - Jest też zapinka z brązu datowana na II w. n.e., bryła bursztynu z V w., piec do uszlachetniania stali, wyroby z rogu i naczynia gliniane z okresu wczesnopiastowskiego, a także średniowieczne wyroby kowalskie i garncarskie - dodaje.
Bezpośrednio z głównym pomieszczeniem sąsiaduje tzw. komora - pomieszczenie, które w większości domów było przeznaczone na skład różnego rodzaju sprzętu, żywności i odzieży. U Paździorków odgrywało znacznie ważniejszą rolę. Służyło za szewski warsztat. - Znajduje się tu prasa z początku XX w. i dwie maszyny. Jedna z nich służyła do wyrobu podeszew, druga do obszywania cholewek - wyjaśnia przewodniczka i pokazuje wiszącą na ścianie kolekcję drewnianych kopyt różnej wielkości. Ich liczba świadczy o tym jak wielu klientów odwiedzało niegdyś warsztat. Rozłożone na ławach narzędzia szewskie jakby czekały na to, aż w drzwiach pojawi się Feliks, ubierze charakterystyczny fartuch i zacznie codzienną robotę zasiadając na wygodnym drewnianym stołku ustawionym przy stojących wzdłuż okna stołach z szufladami. Na blatach wyeksponowano drobne narzędzia do naprawy obuwia.
Jest wśród nich młotek ze specjalnie uformowanym lekkim obuszkiem, zaopatrzony z jednej strony w duży płaski stalowy łebek, z drugiej w szpic przydatny przy wyjmowaniu gwoździ, czy kowadełko służące do polerowania spodu podeszwy lub obcasa. Podczas pracy nie mogło zabraknąć też szydeł oprawianych w drewniane toczne rączki różnej wielkości. Te proste służyły do robienia otworów przy nabijaniu szpilek, zakrzywione natomiast do wykonywania szwów. Na stole znajduje się też podstawowe narzędzie szewskie - odlane z żeliwa kopyto w kształcie stopy, na którą nakładany był naprawiany but.
Naprawą, wyrobem i sprzedażą butów Paździorek zajmował się od lat 90. XIX stulecia aż do swojej śmierci w 1955 r. Choć kochał swoje zajęcie, nie był on zwykłym szewcem, skupionym tylko na codziennej pracy. Od 1923 r. Feliks Paździorek brał aktywny udział w działalności pszczewskiego koła Związku Polaków w Niemczech, którego był współzałożycielem i prezesem aż do wybuchu drugiej wojny. Opiekował się pszczewskim Towarzystwem Młodzieży Polskiej, w którym działała także jego córka. Razem z bratem Ignacym, (który również był szewcem) działali na rzecz polskiego czytelnictwa sprowadzając do Pszczewa książki i czasopisma z Poznania. Feliks był mężem zaufania Polskiej Partii Ludowej i współpracował z ks. dr Bolesławem Domańskim. Zasiadał też w radzie miejskiej. Zasłynął walką o szkołę polską w Pszczewie. Do jej powstania nie dopuściły jednak władze niemieckie.
Po wybuchu II wojny światowej władze niemieckie skonfiskowały majątek Paździorka i zamknęły jego warsztat. Jego natomiast wysyłały na półroczne przymusowe roboty. Brata Paździorka, Ignacego, hitlerowcy wysłali do obozu koncentracyjnego w Oranienburgu. Feliks z powodu choroby nerek uniknął obozu i powrócił do Pszczewa, gdzie spędził resztę wojny. W styczniu 1945 roku został mianowany przez nowe władze burmistrzem. Zmarł 24 marca 1955 roku w Pszczewie, gdzie został pochowany.
- Historia szewca to tak naprawdę historia całego Pszczewa, którą zobaczyć można właśnie w domu Paździorków. Warto ją poznać - kończy nasza przewodniczka.