Bezdomni zrobili sobie noclegownię w wieżowcu
Ostatnie piętro wieżowca przy ul. Budowlanych w Głogowie od lat jest dziką noclegownią. Bezdomni śpią tam, śmiecą, czasami biją się ze sobą...
Mieszkańcy wieżowca przy ul. Budowlanych 20 mają problem z bezdomnymi. Najbardziej cierpią lokatorzy ostatnich pięter, bo okolice łącznika między klatkami stały się niemal noclegownią. Dzicy lokatorzy ścielą tam legowiska, załatwiają się, śmiecą, a nawet biją ze sobą. Bywa, że słychać też odgłosy seksu.
– Trudno jest spać, gdy pod drzwiami ktoś chrapie, krzyczy albo się bije – opowiada Lucjan Krzykała, który mieszka na ostatnim piętrze. – Poza tym strasznie śmierdzi. Staram się ich przeganiać, ale nie zawsze to się udaje, bo są agresywni. Choć mam już swoje lata, to nieraz musiałem użyć siły, ale chyba nie o to chodzi, bym miał się z nimi bić! Od porządku jest administracja i służby – mówi i nie ukrywa żalu do policji, która jego zdaniem, zbyt opieszale reaguje na zgłoszenia.
Wrzaski są niemal o każdej porze dnia i nocy. Czasami obawiam się, czy coś za ścianą nie wybuchnie
Odkąd administracja budynku zamknęła wejście na łącznik, bezdomni rozkładają się na schodach i półpiętrze, tuż przed „galerami”. Oprócz hałasu i brudu, mieszkańcy wieżowca obawiają się jeszcze jednego: – Jak wybuchnie pożar, to mamy zamkniętą jedyną drogę ucieczki, bo drzwi na „galery” są zamknięte – przyznaje pan Lucjan.
Problem z bezdomnymi w wieżowcu trwa już od dobrych kilku lat. Nie pomaga w tym fakt, że w obu klatkach mieszkają „przyjaciele” takich osób, którzy ułatwiają im wchodzenie do budynku. Bezdomni dzwonią pod odpowiedni numer mieszkania i drzwi się otwierają. Niektórzy z nich znają nawet kody do domofonów, a jak go zapomną, nie mają oporów, by wyłamać klamki.
Jeden z mieszkańców bloku, który sąsiaduje z takim mieszkaniem, przyznaje, że krzyki i awantury za ścianą to niemal codzienność. – Często słychać jak czymś rzucają, jak coś się przewraca i tłucze – opowiada mężczyzna. – Wrzaski są niemal o każdej porze dnia i nocy. Czasami obawiam się, czy coś za ścianą nie wybuchnie. Nasze balkony są blisko siebie, więc nie wiadomo, czy nie przejdzie do nas jakiś nieproszony gość. Kiedy wyjeżdżam z domu na dłużej, to boję się, czy będę miał do czego wracać – przyznaje zmęczony tym stanem głogowianin.
Bogdan Kaleta, oficer prasowy głogowskiej komendy policji, przyznaje, że problem z koczującymi bezdomnymi w wieżowcu przy Budowlanych jest im znany, a patrole często tam zaglądają. – Niestety, mamy ograniczone możliwości działania w takich sytuacjach. Bez ich zgody możemy interweniować tylko wtedy, gdy istnieje zagrożenie dla życia i zdrowia. Jedyne, co można zrobić, to ich nękać i wypraszać z bloków, co zresztą robimy – mówi. Dodaje też, że uwagi mieszkańców zostaną przekazane dzielnicowemu.
Wieżowcem, zwanym potocznie „Szlichtyngową” administruje Zakład Gospodarki Mieszkaniowej. Kierownik osiedla Hutnik, Anna Keep, zapewnia, że zwróci się pisemnie do komendanta policji z prośbą o częstsze interwencje w wieżowcu. – Sami też robimy wszystko, by się pozbyć niechcianych lokatorów – twierdzi. – Usuwamy ich legowiska i dajemy się im we znaki, by się im odechciało tam przychodzić. To chyba jedyna droga, by się ich pozbyć - tłumaczy. - W taki sposób walczyliśmy kiedyś z bezdomnymi w budynku przy ul. Daszyńskiego. Niestety, kłopot w tym, że jak wyprowadzą się z jednego budynku, to od razu wchodzą do innego - kwituje.