Burzyć czy nie burzyć? Trwa bitwa o kino Hel
Stowarzyszenie Czas A.R.T. chce wpisania dawnego kina we Wschowie do rejestru zabytków. Ma to uchronić budynek przed planowaną rozbiórką.
Wielu nie mogło patrzeć na niszczejące dawne kino Hel. Teraz część mieszkańców boi się, że niedługo nie będzie na co patrzeć. Prywatny inwestor, który kupił nieruchomość w ubiegłym roku, planuje postawić nowy budynek w miejsce starego.
Na wyburzenie nie zgadza się stowarzyszenie Czas A.R.T., które chce wpisania budynku po kinie do rejestru zabytków. - Bardzo mocno podkreślamy, że nie chodzi nam o odtworzenie w tym miejscu kina, a o zachowanie samej bryły budynku. Tak naprawdę o wyburzeniu dowiedzieliśmy się w grudniu na sesji, choć możliwe, że takie rozmowy toczono już wcześniej. Wtedy zareagowaliśmy, choć stroną w sensie prawnym nie jesteśmy. Możemy tylko lobbować. - Są pewne cenne wartości, których nie można niszczyć - mówi Katarzyna Owoc-Kochańska.
Chcemy, by zachowana została bryła budynku - mówi K. Owoc-Kochańska
- Gdyby inwestor zdecydował się na inwestycję od podstaw, to musiałby wziąć pod uwagę cały rys historyczny a nowy budynek i tak musiałby mieć określony wygląd, kształt czy wysokość - wyjaśnia. - Jeśli pani konserwator podejmie decyzję o wpisaniu budynku do rejestru zabytków, jedyną ścieżką dla inwestora będzie odwołanie do ministerstwa - dodaje K. Owoc-Kochańska odsyłając do obszernego wpisu na facebookowym profilu stowarzyszenia. Czytamy tam m.in., że „Budynek po kinie znajduję się w strefach (...), które z mocy prawa objęte są szczególną ochroną; otoczony jest budynkami , które wpisane są do ewidencji zabytków lub rejestru zabytków”.
Co na to urząd? - Ktoś tu jest niepoważny - nie owija w bawełnę Dariusz Przybylski ze wschowskiego ratusza. - Sprawa jest prosta: w planie zagospodarowania przestrzennego są zapisy zezwalające na rozbiórkę. A plan ten musiała wcześniej opiniować konserwator zabytków. Gmina nie jest głupia, żeby sprzedawać coś, czego nie można rozebrać - komentuje. - Teraz nagle przebudzenie, żeby ratować kino, które nigdy nie było kinem przedwojennym - dodaje D. Przybylski.
I tu mamy zgrzyt na kolejnej linii, bo Czas A.R.T. w swoich materiałach twierdzi, że budynek przy ul. Głogowskiej spełniał tę funkcję od lat 30. ub. wieku. Inwestor kupił nieruchomość za 380 tys. zł. Ma tam powstać coś na kształt małej galerii handlowej i być może powierzchnie biurowe. W placówce ma znaleźć pracę od 20 do 30 osób.