Bombowy początek procesu
Zakaz publikacji wyjaśnień szefa Amber Gold i alarm bombowy - tak rozpoczął się wczoraj proces w sprawie trójmiejskiej piramidy finansowej.
Sąd Okręgowy w Gdańsku na czas sprawy Amber Gold miał być twierdzą, jednak plany sprawnego prowadzenia poniedziałkowej rozprawy pokrzyżował alarm bombowy. Określany nie bez przyczyny gigantem proces w sprawie trójmiejskiej piramidy finansowej rozpoczął się w poniedziałek 21 kwietnia z około dwugodzinnym opóźnieniem. Choć pierwsza rozprawa miała ruszyć o godzinie 9, z powodu alarmu bombowego sąd trzeba było ewakuować.
Ostatecznie Marcin i Katarzyna P. na ławie oskarżonych zasiedli dopiero około południa. Sąd zakazał też publikacji wyjaśnień szefa trójmiejskiej firmy. Małżeństwu grozi kara nawet do 15 lat pozbawienia wolności.
W poniedziałek, niedługo po godzinie 9 rano, sędzia Lidia Jedynak, która przewodniczy składowi sędziowskiemu, poinformowała tłumnie zgromadzonych dziennikarzy o ewakuacji sądu w związku z ogłoszonym alarmem bombowym. Jak udało nam się dowiedzieć, osoba, która zadzwoniła w sprawie alarmu bombowego, zasugerowała, że ma to związek z rozpoczynającym się procesem w sprawie Amber Gold.
- Sąd nie ma wpływu na „pomysłowość” jakichś osób, które dzwonią i chcą najprawdopodobniej przeszkodzić w pracy - mówił już po ewakuacji sędzia Tomasz Adamski, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Przypomnijmy - gdańska okręgówka przed rozpoczynającym się procesem Katarzyny i Marcina P. zdecydowała się na szczególne środki bezpieczeństwa. Wprowadzono specjalne karty wstępu ograniczające liczbę dziennikarzy i publiczności na sali rozpraw. W sądzie było również więcej policji, a dostać do budynku można tylko jednym wejściem. Wskutek alarmu bombowego jednak i te drzwi zostały zamknięte do godziny 11. Do tego czasu wezwane służby przeszukiwały gmach Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Okolica placówki otoczona została przez policyjny kordon, ale ostatecznie nie znaleziono niczego podejrzanego. Sprawę zaplanowaną na cały poniedziałek wznowiono przed południem.
TVN24/x-news
Przed sądem Marcin P. prosił o wyłączenie jawności na czas składania swoich wyjaśnień. Ostatecznie sędzia Lidia Jedynak zadecydowała, że rozprawa jawna co prawda będzie, ale dziennikarze nie mogli publikować wyjaśnień eks-szefa Amber Gold.
Co ciekawe, jeszcze na początku rozprawy sędzia Lidia Jedynak zezwoliła na rozkucie Katarzyny P. Marcin P. musiał jednak pozostać w kajdankach. Sędzia poinformowała, że z informacji udzielonych przez konwojentów wynikało iż zachodzi wysokie ryzyko samouszkodzenia na sali rozpraw. Marcin P. musiał więc pozostać skuty z uwagi na własne bezpieczeństwo.
Pierwsza rozprawa w procesie Amber Gold zakończyła się po mniej więcej trzech godzinach.
Kolejny termin wyznaczono na czwartek 24 marca. Również wówczas obowiązywać będą szczególne środki bezpieczeństwa - karty wstępu na salę rozpraw.
Szymon Zięba