- Demontują historyczną bramę Stilonu! - zaalarmowali działacze Sztuki Miasta. To prawda... częściowo: brama idzie do renowacji. Problem z historią jednak jest.
Działacze stowarzyszenia Sztuka Miasta zauważyli w ubiegłym tygodniu, że główna brama Stilonu została zdemontowana. Ślady na miejscu wskazywały, że wycięto ją palnikiem tego samego dnia albo kilka dni wcześniej. Wraz z regionalistą Robertem Piotrowskim nie przeszli obok tego obojętnie. Paweł Kurtyka ze Sztuki Miasta opisał wszystko na portalu społecznościowym.
Według działaczy wszystko wyglądało tak, jakby brama zniknęła na dobre. - Pozbywamy się tego, co jest istotą tego miasta. Niszczymy dziedzictwo z zapałem godnym ważniejszych spraw. Gorzów notorycznie odzierany jest z markerów przestrzeni miejskiej, które przez lata definiowały charakter miasta, dzielnicy, zaułka. Bezmyślnie burzymy to, co w innych miastach uważane jest za bardzo wartościowe, na czym można nawet uzyskać spory dochód - twierdzi Paweł Kurtyka.
Krótko potem doszło do nieprzyjemnych incydentów. - Wszystko wyglądało tak, jakby brama, przez którą przez wiele lat tysiące gorzowian przechodziło każdego dnia do pracy była przeznaczona na złom. Osoby, które się tym zajmowały, zagroziły nam sądem za to, że opublikowaliśmy to w internecie. A przecież mówimy o ważnym, historycznym elemencie. Brama jest integralną częścią budynków po Stilonie - mówi Paweł Kurtyka. I ma rację.
Przez tę bramę, przez wiele lat przechodziły każdego dnia tysiące gorzowian
Brama jest częścią zabytkowych wartowni, które powstały równolegle z budową całego modernistycznego kompleksu IG Farben przemianowanym po wojnie na ZWCH Stilon. Są wpisane do gminnej ewidencji zabytków. Obiekty w niej ujęte nie podlegają jednak ścisłej ochronie konserwatorskiej, jak te wpisane do rejestru zabytków. Działacze poinformowali jednak o wszystkim miejskiego konserwatora zabytków Agnieszkę Dębską. Ona dowiedziała się, że brama jest przeznaczona do renowacji, ma być piaskowana i malowana.
- Wcześniej nic nie wiedziałam o tych pracach, dlatego skontaktowałam się z przedstawicielem właściciela tego terenu. Zapewnił mnie, że brama została zabrana do warsztatu, gdzie zostanie oczyszczona i zakonserwowana. Potem wróci na swoje miejsce - mówi Agnieszka Dębska.
- To dobrze, że sprawa ma swój szczęśliwy finał. Zamierzamy jednak spotkać się z właścicielem działki. Chcemy porozmawiać o sposobach ochrony innych obiektów zabytkowych znajdujących się na tym terenie. Ma on ogromny potencjał nie tylko przemysłowy. Ma wielką wartość historyczną i kulturową. W końcu w mieście żyją tysiące gorzowian, całe rodziny, które związały z tym miejscem życie. Mamy pomysły, jak ochronić tę wartość, ale najpierw chcemy porozmawiać z właścicielem - mówi Paweł Kurtyka.
- Chcemy, by pozostawiono na tym terenie jak najwięcej tego, co historyczne. By za 50, 100 lat, gdy wszystko już zostanie zniszczone, nikt nie zarzucił nam barbarzyństwa. Nie chcemy robić martwego skansenu, krainy ruin. Zależy nam jednak, by jak najmniej budynków rozbierano, ale by je adaptowano - mówi Robert Piotrowski.
Kompleks po Stilonie jest dziś podzielony na wiele działek, każda ma innego właściciela. Nie udało nam się dowiedzieć, do kogo należy teren na którym znajdowała się brama. W zakładach działających na terenie Stilonu nikt nie udzielił nam tej informacji, konserwator zabytków również - jak powiedziała, nie jest do tego upoważniona, bo teren należy do osoby prywatnej. Działacze Sztuki Miasta też nie chcą na razie zdradzać, kto jest właścicielem.
Zakłady Włókien Chemicznych Stilon powstały w 1951 r. w kompleksie po IG Farben. Zatrudniały nawet 12 tys. mieszkańców. Tylko mała część obiektów fabryki jest w gminnej ewidencji zabytków.