Biskup Włodzimierz Jasiński, drugi ordynariusz łódzkiej diecezji
Niedawno obchodziliśmy 52. rocznicę jego śmierci. Przez 12 lat stał na czele łódzkiego Kościoła. Niespodziewanie pod koniec 1946 roku złożył rezygnację.
Arcybiskup Włodzimierz Jasiński został ordynariuszem diecezji łódzkiej w 1934 roku, po śmierci biskupa Wincentego Tymienieckiego. Do Łodzi przyjechał z Sandomierza, ale znano go tutaj dobrze. Wcześniej był rektorem seminarium duchownego.
Biskup Włodzimierz Jasiński urodził się 12 czerwca 1873 roku we Włocławku. Jego rodzicami byli Maria z domu Wiśniewska, pochodząca ze Służewa, położonego między Nieszawą a Ciechocinkiem i Władysław, wywodzący się ze szlacheckiej rodziny. Jasińscy musieli cieszyć się uznaniem we Włocławku, bo chrzestnymi przyszłego biskupa byli: Włodzimierz Dąbrowski, burmistrz miasta i profesorowa Bronisława Matuszewska. Włodzimierz Jasiński miał tylko starszą od siebie o dwa lata siostrę Władysławę. Wyszła ona za mąż za Antoniego Ostrogradzkiego. Ich córka Sabina Helena była nauczycielką szkół powszechnych we Włocławku. Po śmierci męża i jedynej córki, która zmarła mając 37 lat, siostra ordynariusza łódzkiego została rezydentką w domu Sióstr Wspólnej pracy.
- Przyczynił się do tego niewątpliwie jej brat, ksiądz Włodzimierz Jasiński, ówczesny rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Łodzi, który ofiarował za nią 10.000 złotych - pisze w książce poświęconej biskupowi Jasińskiemu, ks. dr Kazimierz Dąbrowski, dyrektor Archiwum Archidiecezjalnego w Łodzi. - Pieniądze te siostry przeznaczyły na budowę domu w Glinkach, zaś częściowo spłaciły nimi pożyczkę zaciągniętą w Kurii Biskupiej we Włocławku.
W czasie wojny Niemcy wywieźli rezydentki domu Sióstr Wspólnej Pracy, w tym siostrę biskupa Jasińskiego, do obozu w Chełmnie nad Nerem, gdzie zginęły w komorach gazowych.
Wracając do bp Włodzimierza Jasińskiego, to rodzice zadbali o jego wykształcenie. Najpierw uczył się w Szkole Elementarnej Katolickiej we Włocławku, a potem sześcioklasowej szkole realnej. Po jej ukończeniu rozpoczął studia w Wyższym Seminarium Duchownym we Włocławku.
13 października 1895 roku przyjął święcenia kapłańskie z rąk biskupa Aleksandra Kazimierza Bereśniewicza, ordynariusza włocławskiego. Tej chwili nie doczekała matka biskupa, która zmarła rok wcześniej, mając 48 lat. Jego ojciec umarł w 1903 roku. Władysław Jasiński miał wtedy 54 lata.
Po święceniach kapłańskich ks. Jasiński był m.in. wikarym w Tuliszkowie koło Konina, w Służewie, w parafii św. Mikołaja w Kaliszu, w Opatówku.
W 1906 roku został prefektem w Szkole Handlowej w Kaliszu, był też jednym z jej twórców. Pracował już wtedy jako rektor kaliskiego kościoła pobernardyńskiego. W tym czasie często brał udział w kursach katechetycznych organizowanych w Monachium, Wiedniu, Salzburgu.
- Ks. Jasiński miał cechy społecznika, które dały się poznać po jego przybyciu do Kalisza - pisze w swojej książce ks. Kazimierz Dąbrowski.
Działał w kole Polskiej Macierzy Szkolnej, należał do współzałożycieli Biblioteki Publicznej im. A. Mickiewicza i Muzeum Krajoznawczego. Był również działaczem Kaliskiego Towarzystwa Dobroczynności. Przed pierwszą wojną światową rozpoczął studia w Akademii Duchownej w Petersburgu. Wybuch wojny uniemożliwił mu napisanie pracy doktorskiej. W 1915 roku został proboszczem parafii św. Bartłomieja w Koninie i dziekanem dekanatu konińskiego. Doprowadził m.in. do wznowienia działalności polskiej szkoły handlowej. Dał się tam poznać jako polityk. Został wybrany przez sejmiki wyborcze do Rady Stanu. Działał też w Radzie Narodowej i był członkiem Rady Miasta Konina. W 1918 roku, przed zakończeniem wojny, przeniesiono ks. Jasińskiego do Piotrkowa Trybunalskiego. Mianowano go proboszczem kościoła pw. św. Jakuba, a zarazem dziekanem piotrkowskim. Szybko zdobył sympatię mieszkańców Piotrkowa. W 1924 roku wygrał plebiscyt „Dnia Piotrkowskiego” na najpopularniejszą i najwybitniejszą postać miasta. Dzięki niemu m.in. wyremontowano kościół farny, utworzono w mieście drugą parafię, pw. św. Jacka.Nowy rozdział w życiu ks. Włodzimierza Jasińskiego rozpoczął się 1 września 1926 roku, kiedy został rektorem Wyższego Seminarium Duchownego w Łodzi. Jednocześnie wykładał w nim homiletykę. Po czterech latach, bullą papieża Piusa XI został mianowany ordynariuszem diecezji sandomierskiej. Święcenia biskupie przyjął w łódzkiej katedrze 5 października 1930 roku. Natomiast ingres do sandomierskiej miał miejsce siedem dni później.
- Mianowanie ks. Włodzimierza Jasińskiego ordynariuszem sandomierskim nie było niespodzianką - pisze w biografii biskupa ks. Kazimierz Dąbrowski. - Kiedy bowiem w 1924 roku mówiono o projekcie podziału diecezji polskich i przewidywano utworzenie diecezji kaliskiej, na stanowisko ordynariusza nowo powstałej diecezji często wysuwano jego kandydaturę. Biskup Włodzimierz Jasiński przez pięć lat był ordynariuszem sandomierskim. Zapamiętano, że dbał o zabytki Sandomierza i diecezji sandomierskiej. Dzięki niemu rozpoczęto restaurację miejscowej katedry i założono działające do dziś Muzeum Diecezjalne w Sandomierzu. Otrzymał honorowe honorowe obywatelstwo tego miasta. Niedługo po tym opuścił Sandomierz.
Po śmierci biskupa Wincentego Tymienieckiego papież Pius XI mianował 30 listopada 1934 roku bp Włodzimierza Jasińskiego ordynariuszem diecezji łódzkiej. Ingres do łódzkiej katedry odbył się 27 stycznia następnego roku. Już przed wojną mówiło się, że bp Jasiński obejmuje trudną diecezję. Brakowało w niej kościołów, zwłaszcza w Łodzi. W 1933 roku była diecezją w której przypadało najwięcej wiernych na jedną parafię. Średnio 7700 wiernych. Najtrudniejsza sytuacja była w Łodzi. Istniały tu też bardzo duże parafię. Tu na każdą z nich przypadało około 27 tysięcy wiernych. Na przykład Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny liczyła 65 tysięcy parafian, a katedra - 45 tysięcy. Nowy biskup za zadanie postawił sobie budowę nowych kościołów. Jego poprzednik, bp Tymieniecki erygował wiele parafii, ale budowa większości świątyń jeszcze trwała, jak na przykład pw. św. Franciszka, Antoniego, Kazimierza, Opatrzności Bożej.
- To był jeden z powodów, dla których bp Jasiński nie podejmował na wielką skalę budownictwa sakralnego i tworzenia nowych parafii - tłumaczył w swej książce ks. Dąbrowski.
Ale to za czasów tego ordynariusza zaczęto wznosić m.in kościół Najświętszego Serca Jezusowego na Julianowie czy św. Józefa w Rudzie Pabianickiej. Erygowano w sumie dwadzieścia nowych parafii. Jak zapewnia w swej książce ks. Dąbrowski, niektóre na prośbę parafian. Jak choćby parafię w Zelowie czy wspomnianą już łódzką parafię Opatrzności Bożej. W diecezji brakowało też kapłanów. Liczyła ponad 860 tysięcy wiernych, a było ich tylko 193.
- Każdy kapłan miał wstęp do bp Jasińskiego od godziny 8.00 do 21.00 - pisał w jego biografii ks. Kazimierz Dąbrowski. - Był dla kapłanów wzorem gorliwości duszpasterskiej, czego dowodem może być liczna korespondencja.
Nowy biskup zreorganizował Kurię Biskupią i Sąd Biskupi. Dużą troską otaczał łódzkie seminarium i uczących się w nim przyszłych kapłanów. Dzięki niemu dobudowano trzypiętrowe skrzydło, otynkowano cały budynek i założono w nim centralne ogrzewanie. Nie zapominał, że jest pasterzem diecezji, której stolica znajduje się w robotniczym mieście. Dzięki niemu utworzono Stowarzyszenie Rzymskokatolickich Kas Pożyczek Bezprocentowych Diecezji Łódzkiej. Kontynuował powołany jeszcze przez bp Tymienieckiego, Biskupi Komitet Kolonii Letnich oraz Biskupi Komitet Pomocy dla Najbiedniejszych Doraźny Posiłek.
Biskup Jasiński szczególną opieką otoczył łódzką katedrę. Dzięki niemu wybudowano kryptę grobów biskupich. Umieszczono w niej grobowiec i pomnik pierwszego ordynariusza diecezji łódzkiej biskupa Tymienieckiego. Ale dzięki bp Jasińskiemu w grudniu 1937 roku otwarto Muzeum Diecezjalne.
Po wybuchu II wojny światowej bp Jasiński stanął na czele Okręgowego Łódzkiego Komitetu Społecznego Niesienia Pomocy Żołnierzom i ich Rodzinom. Ale po wkroczeniu do miasta Niemców, bp Jasiński został przez nich internowany w siedzibie Pałacu Biskupiego przy ul. Skorupki. Mógł jednak przyjmować interesantów i kontaktować się z wiernymi. Niemcy zajęli gmach seminarium i umieścili w nim Hitlerjugend. Bp Jasiński zarządził wtedy przeniesienie uczelni do Szczawina, do domu rekolekcyjnego. Jednak w lutym 1940 roku Niemcy nakazali ostatecznie zamknięcie seminarium.
5 maja 1941 roku Niemcy zajęli gmach łódzkiej kurii. Zaczęło tam urzędować NSDAP oraz Niemiecki Front Pracy. Kilka dni później biskupa Jasińskiego i 11 innych pracowników kurii wysiedlono do Szczawina. Tam przebywali pod nadzorem gestapowca Helmana. Nie mogli opuszczać domu rekolekcyjnego. 11 sierpnia 1941 roku zostali wywiezieni do klasztoru ojców reformatorów w Bieczu koło Jasła. W tej sprawie u Niemców, poprzez swego nuncjusza apostolskiego w Berlinie, interweniował Watykan. Hitlerowcy wytłumaczyli, że biskup łódzki wraz kapitułą został wywieziony do Biecza „ze względu na bezpieczeństwo policyjnie”. Niemcy stwierdzili, że niemożliwy jest powrót bp Jasińskiego do Łodzi. On i bp Tomczak namawiali bowiem ludność cywilną do stawiania oporu. Jesienią 1944 roku do Jasła zbliżał się front. To stworzyło okazję o ponowienie starań o wyjazd z Biecza bp Jasińskiego. 4 listopada ordynariusz łódzki wyjechał do Piotrkowa Trybunalskiego. Do Łodzi powrócił 3 lutego 1945 roku. Zaraz przystąpił do pracy. Zachęcał łodzian, by zakładali oddziały „Caritas” i pomagali potrzebującym.
Aż wreszcie nadszedł rok 1946. We wrześniu bp Włodzimierz Jasiński niespodziewanie złożył rezygnację z kierowania diecezją łódzką. 20 grudnia papież Pius XII przyjął tę rezygnację i mianował go arcybiskupem tytularnym Drizipary. A wiadomość tę bp Jasiński ogłosił kapitule diecezji łódzkiej 30 stycznia 1947 roku. Oficjalnym powodem jego odejścia był stan zdrowia. Biskup miał już 73 lata i był schorowanym człowiekiem. Przed złożeniem rezygnacji zasłabł w czasie uroczystości na Jasnej Górze. Drugą była prawdopodobnie ugodowa postawa wobec nowych władz. Po wyborach do sejmu w 1947 roku, tuż przed swym odejściem z diecezji, wbrew zakazowi episkopatu, w kościołach diecezji łódzkiej, jako jedynej w Polsce zabiły dzwony.
- Rzeczywiście, sprawozdanie urzędu d/s wyznań donosi, że dzwony zabiły, choć zalecenie episkopatu były inne - wyjaśniała nam Milena Przybysz z łódzkiego IPN, autorka książki „Kościół rzymskokatolicki w Łodzi w latach 1945-1956”. - Być może biskup Jasiński uznał, że tak będzie lepiej dla diecezji, nie chciał zaostrzać stosunków z władzami? Być może wynikało to z prowadzenia przez niego dosyć elastycznej polityki jeśli chodzi o kontakty z komunistami. Trudno mi tu wyrokować, że była to polityka ugodowa, lojalna. Myślę, że dziś łatwo o takie oceny. Teraz uważa się, że bohaterską jest radykalna postawa, jak prymasa Wyszyńskiego. Natomiast należy docenić tych, którzy starali się, by Kościół przetrwał, ale robili to innym sposobem.
Kilka lat po swej rezygnacji abp Włodzimierz Jasiński przyznał, że były na niego naciski z zewnątrz i w takich warunkach nie mógł prowadzić diecezji.
- Biskup powiedział to w nieoficjalnej rozmowie - opowiadała nam Milena Przybysz. - Być może chodziło tu naciski i ignorowanie ze strony władz. Biskupowi nie udało się na przykład odzyskać budynku, w którym znajduje się dziś Wyższe Seminarium Duchowne. Gmach ten został oddany we władanie władz na trzy miesiące. Komuniści mieli go wyremontować. Jednak umieszczono tam szkołę milicyjną i nie zamierzano zwracać budynku. Może biskup czuł się niezdolny, by go odzyskać? To wszystko, a także stan zdrowia sprawiło, że chciał oddać diecezję w ręce komuś, kto zrobi z tym porządek. Ale jest to moja hipoteza, osoby żyjącej w innej epoce, która nie jest duchownym.
Jego biograf, ks. Kazimierz Dąbrowski uważa, że bp Jasiński traktował nową władzę jako tę, która będzie popierała Kościół i umacniała polską suwerenność. Nawet zerwanie stosunków ze Stolicą Apostolską i przekreślenie Konkordatu nie zmieniły tej ugodowej postawy.
- Głęboki patriotyzm nakazywał mu być lojalnym wobec tych, którzy reprezentowali interesy państwa - pisał ks. Dąbrowski.
4 marca 1947 roku bp Włodzimierz Jasiński opuścił Łódź i wyjechał do klasztoru redemptorystów w Tuchowie. Mieszkał tam do końca życia, czyli 18 lat. Rzadko odwiedzał Łódź, czasami przyjeżdżali do niego łódzcy duchowni. Arcybiskup Włodzimierz Jasiński zmarł 17 kwietnia 1965 roku, w nocy z Wielkiego Piątku na Wielką Sobotę. Dożył 93 lat. Pochowano go w kościele w Tuchowie. W 1968 roku zwłoki drugiego ordynariusza diecezji łódzkiego przewieziono do Łodzi. 10 marca spoczęły w podziemiach katedry.