Budżet na plusie, ale bogaci nie jesteśmy
Skarbnik Bydgoszczy pochwalił się, pierwszą od 10 lat, nadwyżką budżetową.
Jak wielokrotnie podkreślał Piotr Tomaszewski, kiedy on obejmował funkcję skarbnika, finanse Bydgoszczy były w katastrofalnym stanie. Mówiąc krótko, miasto szybciej wydawało niż zarabiało.
Podczas wczorajszej konferencji prasowej przekonywał, że obecnie jesteśmy w gronie najbardziej stabilnych finansowo miast w Polsce.
I wymieniał sukcesy, jakie przyniósł zeszłoroczny budżet Bydgoszczy:
- Nadwyżka budżetowa po raz pierwszy od ponad 10 lat: wynik budżetu jest dodatni i wynosi 14 mln zł
- Nadwyżka operacyjna Bydgoszczy jest najwyższa w historii Miasta: wynik operacyjny wynosi 138 mln zł
- Bydgoszcz sfinansowała ponad 241 mln zł inwestycji korzystając praktycznie ze środków własnych
- W kwietniu po sporządzeniu sprawozdania finansowego miasto obniży planowane zadłużenie na koniec 2016 roku o 28 mln zł
- Znaleźliśmy się w takiej szczęśliwej sytuacji, że nie musimy już oszczędzać. To oczywiście nie oznacza, że możemy wydawać pieniądze lekką ręką. Wydatki nadal trzeba kontrolować - mówił dziennikarzom skarbnik.
Oczywiście to, że teraz jest dobrze, nie oznacza braku zagrożeń dla miejskich finansów. A takich Piotr Tomaszewski widzi kilka. - Sytuacja światowej gospodarki i jej wpływ na polską gospodarkę, program „500 plus”, który zdaniem niektórych pociągnie polską gospodarkę, ale zdaniem innych może wpłynąć na nią niekorzystnie - wymieniał skarbnik. Jego zdaniem, kolejnym zagrożeniem może być też zapowiadane zwiększenie kwoty wolnej od podatku. - Dla Bydgoszczy oznacza to minus 70 mln złotych - zaznaczył.
Stabilne finanse wciąż jednak nie mają bezpośredniego wpływu na zamożność bydgoszczan. W porównaniu do pozostałych miast Unii Metropolii Polskich wypadamy, mówiąc ogólnie, średnio. Chociaż wzrost dochodów bieżących zawdzięczamy przede wszystkim wyższym dochodom z PIT-u i CIT-u, to w przypadku dochodu PIT na mieszkańca, zajmujemy dopiero 11, przedostatnie miejsce. - Nie możemy zmieniać wynagrodzeń - przekonuje Piotr Tomaszewski. I dodaje, że na razie powinniśmy cieszyć się z wyjątkowo niskiego (5 procent) bezrobocia, a kolejnym etapem będzie wzrost zarobków mieszkańców.
Od autorki
Wiadomości o tym, że bydgoskie finanse są stabilne i bezpieczne, oczywiście cieszą. Nikt nie lubi żyć z wiszącym nad głową zadłużeniem. Każdy przewidujący gospodarz miasta wie, by skorzystać z unijnych pieniędzy, jest potrzebny całkiem spory worek własnych. Bydgoszcz przez ostatnie kilka lat konsekwentnie te pieniądze do worka zbiera. W tej beczce miodu jest niestety i łyżka dziegciu. Bo wciąż nasz region i miasto są na szarym końcu jeśli chodzi o zamożność obywateli oraz wysokość ich zarobków. I idę o zakład, że przeciętny bydgoski Kowalski bardziej niż z najwyższej w historii nadwyżki operacyjnej, o wiele bardziej ucieszyłby się z najwyższej w historii pensji.