Bo myślał, że... jest pijany
Przed skrzyżowaniem ul. Północnej z ul. Nowomiejską taksówkarz zabrał kluczyki kierowcy, bo myślał, że jest on pijany. Okazał się trzeźwy, ale bardzo zmęczony.
Sceny niczym z filmu akcji rozegrały się wczoraj ok. godz. 9 na Bałutach. 27-letni taksówkarz volkswagena vana najpierw ruszył w pościg za skodą fabią, a później ujął jej kierowcę. Akcja rozpoczęła się na al. Włókniarzy.
- Już na estakadzie zauważyłem, że skoda wjechała w barierki, co wydało mi się podejrzane. W okolicy ul. Struga zawadziła kołami o krawężnik aż jej kołpaki odpadły i pognała dalej - mówi Adrian Cieślak, taksówkarz z 7-letnim stażem.
Pan Adrian postanowił jechać za grafitową skodą, bo miał podejrzenia, że kierowca jest pijany.
- Na ul. Srebrzyńskiej kierowca skody o mało nie rozjechał rowerzysty - opowiada łodzianin. - Byłem już pewien, że facet jest na bani.
Skoda, a za nią volkswagen taksówka, jechali ul. Ogrodową w kierunku ul. Kilińskiego. Przed skrzyżowaniem z ul. Nowomiejską pan Adrian wyskoczył z samochodu i podbiegł do skody. Otworzył drzwi od strony kierowcy i wyciągnął kluczyki ze stacyjki. Kierowca był jak sparaliżowany. Niewiele mówił. Tłumaczył tylko, że jest bardzo zmęczony, bo wstał o godz. 5.
Przybyli na miejsce policjanci zbadali go alkomatem. Wydmuchał... 0,0 promila.
- Pan został także przebadany narkotestem. W jego organizmie nie wykryto narkotyków - mówi Marzanna Boratyńska z łódzkiej drogówki.