Bielan: Musimy zdobyć ponad milion głosów więcej niż uzyskaliśmy jesienią w wyborach parlamentarnych
- Owszem, zdarzają się w naszym obozie afery, ale różnimy się ich skalą oraz reakcją na nie od naszych poprzedników. My afery po naszej stronie wypalamy żelazem - mówi Adam Bielan, europoseł PiS, rzecznik sztabu wyborczego Andrzeja Dudy.
Koronawirus może zdominować tę kampanię wyborczą?
Z całą pewnością uwaga opinii publicznej, a w związku z tym i mediów, skoncentrowana jest w tej chwili na walce z wirusem.
To dlatego kampania prezydencka rozkręca się tak leniwie?
Nie użyłbym słowa „leniwie”. Przecież mieliśmy bardzo energetyczny start. Wielka konwencja, największa w ostatnich latach. Wzięło w niej udział ponad 5 tysięcy osób.
Tak, konwencja była efektowna. Świetnie pasuje do niej powiedzenie: operacja się udała, pacjent zmarł - bo dziś o niej nikt nie pamięta.
Rzadko kiedy konwencje zmieniają bieg kampanii. Być może oczekiwania wobec niej było nieco zawyżone.
Nie „były zawyżone”, tylko wy je zawyżyliście, opowiadając o największej konwencji w historii.
Ja tego nie mówiłem. Natomiast w jej trakcie wszyscy mieli w pamięci to, co się wydarzyło 9 lutego 2015 roku, kiedy odbyła się duża konwencja Andrzeja Dudy - bo dopiero po niej zaczęto go traktować jako poważnego kandydata do prezydentury. Pamiętam, że ja sam dopiero wtedy uwierzyłem, że jest realna szansa pokonania Bronisława Komorowskiego. Teraz trudno było oczekiwać przełomu - w końcu mowa o konwencji kandydata faworyta wyborów.
Teraz pan mówi, że prezydentowi ciąży fakt bycia faworytem?
Nie. Ale w 2015 roku startował z pozycji kandydata, na którego nikt nie stawiał. Przecież wydawało się, że on zostanie pożarty w tamtych wyborach. Do wyborów nie było ani jednego sondażu pokazującego, że on może wtedy wybory wygrać. Teraz to wygląda zupełnie inaczej. I cel kampanii był też inny.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień