Bodnar: Mam pecha do pogody, ale dałem radę
Pojechałem świetną czasówkę. Możemy być zadowoleni ze startu kolarzy - mówi Maciej Bodnar, szósty kolarz w jeździe indywidualnej na czas.
Pańskie szóste miejsce w wyścigu indywidualnym na czas zakończyło bez wątpienia udany start polskich kolarzy w Rio.
Muszę powiedzieć, że dobrze mi się dzisiaj jechało. Trasa była bardzo ciężka, ale wiedzieliśmy od początku, że tak będzie. Trzeba było się skupić i pojechać czasówkę życia, choć to może za dużo powiedziane. Ale na pewno pojechałem świetną czasówkę.
A warunki nie sprzyjały, bo asfalt był mokry i w dodatku wiał silny wiatr.
Na pewno trochę straciłem na tym szybkim zjeździe. Niedawno wróciłem po kontuzji i trochę mi brakuje. Przy tym zjeździe jechałem z dziesięć kilometrów na godzinę wolniej niż na treningu, a to jest naprawdę kilka ładnych sekund. Ale mogę być zadowolony. Przyjechaliśmy tutaj głównie po to, żeby w wyścigu ze startu wspólnego pomagać Rafałowi Majce. To był priorytet i wyrwaliśmy medal. Czasówka wyszła też na plus, więc cały start w Rio trzeba tak ocenić.
Jeden z zawodników powiedział, że to był wyścig, w którym, żeby osiągnąć dobry wynik, trzeba było ryzykować. To prawda?
Trzeba było trochę ryzykować, żeby przy tym mokrym asfalcie zrobić dobry czas. To była bardzo długa czasówka, 54 kilometry, więc było gdzie nadrobić, jakby co, stracone sekundy. Ta trasa była naprawdę piekielnie trudna. A swoją drogą, jesteśmy jedenaście dni i to był dopiero pierwszy dzień z deszczem. Od kilku dni zapowiadano deszcze, ale jakoś omijały Rio. Pechowo akurat dzisiaj przyszedł deszcz. W ogóle jakoś mam pecha w tym sezonie do czasówek, bo na dziesięć czasówek w ośmiu padał deszcz i były zmienne warunki.
Michał Kwiatkowski narzekał, że zawodnicy startowali w dwóch grupach, przez co warunki nie były równe.
Zgadzam się z Michałem. Spekulowaliśmy, który z nas wystartuje później, bo obaj mieliśmy szanse na świetny wynik. Muszę mu podziękować, bo powiedział, żebym wybrał, w której grupie chcę startować. Aczkolwiek ostatecznie nie mieliśmy nic do powiedzenia, bo zdecydowała za nas UCI.