Burmistrz Wołczyna dał zgodę na wycięcie cudzych dębów
Właściciele 300-letnich drzew daremnie starali się wstrzymać wycinkę. Za to, że zniszczono własność na cudzej działce, nikt nie poniesie odpowiedzialności.
Jest to odprysk afery dębowej pod Wołczynem, w której masowo wycinano drzewa, a mienie interweniujących świadków podpalano.
W październiku 2014 r. na polach w Rożnowie znikały kolejne 300-letnie drzewa. Ścięto też trzy ogromne dęby na polach spółki rolnej Promex.
- Na miejsce wezwałem policjantów i urzędników z Wołczyna. Płakałem, żeby wstrzymali tę wycinkę, ale stali tylko, pozwolili ściąć ostatnie drzewo i wywieźć ścięte pnie- mówi Wiesław Walczak ze spółki Promex.
W tej sprawie interweniował także ekolog Adam Ulbrych. Po kilku dniach spalono mu doszczętnie dom, a potem grożono śmiercią. Kilkukrotnie podpalano też majątek Promexu.
Wycinający drzewa robotnicy pokazali zezwolenie na wycinkę, podpisane przez burmistrza Jana Leszka Wiącka. Okazało się, że włodarz Wołczyna dał zezwolenie na wycięcie drzew rosnących na cudzym gruncie!
Zezwolenie to dostał Stanisław J., schorowany rolnik spod Kępna. Jego zięć Michał A., właściciel fabryki mebli, siedzi dzisiaj w areszcie. Podejrzany jest o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą o charakterze zbrojnym, która podpalała świadków afery dębowej. Kluczborska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie wycinki 3 dębów należących do Promexu już pod koniec 2014 r. Zakończyła wtedy umorzeniem kilka wątków afery dębowej. Kiedy w nto napisaliśmy o tych umorzeniach, Wydział Nadzoru Prokuratury Okręgowej w Opolu po kontroli postanowił wznowić śledztwa.
Główne śledztwo związane z podpaleniami przeniesione zostało w ubiegłym roku do Prokuratury Krajowej we Wrocławiu. To właśnie prokuratorzy z wrocławskiego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji zatrzymali podpalacza Daniela R. i Michała A., jego domniemanego zleceniodawcę.
Prokuratura Rejonowa w Kluczborku ponownie zbadała sprawę bezprawnego wycięcia trzech dębów w Rożnowie. Badała sprawę pod kątem niedopełnienia obowiązków przez urzędników z Wołczyna. Kluczborska prokuratura śledztwo to umorzyła wobec braku znamion czynu zagrożonego. Promex nie zaskarżył tej decyzji do sądu.
- I tak nic by to nie dało. Dla nas najważniejsze jest, żeby przestali nas podpalać - mówi Wiesław Walczak.
Urzędnicy zawalili, ale niechcący
To urzędnicy z Wołczyna zaznaczyli cudze drzewa do wycinki. Opierali się na dokumentach przedstawionych przez Michała A.
Fakty są bezsprzeczne: burmistrz Wołczyna bezprawnie zezwolił na wycinkę trzech dębów, należących na cudzej działce. Na oględzinach w Rożnowie byli urzędnicy: Przemysław Panicz (to on zaznaczał drzewa do wycinki) i naczelnik wydziału Marcin Dłubak.
Jak ustaliła prokuratura, przy zaznaczeniu drzew urzędnik „opierał się na dokumentach dostarczonych przez wnioskodawcę”. Podpisany pod wnioskami Stanisław J. do Wołczyna jednak nie przyjeżdżał. Często był tutaj za to jego zięć, aresztowany w grudniu 2016 r. Michał A. (dzisiaj to on jest już właścicielem gruntów pod Wołczynem).
Prokurator Sabina Klockowska uznała jednak, że urzędnicy z Wołczyna nie ponoszą odpowiedzialności karnej, ponieważ działali nieumyślnie. Zrobili błąd, omyłkę, ale nie popełnili przestępstwa.
Prokuratura wskazała, że Promex może pozwać gminę na drodze cywilnej.
Kluczborska prokuratura badała również sprawę wycinki 3 dębów Promexu w odrębnych postępowaniach: dotyczących kradzieży dębów (zaboru), zniszczenia zasiewów i przesunięcia słupków granicznych. Wszystkie te postępowania również umorzono.