„Bury” nie zabijał niewinnych" - Polemika do tekstu "Ofiary komendanta "Burego" były niepotrzebne"
Kapitan Romuald Rajs „Bury” to najbardziej rozpoznawalny oficer polskiej partyzantki niepodległościowej. Bojowe zasługi, jakie wykazał w walce z Niemcami, Sowietami i rodzimymi komunistami uczyniły z niego „ludową legendę” lat 40 ubiegłego wieku. Współcześnie niewiele z jego „białej” legendy pozostało.
W powszechnym odbiorze „Bury” jest zbrodniarzem splamionym mordem kobiet i dzieci, a według pionu prokuratorskiego Instytutu Pamięci Narodowej należy przypisać mu sprawstwo kierownicze działań noszących znamiona ludobójstwa.
Mowa o wydarzeniach z przełomu stycznia i lutego 1946 r., kiedy to w wyniku akcji represyjnych dowodzonej przez „Burego” 3. Brygady Wileńskiej NZW (dalej: 3 Brygada) zginęło blisko 80 obywateli polskich narodowości białoruskiej. Tylko, czy rzeczywiście działania te były motywowane narodowościowo – religijnie, i miały na celu likwidację członków grupy o takim samym pochodzeniu narodowo – religijnym?
Celowo spalili ludzi żywcem?
Czy w Zaleszanach podkomendni „Burego” celowo spalili żywcem ludzi pozamykanych w swoich chatach? Czy chcieli tam spalić ludzi zgromadzonych na polecenie partyzantów w jednej z chałup? Wreszcie, czy trzydziestu furmanów straciło życie z powodu swego prawosławnego wyznania lub białoruskiej narodowości? Odpowiedź na te pytania, prócz historycznej (naukowej) prawdy, stała się konieczna ze względu na represje reżimu Łukaszenki wobec Polaków na Białorusi - pretekstem ma być kultywowanie pamięci m.in. o „Burym”. Poniższa rekonstrukcja wydarzeń stanowi wynik badań dr. Kazimierza Krajewskiego, mec. Grzegorza Wąsowskiego oraz autora .
Godna postawa
Romuald Rajs, ur. w 1913 r., pochodził z wielodzietnej ubogiej rodziny. W podoficerskiej szkole był uczniem zdolnym i zdyscyplinowanym. Kolejne lata związał z Wileńszczyzną, gdzie służył w Wojsku Polskim. We wrześniu 1939 r. walczył z Niemcami, a od 1943 r. w oddziale partyzanckim kpt. Gracjana Fróga „Szczerbca” również z kolaborującymi Litwinami. Chronił przed represjami białoruską i polską ludność cywilną. Odbił z litewskiego aresztu grupę kilkudziesięciu Żydów, których Niemcy zamierzali zamordować.
Ponowna okupacja Polski przez Sowietów skutkowała przedostaniem się „Burego” na Białostocczyznę, gdzie w 5. Wileńskiej Brygadzie AK zwalczał komunistów i bronił przed „czerwonym terrorem” ludność cywilną. We wrześniu 1945 r., po rozwiązaniu oddziału, wraz z grupą podkomendnych przeszedł do Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. W Komendzie Okręgu NZW Białystok został szefem Pogotowia Akcji Specjalnej (PAS) – pionu bojowego NZW, dowodząc jednocześnie partyzanckim oddziałem (3. Brygadą), w którym służyły również osoby wyznania prawosławnego.
Kapitan Rajs po aresztowaniu przez UB w 1948 r., mimo długiego i ciężkiego śledztwa, zachował godną postawę. Komuniści wykonali wyrok śmierci 30 grudnia 1949 r. w Białymstoku. Za swą bojową odwagę otrzymał dwukrotnie Krzyż VM, Krzyż Walecznych oraz Srebrny Krzyż Zasługi Wojennej z Mieczami.
„Wieś postępowa”
Na przełomie stycznia i lutego 1946 r. 3. Brygada weszła na tereny powiatu bielskiego (woj. białostockie), licznie zamieszkanego przez ludność białoruską (ok. 85 tys.). Białorusini współtworzyli ogniwa komunistycznej władzy, ale i wielu z nich walczyło w szeregach antykomunistycznego podziemia.
28 stycznia 1946 r. (liczący 120. ludzi) partyzanci „Burego” dotarli do wsi Łozice, gdzie - aby zakamuflować swą rzeczywistą afiliację - pozorowali oddział komunistyczny. Tam wyselekcjonowali przynajmniej 40. białoruskich furmanów, jako podwód oddziału. Po akcji na Hajnówkę, gdzie m.in. stoczono walkę z jednostką Armii Czerwonej, oddział kpt. Rajsa dotarł 29 stycznia 1946 r. rano do wsi Zaleszany. „Bury”, wyzbyty wrogich zamiarów, zaczął dowiadywać się o silnym skomunizowaniu Zaleszan. Miejscowi sądząc, że mają do czynienia z reżimowym oddziałem, nie ukrywali poglądów politycznych. Eugenia Bazyluk zeznawała w lipcu 1949 r. w śledztwie w sprawie „Burego”: „[…] byliśmy dobrze ustosunkowani do Rządu Polski Ludowej jak również do Związku Radzieckiego i wrogo ustosunkowani do band leśnych, ponieważ u nas we wsi było już koło PPR i Samopomoc Chłopska i w ogóle była wsią postępową”.
Likwidacja komunistów
Część mieszkańców odmówiła wystawienia żądanych podwód – mogli przewidywać, że oddział nie podejmie wrogich działań wobec wsi tak mocno skomunizowanej. „Bury” podjął decyzję, aby ukarać materialnie mieszkańców (poprzez spalenie ich dobytku) oraz rozstrzelać miejscowych komunistycznych aktywistów. Nakazał, aby wszyscy mieszkańcy, bez względu na wiek i płeć, przyszli na „zebranie” do największej chaty we wsi, należącej do Sacharczuków. Większość mieszkańców wykonała polecenie „Burego”. Niestety, kilkanaście osób ukryło się w zabudowaniach. Partyzanci przystąpili do likwidacji zidentyfikowanych komunistycznych działaczy. Rozstrzelano trzech mężczyzn. Następnie część oddziału przystąpiła do podpalania – jak sądzili pustych zabudowań. Podkreślmy, że nie podpalono wszystkich gospodarstw – nie zastosowano więc odpowiedzialności zbiorowej.
Gdy chata Sacharczuków, w której byli zebrani mieszkańcy, zaczęła się palić, żołnierze „Burego” otworzyli drzwi, aby zgromadzeni w niej ludzie mogli ją opuścić. Do uciekających z chaty Białorusinów nie strzelano, co znajduje potwierdzenie w części białoruskich relacji, a przede wszystkim w tym, że poza wywołanymi dwoma komunistycznymi aktywistami, nikt nie zginął. Niestety, spośród osób, które nie poszły na „zebranie” do domu Sacharczuków, część ukryła się w zakamarkach swoich domów (albo – jak dzieci - została w nich ukryta) i nie zdołała opuścić płonących budynków. Do największej tragedii doszło w domu Niczyporuków – w jednym budynku, zamieszkanym przez dwie rodziny, zginęło 7 osób. Ponadto spłonęła w 2 chałupach trójka pozostawionych w domu przez rodziców dzieci. Spośród ok. 180. mieszkańców Zaleszan zginęło w wyniku działań 3. Brygady 13. albo 14. (jeden z zastrzelonych komunistów pochodził z sąsiedniej wsi), przy czym śmierć 10. spośród nich (osoby, które spłonęły ukryte w swoich zabudowaniach) to wynik tragicznego splotu okoliczności – nie była zamierzona przez „Burego” i jego żołnierzy.
Gdy podpalono dom Sacharczuków, „Bury” z częścią oddziału udał się do leżącej ok. 8 km na zachód od Zaleszan – Wólki Wygonowskiej, która liczyła ok. 300. mieszkańców i 50. domów mieszkalnych. We wsi zastrzelono dwóch mężczyzn. Informacje przesądzające o losie tych ludzi „Bury” uzyskał od pochodzących z tej wsi, towarzyszących oddziałowi furmanów. Podpalono kilka zabudowań, spłonęła niewielka część wsi. Według zastępcy „Burego”, ppor. Kazimierza Chmielowskiego „Rekina” powodem akcji 3. Brygady była kolaboracja części mieszkańców Wólki Wygonowskiej z Niemcami. Kilku chłopów tworzących bojówkę podporządkowaną niemieckiej żandarmerii, schwytało grupę Żydów, a następnie wydało ich na śmierć w ręce Niemców.
Szpaki, Zanie i Końcowizna
Późnym wieczorem 29 stycznia 1946 r. 3. Brygada już całością sił dotarła do Krasnej Wsi. Dokonano wymiany części furmanów, biorąc czternastu nowych: prócz dwóch Polaków byli Białorusinami. 31 stycznia w Puchałach Starych trzydziestu z nich rozstrzelano, przynajmniej dziesięciu zwolniono. Wśród puszczonych znajdowało się co najmniej 8. Białorusinów oraz maksymalnie 2. katolików. Czy „Bury” wydając rozkaz rozstrzelania furmanów, kierował się ich narodowością lub wyznaniem, skoro zdecydowaną większość zwolnionych stanowili Białorusini? Najpewniej zadecydował czynnik polityczny.
2 lutego 1946 r. oddział przystąpił do akcji represyjnej przeciw kolejnym trzem wsiom, w których działały uzbrojone komunistyczne bojówki - dopiero te działania były realizacją rozkazu Komendy Okręgu NZW Białystok (wcześniejsze były inicjatywą „Burego”). Plutony ppor. Włodzimierza Jurasowa „Wiarusa” (prawosławny oficer 3. Brygady) oraz sierż. N.N. „Leszka” ruszyły najpierw do Szpaków. Prawosławny mieszkaniec wsi - żołnierz NZW wskazywał mężczyzn przeznaczonych do likwidacji oraz gospodarstwa do spalenia. Wcześniej dowództwo NZW uzyskało informacje od miejscowej siatki, złożonej również z kilku białoruskich mieszkańców. W Szpakach, liczących ok. 100. mieszkańców, zginęło 6 – 7 osób. Następnie dwa plutony przesunęły się do wsi Końcowizna. Wieś podpalał dowodzony przez „Burego” pododdział „Leszka”. Ofiar wśród ludności nie było.
Zbliżając się do Zań pluton ppor. Jana Boguszewskiego „Bitnego” został ostrzelany. Żołnierze odpowiedzieli ogniem, podpaleniem zabudowań oraz likwidacją miejscowych komunistycznych aktywistów. Niestety, strzelano również do osób niewinnych - zginęły kobiety i dzieci. Trudno dziś rozstrzygnąć, czy pozbawiony nadzoru „Burego”, ppor. Boguszewski przekroczył otrzymane rozkazy, czy też nie potrafił zapanować nad swymi ludźmi. Z zamieszkujących Zanie 200. mieszkańców życie straciło 24. W Zaniach i Szpakach partyzanci pozostawili ulotki z informacją, że spalenie wsi jest karą za strzelanie do żołnierzy polskich i oddziałów partyzanckich. Mieszkańcom nakazywali opuścić terytorium Polski - nakazu tego w przyszłości nie egzekwowano.
Podkreślmy, że przebieg wydarzeń w Zaniach (gdzie nie było „Burego”) był zupełnie inny niż w pozostałych 4. wsiach i nie był on zgodny z rozkazodawstwem dowódcy 3. Brygady. Mamy pewność, że kpt. Rajs nadzorował całość działań swych podkomendnych w Wólce Wygonowskiej i Końcowiźnie. W żadnej z tych wsi nie zginęły osoby przypadkowe. „Bury” nie dążył do śmierci osób niewinnych.
Michał Ostapiuk,
historyk IPN Olsztyn