Brawura na proteście. Policja była, kierowca uciekł
Motocyklista zakłócał protest przed Sądem Okręgowym. Nie został zatrzymany
Mam nadzieję, że policjantom udało się spisać numery tego motocyklisty i że zostanie zatrzymany. Bo to było zakłócanie pokojowej demonstracji - przekonuje pani Barbara, uczestniczka białostockiego protestu w obronie niezależności sądów.
Akcja trwa już od ponad tygodnia, jednak w poniedziałek wieczorem doszło do incydentu. Motocyklista z piskiem opon i rykiem silnika jeździł wokół manifestujących i zagłuszał przemawiających.- Stojący po drugiej stronie ulicy policjanci nie reagowali. Wtedy z tłumu wyszedł starszy pan i wyciągnął ręce w kierunku policjantów, prosząc ich o interwencję - opowiada nasza Czytelniczka.
Wtedy motocyklista odjechał. Mł. asp Edyta Wilczyńska z podlaskiej policji zapewnia, że jeden z funkcjonariuszy, który zabezpieczał poniedziałkową demonstrację, bez ponaglania zareagował na zachowanie motocyklisty. Jednak nie ukarał go.
Rykiem silnika zagłuszał protest. Nie został ukarany
Do incydentu doszło na ul. Skłodowskiej przed siedzibę sądu okręgowego. Od ponad tygodnia trwają tam protesty w obronie niezależności sądów. W poniedziałek doszło do nieprzyjemnego incydentu. Motocyklista z piskiem opon i rykiem silnika jeździł wokół manifestujących i zagłuszał przemawiających. Odebraliśmy w tej sprawie kilka telefonów od oburzonych uczestników demonstracji.
- Na ścigaczu przejechał raz bardzo głośno, specjalnie zwalniając przed sądem i jak się mówi potocznie paląc gumę: dodając gazu i zwalniając. Demonstranci odwracali głowy - relacjonuje pani Barbara, uczestniczka poniedziałkowego protestu.
Twierdzi, że stojący po drugiej stronie ulicy policjanci nie zwracali na to uwagi. - Dopiero, gdy z daleka było bardzo głośno słychać, że motocyklista znowu nadjeżdża i zatrzymał się na wysokości demonstrantów, policjanci przeszli z drugiej strony ulicy, by go uspokoić - opowiada inna Czytelniczka, pani Dorota.
Jak mówią, w pewnym momencie z tłumu wyszedł starszy pan i z gestem bezradności skierował ręce w kierunku funkcjonariuszy, prosząc ich o interwencję. Rzeczywiście, gestem nakazali oni motocykliście, żeby odjechał. I tak zrobił.
- Kierowca dodał gwałtownie gazu. Najbardziej bulwersujące było to, że odjeżdżając oderwał lewą rękę od kierownicy i pokazał policjantom oraz demonstrantom środkowy palec - oburza się pani Barbara.
Mł. asp Edyta Wilczyńska z podlaskiej policji zapewnia, że jeden z funkcjonariuszy, który zabezpieczał poniedziałkową manifestację, sam zareagował na zachowanie motocyklisty. Jednak nie zapisał jego danych i nie ukarał go. - Nie odnotowaliśmy żadnej interwencji, nikt nie zadzwonił do nas ze skargą, że motocyklista zakłóca spokój, nie było zagrożenie życia i zdrowia. Żadna osoba nie podeszła do policjantów mówiąc, że czuje się zagrożona - tłumaczy mł. asp. Edyta Wilczyńska.
Problemów nie widzą też organizatorzy protestów. - Policjantom należą się podziękowania. Zachowują się tak, jak należy. Z okazji ich święta odśpiewaliśmy im Sto lat - mówi Dariusz Szada-Borzyszkowski.