Bunt profesorów. Staniszkis, Bugaj i Śpiewak krytykują styl rządów PiS
Bunt kojarzonych z Prawicą intelektualistów to sygnał alarmowy dla PiS. Jak dotąd jednak raczej zignorowany. Intelektualiści, którzy od lat formułowali diagnozy pokrewne wobec tych, którymi posługiwał się w swej retoryce Jarosław Kaczyński, dziś wyrażają co najmniej rozczarowanie stylem, który przyjęło PiS.
Pierwsze miesiące rządzenia Prawa i Sprawiedliwości sprawiły, że na pozycje jednoznacznie krytyczne wobec partii Jarosława Kaczyńskiego przeszło kilka postaci o fundamentalnym dotąd znaczeniu dla intelektualnego zaplecza części prawicy. Jadwiga Staniszkis, Ryszard Bugaj, Paweł Śpiewak - oni wszyscy bez ogródek wyrażają zaniepokojenie stylem, tempem i skalą zmian wprowadzanych w Polsce przez Prawo i Sprawiedliwość. Ten bunt kojarzonych z prawicą i PiS intelektualistów to ewidentny sygnał alarmowy dla Jarosława Kaczyńskiego i jego partii - jak dotąd jednak kompletnie ignorowany.
- Ja to nazywam antykomunistycznym bolszewizmem. Oni myślą, że to jest naturalny sposób działania, jeśli się wygrało, że się bierze wszystko - mówiła w ostatni czwartek w „Faktach po Faktach” wybitna socjolożka, prof. Jadwiga Staniszkis. To nie pierwsza taka wypowiedź Staniszkis, mającej na prawicy przez całe lata wręcz ikoniczny status. Socjolożka już w listopadzie udzieliła wywiadu prawicowemu portalowi wPolityce.pl, w którym chyba mocno zaskoczyła redakcję - To takie preparowanie, formatowanie ludzi. I tworzenie władzy z ludzi tak sformatowanych albo z miernot ewidentnych. W miejscach, gdzie zadania, małe pole manewru i kontekst międzynarodowy, wymagają niesamowitej sprawności. - mówiła o części pierwszych posunięć personalnych PiS. W grudniu krytykowała prawicowe media i prezydenta Andrzeja Dudę - tego ostatniego za brak autonomii w sporze o Trybunał Konstytucyjny. Na początku stycznia w programie Moniki Olejnik nazwała działania Jarosława Kaczyńskiego „infantylnym autorytaryzmem”. W zeszłym tygodniu tę samą opinię powtórzyła dla „Die Welt”. - Ja bym nie wykluczył, że wypadki po prostu się toczą, że PiS nad tym nie panuje, że Jarosław Kaczyński, który jest bystrym człowiekiem, ale nie jest demiurgiem, który planuje pięć ruchów do przodu, po prostu się wkręcił. I robi okropne rzeczy, okropne w moim przekonaniu - mówi z kolei Ryszard Bugaj, polityk i ekonomista pozostający od lat w orbicie Prawa i Sprawiedliwości. W wywiadzie dla nas Bugaj wspomina też o dwóch krytycznych listach, które wysłał do prezydenta Andrzeja Dudy i które pozostają jak do tej pory bez odpowiedzi.
- Nie rozumiem planu rządzenia Kaczyńskiego. On się rozmywa - to z kolei czwartkowa opinia socjologa Pawła Śpiewaka, którego początkowy entuzjazm wobec zmiany władzy zdążył już wyraźnie osłabnąć.
Krytyczne spojrzenie na transformację ustrojową, surowa ocena III RP i jej elit, dalekie od dominującej neoliberalnej narracji poglądy na kwestie redystrybucji i nierówności społecznych - to wszystko przez lata plasowało przez lata prof. Jadwigę Staniszkis i Ryszarda Bugaja z dala od socjologiczno-ekonomicznego mainstreamu. Spore - choć bynajmniej nie pełne - pokrewieństwo ich diagnoz z sądami formułowanymi przez Jarosława Kaczyńskiego, sytuowało ich natomiast w roli autorytetów środowisk skupionych wokół PiS. Bugaj był więc na przykład doradcą Lecha Kaczyńskiego jako prezydenta, Jadwiga Staniszkis natomiast osobiście poparła kandydaturę Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich 2010 roku.
Nieco inaczej rzecz ma się z Pawłem Śpiewakiem i Janem Rokitą - kolejnymi postaciami ostro krytykującymi ostatnie lata rządów Platformy, ale dziś mocno sceptycznymi także wobec stylu przejmowania władzy przez PiS.
Jan Rokita w 2005 roku miał zostać „premierem z Krakowa” rządu PO-PiS z ramienia Platformy. Rzecz jasna koncepcja PO-PiSu upadła, żadnej wspólnej budowy IV RP nie było, a największą cenę za porażkę tej idei zapłacił właśnie Rokita. Dość brutalnie marginalizo -wany przez Donalda Tuska, stał się ostrym krytykiem filozofii „ciepłej wody w kranie” - czyli nowej linii swej partii. Metodę sprawowania władzy przez Tuska nazwał „rządami osobistymi”. W końcu Platformę opuścił - czy raczej został z niej wypchnięty. Wielokrotnie wskazywał słabe punkty Platformy, zwłaszcza w ostatnich latach był chętnie cytowany przez prawicowe media. Z całą pewnością nie płakał z powodu kolejnych porażek Platformy od pierwszej tury wyborów prezydenckich. Czy trzymał kciuki za PiS - tu już trudniej o odpowiedź. Ale w sierpniu tego roku, już po zaprzysiężeniu Andrzeja Dudy, w rozmowie z „Kulturą Liberalną” Rokita dziwił się, że PiS stawia na kwestie socjalne. - Podstawowa dychotomia, która rządziła ideologią tej partii, dzieliła ludzi na mainstream i niezłomnych. Gdzie teraz są zdeprawowane elity, które zniszczyły państwo polskie, gdzie są sprzedajni sędziowie, korporacje opanowane przez nepotyzm, służby specjalne rządzące gospodarką? Te pytania PiS-owskiej polityki wynikały po części z przesadzonej, ale po części z prawdziwej diagnozy. Tymczasem Beata Szydło nawet do tej diagnozy nie nawiązała! - zdumiewał się Rokita. Po przejęciu przez PiS władzy Rokita podkreślał w kilku różnych wypowiedziach
Paweł Śpiewak przed rokiem 2005 był jednym ze współtwórców, czy może raczej popularyzatorów, idei „IV RP”. Wówczas sympatyzował raczej z Platformą - był zresztą w latach 2005-2007 posłem z list tej partii - jednak z czasem przechodził na pozycje coraz bardziej krytyczne wobec PO. Do tego stopnia, że w ostatnich latach autorytetem socjologa chętnie podpierali się i politycy PiS, i najbardziej zaangażowani na rzecz tej partii prawicowi publicyści. Jeszcze w listopadzie, już po zwycięstwie PiS, mówił Śpiewak w wywiadzie o „strachu warszawskich inteligentów, którzy chcą być męczennikami wiszącymi na pluszowym krzyżu”. - Polacy czuli się niezwykle zmęczeni zdegenerowaną elitą, całkowicie skorumpowaną wewnętrznie, bezradną, bezsilną, pozbawioną elementarnego zmysłu kontaktu społecznego i zmysłu obywatelskości. Drugim problemem było niefunkcjonowanie państwa, fakt, że państwo źle funkcjonuje. To państwo wymaga wielkiej zmiany, nie rewolucyjnej, ale dość fundamentalnego przeobrażenie tego układu.” - tak diagnozował z kolei Śpiewak przyczyny przegranej Platformy podczas również listopadowego spotkania w prawicowym Klubie Ronina.
Teraz jednak Śpiewak skupia się znacznie mocniej na recenzowaniu nowej władzy, niż na krytyce tej, która przegrała ostatnie wybory. Jest wielce prawdopodobne, że już wkrótce będę żałował definitywnie. Na razie mogę powiedzieć tyle - moje nadzieje są nieporównywalnie mniejsze, są już szczątkowe - tak Ryszard Bugaj odpowiada „Polsce” na pytanie, czy żałuje już poparcia PiS. - Ciągle podziwiam Jarosława Kaczyńskiego. Ale ustawił się w roli, w której składane są mu hołdy. Widać po jego twarzy, że jego też to drażni. To rola bardzo niebezpieczna, bo są pokusy działania „po bandzie”. A jest otoczony wieloma miernotami, ludźmi, którzy doszli do tego obozu, oportunistami, którzy w nadgorliwości idą dalej. To jest fatalne. Uważam, że młodzi wyborcy, którzy dali PiS-owi zwycięstwo, odwrócą się. - mówiła już w listopadzie Jadwiga Staniszkis portalowi wPolityce.pl
W 2010 roku miał miejsce „bunt ekonomistów” przeciw Platformie Obywatelskiej, część dotąd sprzyjających temu obozowi ekonomistów o neoliberalnej optyce z Leszkiem Balcerowiczem na czele rozpoczęła wtedy otwartą krytykę posunięć rządu Donalda Tuska z ortodoksyjnie liberalnych pozycji. Platforma przeszła nad tym po prostu do porządku dziennego. Nie zmieniło to sytuacji na scenie przed wyborami roku 2011, z czasem też o „buncie ekonomistów” po prostu zapomniano. Przed wyborami 2015 roku jego echo jednak powróciło ze zwielokrotnioną siłą - w postaci najpierw pogłosek o „partii Balcerowicza” - a następnie ich skutecznego i bardzo bolesnego dla upadającej Platformy urzeczywistnienia przez wychowanka Balcerowicza Ryszarda Petru.
Także dzisiejszy „bunt profesorów” na prawicy może być symptomem głębszych pęknięć w pozornie zwartym i jednolitym dziś obozie Prawa i Sprawiedliwości, zwiastującym powrót do myślenia o „polskich republikanach” czy „IV RP z ludzką twarzą”. O ile prezes PiS i jego otoczenie raczej nie pochyli się nad profesorskim buntem, o tyle są w rządzącej partii środowiska, które słów Staniszkis czy Bugaja słuchają bardzo uważnie.
Autor: Witold Głowacki