Blokada na autostradzie na A2 się skończyła, ale czy to koniec protestu?
Czy walki w Paryżu i protesty rolników w Polsce coś łączy? Tak - desperacja i brak zaufania. Zaczęło się od banalnych wydarzeń, tak jak 170 lat temu banalnie zaczęła się Wiosna Ludów. Też we Francji.
Walki na ulicach Paryża i innych francuskich miast. Blokady rolnicze na autostradzie A2 między Łodzią a Warszawą i marsz rolników „na Warszawę” drogą S8. Tydzień wcześniej rolnicza blokada drogi Piotrków-Sulejów.
Wydaje się, że z Paryża do Warszawy jest daleko. We Francji nieoczekiwaną erupcję gniewu społecznego wywołały podwyżki akcyzy na paliwo, u nas na drogi wyszli rolnicy, którym daje w kość import mięsa i wybijanie świń zagrożonych ASF.
Są jednak i cechy wspólne tych protestów: desperacja i brak zaufania. We Francji zapaliła auta na ulicach, u nas wyprowadziła ludzi na autostrady. To znaczy, że ci ludzie nie zdołali normalnymi ścieżkami załatwić swoich spraw. Wysnuli wniosek, że władza ma ich w nosie i trzeba sięgnąć po środki radykalne. Zwraca uwagę fakt, że za protestami stoją nowe, samoorganizujące się siły, tak jak owa słynna już AGROunia Michała Kołodziejczaka. Tak jakby dotychczasowe organizacje się zużyły, straciły wiarygodność, że coś można przez nie załatwić.
Sprawę protestu na autostradzie załatwiono na miękko. Mimo że policja uznała iż złamane zostały przepisy ruchu drogowego i związane z organizacją zgromadzeń, interwencji siłowej nie podjęto, aby „nie zaogniać sytuacji”. Pewnie słusznie, choć kierowcy stojący w korku dostawali białej gorączki. Bo we Francji zaczęło się od żądań wycofania opłaty paliwowej, a skończyło na postulacie rezygnacji prezydenta.
W Polsce sprawy tak daleko nie zaszły, ale kto wie, czym się skończą wybuchające tu i ówdzie protesty. Policjanci wymusili podwyżki i przywrócenie przepisów emerytalnych, rolnicy wychodzą na drogi, gotowość do protestu wzbiera w nauczycielach, zaczyna się gotować w Solidarności, do tej pory cichym sojuszniku rządu.
Przypomnijmy luty 1848 roku. Wiosna Ludów też zaczęła się we Francji, by z czasem na dwa lata ogarnąć niemal całą Europę. 170 lat później świat jest inny, ale czy aż tak inny?