Bukiet dla księżnej, rodzina Ptaszków i dwadzieścia milionów kwiatów
Co łączy wiedeńskich filharmoników, królową Holandii, Władimira Putina i prezydenta Austrii? Wszyscy zamówili kwiaty, które wyrosły w Stężycy.
Rośliny ze Stężycy wyjechały już do Austrii, Niemiec, Rosji, krajów Skandynawii i wschodniej Europy. Bukiet róż ze szklarni na Lubelszczyźnie trafił też m.in. do rąk księżnej Kate Middleton, gdy odwiedziła Polskę. Wszystkie te kwiaty wyrosły w halach JMP Flowers, firmy ze Stężycy i największego producenta orchidei w Polsce. Przedsiębiorstwo co roku wysyła za granicę ponad 20 milionów kwiatów. Jest ich więc prawie 10 tys. razy więcej niż mieszkańców Stężycy, miejscowości leżącej kilka kilometrów od Dęblina, gdzie kwiaciane imperium działa już od 40 lat. JMP Flowers to jednak potęga nie tylko na rynku polskim, ale i europejskim.
To też przykład na to, jak firma kierowana przez jedną rodzinę może odnieść sukces na rynku krajowym i konkurować z największymi firmami europejskimi.
- Zaczęło się w 1977 roku. Byłem na czwartym roku studiów i wtedy zaciągnąłem pierwszy kredyt w banku. Te pieniądze pozwoliły mi na wybudowanie dwóch tysięcy metrów kwadratowych szklarni i kotłowni na miał węglowy. Mieliśmy tam uprawiać pomidory w okresie wiosenno-letnim, a jesienią i zimą frezje. Jak to z pożyczkami bywa, zawsze jest pewna obawa i lęk o to, jak wszystko się potoczy, były trudności w zakupie materiałów budowlanych, ale na rynku kwiatów nie było wówczas konkurencji tak dużej, jak dzisiaj - mówi prezes Jarosław Ptaszek.
Już po kilku latach powierzchnia wszystkich szklarni należących do rodziny Ptaszków urosła do prawie 5 tys. metrów kwadratowych (obecnie jest to około 15 hektarów). Firma wyróżniała się nie tylko ilością hodowanych kwiatów, ale także technologiami, które stosuje. - Jako pierwsi w Polsce zastosowaliśmy kurtyny energooszczędne oraz holenderski komputer klimatyczny, czyli systemy, które są dzisiaj standardem w profesjonalnym ogrodnictwie szklarniowym. Zawsze uważałem, że należy konkurować pod względem jakości, a nie ceny. Dzięki temu dotrzymujemy kroku najlepszym producentom w Europie - mówi prezes Ptaszek.
Firma, która urosła od sadu
Rodzina Ptaszków z kwiatami i samą Stężycą jest związana nie od 1977 roku, a od lat 50. XX wieku. Wtedy to dziadek Jarosława, Jan, kupił tam ziemię, na której założył sad. W latach 60. wybudował wraz z synem Józefem pierwszą szklarnię, pod którą rosły ogórki i goździki. Rodzinne gospodarstwo przejął brat obecnego prezesa JMP, a on sam, na ziemi, z której jedną morgę otrzymał od rodziców, wybudował swoją szklarnię.
Jarosław Ptaszek od samego początku działalności swoją firmę prowadził razem z żoną Marią. To zresztą od pierwszych liter Jarosław i Maria Ptaszek wywodzi się nazwa firmy - JMP Flowers. Współwłaścicielce firmy swoją nazwę zawdzięcza też anturium Marysia, sprzedawane teraz przez producentów na pięć kontynentów.
Kolejne lata działalności firmy to kolejne wielkie inwestycje i nowe odmiany sprzedawanych kwiatów. W 1997 roku Maria i Jarosław Ptaszek zdecydowali, że wybudują nową, jednohektarową szklarnię typu holenderskiego pod uprawę anturium. Po roku JMP Flowers rozpoczęła uprawę róż. Te kwiaty też bardzo szybko zdobyły uznanie na polskim rynku, głównie dzięki zastosowaniu najnowszych technik produkcji szklarniowej i ścisłej kontroli wszystkich elementów produkcji.
W 2001 roku firma wybudowała w Stężycy szklarnię pod uprawę róż. Rok później rozpoczęła budowę kolejnego obiektu, gdzie obecnie rośnie anturium. Oba mają łączną powierzchnię ok. 4 hektarów. W latach 2007-2008 firma zrealizowała kolejną inwestycję - budowę najnowocześniejszej w Polsce hali pod uprawię orchidei typu phalaenopsis. Pierwsze kwiaty, które tam wyrosły, trafiły do sprzedaży w I kwartale 2009 roku. - Ostatnie inwestycje stanowią przełom w dziejach polskiego ogrodnictwa szklarniowego, bo po raz pierwszy w historii, najnowocześniejsze na świecie obiekty szklarniowe do produkcji anturium i orchidei powstają nie w Holandii, lecz w Polsce, na Lubelszczyźnie - mówią założyciele firmy.
- Mówimy, że w halach mamy do dyspozycji cały rok, tzn. kwiaty mają pod dachem temperaturę odpowiednią dla wiosny, lata i zimy. Moje pracownice śmieją się, że dzięki temu, że w naszych doświetlanych szklarniach jest tak dużo światła i jest tak ciepło, nie muszą już jeździć na Majorkę - mówi prezes Ptaszek.
Rodzinny interes
Firma rodziny Ptaszków ma obecnie w sprzedaży ok. 60 rodzajów róż (rosnących w halach o powierzchni 5,7 hektarów), 40 odmian anturium oraz kilkaset odmian orchidei. - W Stężycy w butiku kwiatowym Wyspa Wisła możemy też kupić najpiękniejsze egzemplarze phalaenopsis z ponad 300 odmian storczyków, które co tydzień są wymieniane na nowe prosto z produkcji. Rośliny phalaenopsis rosną u nas średnio przez półtora roku - mówi prezes Ptaszek o storczykach.
Wszystko odbywa się automatycznie. Kwiaty są sortowane, pakowane i wysyłane. Jest też całe osobne stanowisko, gdzie powstają nowe odmiany. Tam testuje się je, bada parametry, sprawdza się ich trwałość oraz to, czy utrzymują swoją barwę.
Na to, jak obecnie wygląda firma, duży wpływ ma też żona Maria oraz dzieci - Agnieszka, Michał i Jacek. Michał odpowiada za produkcję, inwestycje i utrzymanie ruchu. - Jacek to z kolei szef sprzedaży i ekspansji na nowe rynki, w tym np. rosyjski. Jacek zresztą tak dobrze mówi po rosyjsku, że ludzie myślą, że jest stamtąd i pytają go, skąd zna polski. Agnieszka pracuje w marketingu i zajmuje się kluczowymi klientami - tłumaczy Michał Ptaszek. Firma jest też podzielona między całą piątkę - połowa firmy należy do rodziców, a drugą dysponują dzieci. Do tego Jacek, Michał i Agnieszka mają w Stężycy swoje własne szklarnie.
JMP to jednak nie tylko największy producent kwiatów w Europie, ale także największy w okolicy filantrop. W 1999 roku prezes Ptaszek zafundował boisko wielofunkcyjne do koszykówki, siatkówki, tenisa ziemnego o nawierzchni ze sztucznej trawy przy Szkole Podstawowej im. Marii Konopnickiej w Stężycy. Ponadto firma od kilku lat wspiera finansowo lokalną drużynę piłkarską, a także była głównym sponsorem przy odbudowie stadionu sportowego w Stężycy. Wartość tej inwestycji to około 1,5 mln złotych. Oficjalne otwarcie stadionu nastąpiło 31 lipca 2004 r.
- To nie tylko wzorowi gospodarze, ale dbają również o poprawę poziomu życia mieszkańców gminy, np. wspierając i inicjując rozmaite działania. Jarosław Ptaszek jest też prezesem Towarzystwa Przyjaciół Stężycy. Dzięki współpracy tej instytucji ze Wspólnotą Gruntową w Stężycy oraz dofinansowaniu ze środków Unii Europejskiej zrealizowana została inwestycja „Starorzecze Wisły - Aktywna Rekreacja w Stężycy”. Znacznie przyczyniła się ona do ożywienia gospodarczego, głównie dzięki napływowi turystów - podsumowuje Grażyna Domańska, zastępca wójta w Stężycy.
Kwiaty dla księżnej i dla Putina
Stężycę chętnie odwiedzają przyjezdni zza granicy. Głównie ogrodnicy, którzy podpatrują, jak na co dzień działa jedna z największych tego typu firm w Europie. Sławę stężyckim przedsiębiorcom przynoszą też znane nazwiska, które nie ukrywają, że to właśnie „produkty” JMP podobają im się najbardziej. Oprócz księżnej Kate, kwiaty ze Stężycy mógł podziwiać też... prezydent Rosji Władimir Putin, którego asystentka przyjechała do miasteczka. Potrzebnych jej było kilka tysięcy kwiatów na dekorację Kremla. Fanem roślin z Lubelszczyzny, a zwłaszcza orchidei, jest także prezydent Austrii. Stężyckie cuda spodobały się też Maximie, żonie króla Holandii Williama Aleksandra. W halach JMP rosną więc orchidee jej imienia. Swoje własne egzemplarze otrzymała też Maria Kaczyńska.
Chwilę sławy róże ze Stężycy miały podczas wizyty w Polsce rodziny królewskiej. - Zadzwoniła do nas klientka, która zamawia je od nas o d dłuższego czasu. Powiedziała, że wykorzystała róże ze Stężycy do przyrządzenia bukietu dla księżnej Kate. I tak, 17 lipca w Warszawie Kate Middleton - księżna Cambridge została obdarowana pięknym bukietem ze słoneczników i kwiatów, które wyszły z hodowli rodziny Ptaszków. - Bardzo się cieszymy, jesteśmy dumni, że o kwiatach stąd, z Lubelszczyzny mówili przez chwilę wszyscy - cieszył się Jacek Ptaszek.
Wszystko wskazuje na to, że o kwiatach ze Stężycy znów wkrótce usłyszymy. Na 40-lecie założenia firmy, czyli jeszcze w tym roku, ma zostać dokończona budowa nowej, najnowocześniejszej na świecie hali. Jej powierzchnia to, bagatela, 10 hektarów. To oznacza, że w tym w pełni zautomatyzowanym obiekcie zmieściłoby się ponad 10 pełnowymiarowych boisk piłkarskich.