Centrum miasta, nowy dworzec PKP, ale niedaleko swoje miejsce spotkań mają... bezdomni. Wychodzi przyjezdny oglądać miasto... I taka wizytówka.
- To już jest jakaś plaga - piją w miejscu publicznym, nie przejmują się innymi ludźmi, wyłudzają pieniądze... - opowiada Jerzy N. (dane do wiad. red. ) - Najgorsze jest to, że przecież dzieje się to pod okiem odpowiednich służb. Menele okupują miejsce przy kasach Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej. Śpią tam, piją piwo z puszek. A obok mamy dobry nowy dworzec PKP, przecież to centrum miasta. Nikomu nie zależy na wizerunku Bydgoszczy?
A co policja?
Grupa tak nazywanych przez naszego Czytelnika „meneli”, przy Dworcu Głównym PKP zbiera się regularnie.
- Mam wrażenie, że oni tam mieszkają - mówi pan Jerzy. - Zrobiło się ciepło... Mam wrażenie w dodatku, że oni zaczynają zaczepiać pasażerów wychodzących z dworca. A to już jest chyba karalne...
Byliśmy na miejscu. - A ja nie mam zameldowania i nikt mnie nie ściągnie - mówi jeden z tzw. bezdomnych. Jest przed południem. Wygląda na to, że „impreza” jest w toku. Jeden na wózku inwalidzkim zasypia, aż mu głowa spadła. Kilku innych siedzi z odpalonymi puszkami najpodlejszego piwa.
- A co pan chce? Policja? - pyta jeden.
- Czy ja wyglądam na policję? Panie, ziom...- staram się nawiązać kontakt.
Kontaktu z tymi ludźmi nie ma.
Dlaczego straż miejska i policja nie radzą sobie z bezdomnymi koczującymi na bydgoskich ulicach
- przeczytasz w dalszej części artykułu
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień