- To nie jest budżet marzeń - skwitował wczoraj prezydent miasta przyjęcie miejskiej kasy na 2020 rok. Inwestycje będą jednak prawie za 700 mln zł.
Środową sesję zdominowały sprawy przyszłorocznego budżetu. Władze miasta przypominały, że będzie w nim o 100 mln złotych mniej.
Piotr Tomaszewski, skarbnik miasta, podkreślał, że mimo to na przyszły rok zostaje w miejskiej kasie prawie 700 mln zł na inwestycje, 290 mln zł to budżetowy deficyt. - W tym roku deficyt jest większy - przyznał skarbnik.
Wzrost wydatków w stosunku do projektu przewidziano m.in. na komunikację miejską - w sumie o 6 mln zł. Rezerwa budżetowa też się zmniejsza do 4 mln - jest najniższa od lat. Są też dobre wieści. 300 tys. zł przeniesiono wewnątrz MOPS i przeznaczono na płace dla pracowników. Uwzględniając wniosek grupy radnych PO, do programu utwardzania dróg gruntowych wreszcie włączono ulicę Smukalską.
Jakub Mikołajczak, szef klubu PO, apelował do PiS: - Bądźcie opozycją, która coś wnosi, a nie twórzcie wniosków, które nie mają szans na realizację. Za tym budżetem stoimy murem.
Bądźcie opozycją, która coś wnosi, a nie twórzcie wniosków, które nie mają szans na realizację. Za tym budżetem stoimy murem.
Ponad 100 mln zł kosztów
Jarosław Wenderlich, szef klubu radnych PiS, grzmiał: - Zastanawiam się, czy jesteśmy miastem dialogu. Jesteśmy opozycją konstruktywną. Wychodzimy z konkretnymi propozycjami. Budżet zasługuje tylko na głosowanie przeciw.
Budżet przyjęto 18 głosami „za” przy 10 „przeciw”, bez wstrzymujących się. Przeczytaj dalszą część artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień