Boże Narodzenie po ukraińsku. Zobacz jak się świętuje
Nasi sąsiedzi świętują podwójnie. Bogdan Maistrenko opowiada, jak wyglądają tradycje bożonarodzeniowe na Ukrainie
Ukraińców w Polsce jest prawdopodobnie ponad milion. Przyjeżdżają tu pracować - w ich kraju zwykła pensja to równowartość zaledwie stu dolarów miesięcznie. Polacy lepszego życia szukają w Anglii, Holandii czy Niemczech, Ukraińcy - w Polsce. Sąsiadów zza Buga nie brakuje również na terenie powiatu skarżyskiego - można ich spotkać choćby w Skarżysku i Suchedniowie. Wielu z nich osiada w Polsce na stałe. Do nich należy pochodzący z obwodu winnickiego Bogdan Maistrenko, od dziesięciu lat mieszkaniec Skarżyska. Ukończył studia magisterskie (język rosyjski w biznesie) na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach, podczas wizyty zaprzyjaźnionej delegacji z Winnicy był tłumaczem przy prezydencie Wojciechu Lubawskim. Jego mama, pani Rusłana, w lipcu otworzyła pierwszy w powiecie lokal gastronomiczny z domową kuchnią ukraińską. Cieszy sie dużym powodzeniem - jest niedrogo, a jedzenie pyszne. Pan Bogdan opowiedział nam, jak obchodzi się święta na Ukrainie.
Obchodzimy dwa razy
- Ja od lat Boże Narodzenie obchodzę podwójnie. Najpierw w Polsce, potem w swoim kraju. Bo u nas one przypadają na 6 i 7 stycznia, zgodnie z kalendarzem juliańskim - wyjaśnia. W Skarżysku na święta jest zapraszany do polskich przyjaciół. - Bardzo mi się podoba nieznany u nas zwyczaj łamania się opłatkiem. To przekazywanie sobie nawzajem dobroci i szacunku, to piękna tradycja. Poza tym jest u nas trochę podobnie. W końcu nie jesteśmy od siebie tak daleko, mamy te same, słowiańskie serca - przekonuje nasz rozmówca. Na prawosławne święta podobnie jak większość jego rodaków, co roku jeździ do rodziny, do ojczyzny.
Święty wieczór
Wigilia, czyli „svetyj weczer” to rodzinna wieczerza. W tym dniu nikogo się nie odwiedza. - Główna potrawa, której nie może zabraknąć, to kutia. Robi się ją z maku, miodu, rodzynków i orzechów. W każdym domu smakuje inaczej, bo każda gospodyni ma własny przepis. Na Ukrainie, podobnie, jak w Polsce, w tym dniu się pości. Na stole musi stanąć dwanaście potraw - jak dwanaście miesięcy. Są rybne - najczęściej karp smażony i śledzie, oraz nieodzowne warieniki, czyli pierogi w różnych rodzajach - z wiśniami, truskawkami, serem. Zawsze gospodyni stawia na stole uzwar - kompot z suszonych owoców. Nie ma u nas barszczu z uszkami, który w Polsce nazywają ukraińskim - opowiada Bogdan Maistrenko. W każdym domu ubiera się choinkę, oprócz niej w jednym z kątów stawiany jest diduch, czyli snopek zrobiony z różnych zbóż. - Dawniej ziarna z diducha dodawano do tych przeznaczonych na zasiew, to miało zapewniać obfite plony. Dziś mało kto tak robi, ale zwyczaj pozostał - wyjaśnia Ukrainiec. Podczas „Świętego Wieczoru” nie śpiewa się kolęd. Na nie czas przychodzi 7 stycznia, w Boże Narodzenie. Nie ma też pasterki. Za to stawia się na stole pusty talerzyk i kieliszek z winem - dla zmarłych przodków.
Batiuszka opowiada
Z samego rana wierzący idą do cerkwi. - Tam pop - batiuszka opowiada o narodzeniu Syna Bożego, cerkiewny chór śpiewa pieśni. Ukraińcy mają wiele pięknych kolęd. Ulubiona naszego bohatera to „Dobry weczer, dobry pane hospodaru”. Wciąż żywy jest zwyczaj kolędowania. Młodzież chodzi od domu do domu, śpiewa, w zamian dostając smakołyki, czasem pieniądze. W domach w Boże Narodzenie na stołach pojawia się mięso - słonina, wątróbka, kiełbasy. A pod choinkę trafiają prezenty. Czasem przynosi je Died Maroz i jego pomocnica, Snieguroczka. Święty Mikołaj w centralnej części Ukrainy, gdzie wychował się pan Bogdan, nie jest znany. 7 stycznia jest też tradycyjnie dniem wizyt u rodziny, oraz wzajemnego proszenia o przebaczanie win i pojednania.
Zgodnie z tradycją
Ukraińcy bardzo lubią Boże Narodzenie. To rodzinne święta, pełne radości. Nie są tam jeszcze produktem marketingowym. - Bogaty czy biedny, u nas obchodzi je podobnie. Zgodnie z tradycją - mówi pan Bogdan. Najważniejsza jest atmosfera. Jakie życzenia składają sobie Ukraińcy? - Obustronnego szacunku, zdrowia i trochę pieniędzy. Ale nie za dużo, żeby się człowiekowi nie przewróciło w głowie - zdradza nasz bohater. - Tego samego życzę wszystkim Polakom, szczególnie czytelnikom Echa Dnia. I jeszcze bardzo ważnej rzeczy - pozytywnego nastawienia do życia - kończy Bogdan Maistrenko.