Ewelina Renner wszczęła medialną burzę po tym jak na Facebooka wrzuciła zdjęcie, jej zdaniem, zamęczonego wielbłąda podczas Wiosny nad Nysą w Gubinie. Choć burza ucichła, pani Ewelina dalej bada tę sprawę. I o niej właśnie rozmawiamy.
Od jak dawna zajmuje się pani sprawami związanymi z ochroną praw zwierząt?
Sprawami dotyczącymi ochrony zwierząt zajmuje się właściwie od zawsze. Gdy byłam dzieckiem to wychowywałam się na wsi, mieliśmy zawsze psy i koty. Pierwszego swojego własnego psa miałam w wieku 13-14 lat. Kolega opowiedział mi w szkole, że jego mama ma psa, ale go nie chce i podaje mu kości z ryby, aby się zadławił. Tego samego dnia poszłam z nim do domu i oddali mi szczeniaka mieszańca owczarka niemieckiego. Był ze mną 16 lat, gdzie nie każdy pies dożywa tak sędziwego wieku. Współpracuje, jako wolontariusz z fundacją Mondo Cane, która jest najlepszą fundacją na świecie. Dziewczyny są wspaniałe i dla nich dobro zwierząt stoi na pierwszym miejscu.
Nie po raz pierwszy ma Pani do czynienia z właścicielem wielbłąda, który był wystawiony podczas Wiosny nad Nysą, prawda?Z tego, co sobie przypominam to w zeszłym roku był ten pan z kucami w Gubinie na imprezie zwanej „Wiosna nad Nysa”. Straż miejska interweniowała wówczas gdyż kuce z przemęczenia stawały dęba z dziećmi na grzbiecie. Ale dowiedziałam się o tym po fakcie. Sprawę niestety zamieciono pod dywan.
Niektórzy krytykują Pani zachowanie w sprawie wielbłąda. Uważają, że Pani przesadza, że wielbłądowi nic się nie stało. Co pani na to?
Do krytyki ma prawo każdy, ale aby kogoś krytykować, to należy mieć odpowiednie argumenty po swojej stronie, a tutaj ich zabrakło. Ludzie rzucali puste słowa na wiatr, bo są laikami, jeśli chodzi o ustawę o ochronie zwierząt. Nie wiedzą, co to humanitarne traktowanie zwierząt – to traktowanie uwzględniające potrzeby zwierzęcia i zapewniające mu opiekę i ochronę (Ustawa o ochronie zwierząt). Aby humanitarnie traktować zwierzęta trzeba najpierw poznać ich potrzeby i zrozumieć, że nie wszystko, co nam wydaje się odpowiednie będzie takim samym dla psa, kota, kuca czy wielbłąda. Poza tym „charakter człowieka poznaje się po tym, jak traktuje tych, którzy nic nie mogą mu dać”
Czy wini Pani też organizatorów za to, co działo się z wielbłądem podczas gubińskiej imprezy?
Organizatorzy wyrazili nie po raz pierwszy zgodę na tego typu atrakcję. Jeśli ktoś chce wydzierżawić plac to składa wniosek do urzędu miasta czy też GDK, jako organizatora imprezy, który uzgadnia jej przebieg i plan z burmistrzem miasta Gubina. Na pewno musi też określić, na jaką działalność potrzebuje ten plac. Zadaniem osoby wyrażającej zgodę jest sprawdzenie odpowiednich dokumentów posiadanych poprzez składającego wniosek. Faktem jest, że w Ustawie z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt są informacje o tym, co można a czego nie. Art. 2. pkt. 3 Ustawy reguluje postępowanie ze zwierzętami wykorzystywanymi do celów rozrywkowych, widowiskowych, filmowych, sportowych i specjalnych. To tylko jedna ustawa, z którą wystarczyło się zapoznać, jeśli wpuszcza się na teren miasta zwierzęta w celach rozrywkowych. „Nieznajomość prawa nie zwalnia od odpowiedzialności. Ale znajomość często.”
Powiedziała Pani, że nie odpuści tej sprawy. Co teraz zamierza Pani z tym zrobić?
Cały czas działam. W tej sprawie podjęte zostały czynności związane z powiadomieniem odpowiednich organów o możliwości popełnienia przestępstwa. Dla dobra sprawy nie mogę w tej chwili udzielić więcej informacji na ten temat, ale myślę, że niedługo wrócimy do tematu.