Boże Narodzenie w Gołębiu: „aby nie było jednej potrawy za mało”
Na Wigilię ryby z jeziora Gruszka i racuchy. Była i słoma leżąca w izbie do drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia. Potem stawała się wyściółką miejsc, gdzie kury wysiadywały jaja.
O tym, jak kiedyś wyglądała Wigilia i Boże Narodzenie w Gołębiu pod Puławami opowiada nam Małgorzata Daniłko z Lublina. Na wstępie jednak mówi o tym, skąd jest jej rodzina.
- Mój dziadek był gołębiakiem. Ożenił się z dziewczyną z Wólki Gołębskiej, wsi oddalonej o 5 kilometrów od Gołębia - precyzuje pani Małgorzata.
Dziadek Kazimierz, rocznik 1929, miał na nazwisko Zamojski, a Zamojscy w Gołębiu byli od dawna. Według legendy ten ród zaczął się, kiedy nieślubny syn Jana Zamoyskiego przypłynął do Gołębia razem z flisakami i zakochał w pannie z domu Kursa. A potem wzięli ślub i żyli razem długo i szczęśliwie.
Przeczytaj o dawnych świątecznych zwyczajach w Gołębiu. Niektóre przetrwały, inne odeszły do historii
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień