Branża budowlana sobie poradziła, ale walka wciąż trwa

Czytaj dalej
Anna Dziedzic

Branża budowlana sobie poradziła, ale walka wciąż trwa

Anna Dziedzic

Branża budowlana jest wciąż w Polsce sektorem wypłacalnym. Firmy budowlane wychodzą z kryzysu wywołanego koronawirusem obronną ręką. Można powiedzieć, że to branża, która oparła się pandemii.

Pandemia koronawirusa uderzyła w świat nagle. Nikt się tego nie spodziewał i nikt się nie przygotował. W połowie marca, w Polsce na budowach zakończył się właśnie sezon zimowy. Gdy rząd ogłosił pierwsze ograniczenia związane epidemią, budowlańcy zastanawiali się, jak uda im się bezpiecznie przetrwać ten czas. Bali się zerwania łańcucha dostaw, braku pracowników, trudniejszego kontaktu z podwykonawcami. Bali się też głównie tego, że wdrażane przez rząd ograniczenia po prostu w pewnym momencie zamkną polskie budowy. To byłaby katastrofa dla wielu firm budowlanych.

Tak się nie stało. Firmy budowlane wychodzą z tego kryzysu obronną ręką. Można powiedzieć, że to branża, która oparła się pandemii. Jak twierdzi Andrzej Adamczyk, minister insfrastruktury, do maja na polskich budowach drogowych i kolejowych, realizowanych z publicznych pieniędzy nie było ani jednego przypadku zachorowania na Covid 19.

- Polskie budowy są zabezpieczone. Pracownicy na polskich budowach są zabezpieczeni. Na tyle skutecznie, że kiedy przy okazji jednej z ostatnich odpraw z wykonawcami i ze zleceniodawcami, (GDDKiA i PKP PLK) na pytanie, czy na którejkolwiek z budów odnotowano przypadek zakażenia pracowników czy pracownika, odpowiedziano mi, że nie. Taki przypadek na polskich budowach nie wystąpił. Przypomnę, że to kilkaset tysięcy miejsc pracy na budowach kolejowych i drogowych - mówił Andrzej Adamczyk.

Branża budowlana sobie poradziła, ale walka wciąż trwa

Minister podkreśla też, że budownictwo w Polsce nie czeka na odmrożenie z powodu pandemii koronawirusa.

- Firmy budowlane nie czekają, kiedy budowy zostaną odmrożone, bo inwestycje są intensywnie realizowane. Każde spotkanie zaczynam od potwierdzenia, że tak właśnie jest - mówi Adamczyk.

Podczas podpisywania umowy z firmami PORR i Mota Engil, które będą budowały jeden z odcinków S1, Tomasz Żuchowski, pełniący obowiazki dyrektora Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad powiedział, że budownictwo jest wciąż sektorem wypłacalnym.

- Ta umowa jest szesnastą w tym roku, podpisywaną przez GDDKiA. Będziemy mieli zakontraktowane w 2020 roku prawie 10 miliardów złotych. Są to spore liczby, pokazujące że rynek inwestycji kolejowych i drogowych jest perspektywiczny. Jesteśmy sektorem w pełni wypłacalnym - mówił Tomasz Żuchowski.

Firmy budowlane logistycznie przygotowane

Co na te górnolotnie brzmiące zapewnienia mówią przedstawiciele firm budowlanych? W większości zapewniają, że sytuacja jest opanowana, ale wymagało to od nich sporych zabiegów logistycznych i nakładów finansowych. Jednak wszystko działa, tak jak powinno. Budowy się nie zatrzymały.

- Jakiś czas funkcjonujemy już w stanie zagrożenia epidemicznego - mówi Piotr Sarnowski z PORR SA. - Mamy już wprowadzone procedury w zakresie zachowania higieny, odbywania spotkań i w ogóle zachowania reżimu sanitarnego podczas prowadzenia prac. Także z punktu widzenia ryzyka operacyjnego opracowaliśmy tzw. instrukcje wykonywania pracy w sytuacji zagrożenia. Nie spodziewamy się więc, że budowa ucierpi z uwagi na brak efektywności czy tempa realizowania prac - mówi Sarnowski.

Wykonawcy podczas pandemii musieli zmierzyć się z wieloma wyzwaniami. Jednym z nich było zamknięcie granic, o czym prezesi największych firm budowlanych mówili podczas majowego Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

- Ruch miedzy polską a Ukrainą został zatrzymany. Część pracowników wyjechało do Ukrainy, część zostało w Polsce. Mieliśmy problemy związane z przepływem pewnego rodzaju specjalistów, czy firm podwykonawczych, z zagranicy na polskie place budów. Taki był efekt chwilowy - mówił Wojciech Trojanowski, członek zarzadu Strabag S.A.

Dariusz Blocher, prezes zarządu Budimeksu, jednej z największych firm budowlanych w Polsce, też zauważa podobny problem.

- Branża dalej obserwuje braki pracowników. One są mniejsze obecnie niż były do tej pory. Czekamy na możliwość wjazdu do Polski pracowników nie tylko z Unii Europejskiej ale i z Ukrainy czy Białorusi. Jak działamy? Praca zdalna, mobilna. Ja osobiście jestem jej przeciwnikiem. Bo uważam że tylko relacje międzyludzkie powodują poprawę wydajności i tworzenie nowych pomysłów. Spadła też odrobinę rotacja pracowników - twierdzi Dariusz Blocher. - Patrzymy z ostrożnością w przyszłość i już tak intensywnie, jak przed pandemią, nie zwiększamy zatrudnienia w grupie Budimeksu, bojąc się jednak trochę o poziom inwestycji. Moment oceny przyjdzie we wrześniu, kiedy na świecie nadejdzie moment refleksji, ile to tak naprawdę kosztowało i jakie będą tego dalekosiężne skutki dla całej branży - dodaje Blocher.

Jak twierdzi prezes Budimeksu, średnia rentowność dużych firm budowlanych wzrośnie. Małe mają 12-procentową rentowność, średnie około ośmio-, a duże jednoprocentową.

- Firmy lepiej zorganizowane poradzą sobie trochę lepiej. Obserwuję wzrost kosztów - dywersyfikacja dostaw, zabezpieczenia pracowników, podwyżki pensji, może nie 10-procentowe, ale 2-3 procentowe. Koszty w budownictwie będą rosły, ale podsumowując - branża dużych firm budowlanych poprawi rentowność, ale wpływ pandemii na tę rentowność będzie relatywnie niewielki - dodaje prezes Blocher.

Przedstawiciele dużych firm budowlanych są jednak optymistami. Twierdzą, że branża podczas pandemii sobie poradziła, wciąż jednak pozostają pytania, jak sytuacja rozwinie się później.

- Jestem optymistą, bo kierując firmą budowlaną trzeba być optymistą, bo my ciągle czekamy na różne zmiany, na lepsze czasy. Ten kryzys pokazał wagę branży budowlanej w całej gospodarce. Unaocznił też, że wielu decydentów zapomniało, jak ważna jest to branża, a ten kryzys właśnie unaocznił dlaczego. To jest branża, która jest w stanie zapewnić dobrze płatne, stabilne miejsca pracy. I te miejsca pracy będą tak płatne, jak my te warunki między sobą ustalimy - mówi Wojciech Trojanowski. - Jeśli chodzi o przyszłość w Polsce jestem umiarkowanym optymistą, bo rzeczywiście świat się zmieni. Nie pierwszy i nie ostatni raz. Tylko od nas zależy jak się do tego dostosujemy - kończy.

Jak zareaguje Unia Europejska?

Podobnego zdania jest prezes Budimeksu, który uważa, że zarówno strona publiczna, jak i prywatna stanęły na wysokości zadania w trudnym czasie epidemii. Firmy poradziły sobie z realizacją budów. Przetargi są ogłaszane.

- Jestem optymistą. Jednak patrzac na sytuacje długoterminowo, mam wiele pytań i obaw, co się będzie działo za 18-20 miesięcy, bo ten rachunek na świecie za to, co się wydarzyło będzie trzeba jakoś zapłacić. Ale wierzę, że to też może uruchomić inne podejście Unii Europejskiej i zamawiających do projektów publiczno-prywatnych, żeby zaktywizować prywatne pieniądze. Wszystko jest w rękach ludzi, a nie systemów - mówi Dariusz Blocher.

Najwięksi gracze na rynku budowlanym zastanawiają się także, jaka będzie następna perspektywa unijnego finansowania? Czy znajdzie się w niej dużo pieniędzy na inwestycje infrastrukturalne w naszym kraju? To ważne pytania, na które obecnie trudno komunkolwiek odpowiedzieć. Budżet następnej unijnej perspektywy wciąż jest zagadką, zwłaszcza w kontekście walki Europy z pandemią koronawirusa. A od niego w dużej mierze zależeć będą portfele inwestycyjne firm tej branży.

Anna Dziedzic

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.