Bez szans na kredyt. Będzie z lewego źródła [infografika]
Klienci, którzy po zmianach mają być bardziej chronieni, tak naprawdę na nich ucierpią - argumentują firmy działające na rynku pozabankowym.
Pozaodsetkowe koszty kredytu konsumpcyjnego w całym okresie spłaty nie będą mogły być wyższe od 75 procent wysokości zobowiązania - zakłada projekt ustawy przygotowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości (obecnie to jest 100 procent). Natomiast roczny limit całkowitych kosztów w skali roku nie przekroczy 20 procent kwoty kredytu w skali roku, a w przypadku 6 miesięcy będzie to 15 procent.
Większe ryzyko musi więcej kosztować
- Popieramy zmiany w Kodeksie karnym zmierzające do karania oszustów, którzy pożyczają pieniądze bez badania zdolności kredytowej, zwykle po to, by wyłudzić mieszkanie - twierdzi Jarosław Ryba, prezes Związku Firm Pożyczkowych. - Jednak tak drastyczne zmiany w limitach doprowadzą do likwidacji legalnego sektora pożyczkowego, zniknie też jedna trzecia ofert kredytów gotówkowych oferowanych przez banki. To może wywołać skutki odwrotne do zamierzonych, a ponadto państwo straci na tym nawet 1,5 miliarda złotych z tytułu podatków. Klienci zaczną prawdopodobnie korzystać z usług oszustów działających w szarej strefie, którzy pożyczają bez umowy, nie przejmują się limitami, stosują brutalną windykację, a to znacznie pogorszy ich sytuację.
- W przypadku legalnie działających firm cięcie limitów i obniżenie wszystkich wskaźników określających maksymalną wysokość opłat i prowizji doprowadzi do zniknięcia z rynku części kredytów - podobnie mówi Monika Zakrzewska, prezes Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego, która zrzesza m.in. Providenta. - Branża nie udź-wignie kosztów prowadzenia działalności, a to będzie oznaczało powiększenie szarej strefy, na czym głównie skorzystają lombardy. Ograniczenie legalnie działających firm będzie oznaczało, że poza systemem bankowym pozostanie jeszcze więcej klientów niż dotychczas. Szacuje się, że ok. jeden milion Polaków nie będzie w stanie otrzymać pożyczki w banku i będą szukali dostępu do pieniędzy, korzystając z ofert szarej strefy.
Michał Kisiel, analityk portalu Bankier.pl, podkreśla, że każdy podmiot udzielający pożyczek lub kredytów musi, ustalając cenę pieniądza, wziąć pod uwagę, że część pożyczonych pieniędzy nie zostanie zwrócona:
- Uwzględnia się to, szacując tzw. koszty ryzyka. Ograniczenie wysokości odsetek oraz opłat i prowizji spowoduje, że firmy i banki będą musiały ostrzej selekcjonować klientów. Im niższe limity, tym więcej ryzykownych klientów zostanie odrzuconych. To może oznaczać rozrost szarej strefy, w której najbardziej aktywni będą pożyczkodawcy działający bez oglądania się na regulacje prawne.
Jarosław Ryba przypomina, że w ostatnich latach instytucje pożyczkowe są pod kontrolą UOKiK i KNF: - Prowadzone są również prace legislacyjne, których efektem ma być uruchomienie państwowego rejestru takich instytucji.
Ponadto limit pozaodsetkowych kosztów pożyczek został już obniżony w marcu tego roku.
Jak już pisaliśmy, 11 marca weszła w życie tzw. ustawa antylichwiarska.
21 firm już zniknęło z rynku po zmianach w marcu
Do tego czasu firmy chętnie sięgały po dodatkowe pozycje w cenniku.
Oficjalnie pożyczały pieniądze na 10 procent, tyle wynosi czterokrotność stopy lombardowej NBP.
Dorzucały jednak do tego prowizje, sięgające kilkunastu, kilkudziesięciu czy nawet kilkuset procent.
W efekcie rzeczywista roczna stopa oprocentowania (RRSO) często znacznie przekraczała zarówno oprocentowanie określone w umowie, jak i maksymalne dopuszczalne przez prawo. Nie obowiązywały żadne limity.
Od marca pozaodsetkowe koszty zostały zaś ograniczone do 25 procent kwoty pożyczki i 30 procent za każdy rok umowy. Wszystkie opłaty łącznie nie mogą przekroczyć równowartości wypłaconej sumy.
W efekcie tych zmian 21 firm z branży zdecydowało się zwinąć biznesy. Po zmianach ta liczba może wzrosnąć.