Bez soli dawna Polska nie byłaby wielkim państwem
21 kwietnia 1368 r. Kazimierz Wielki wydaje statut żupny. Dokument określa zasady wydobycia i sprzedaży soli na trzy stulecia. Rozmowa z historyczką Anną Włodarską.
- Dlaczego Kazimierz Wielki wydał statut żup solnych?
- Jako dobry gospodarz chciał uporządkować przepisy dotyczące wydobycia i sprzedaży soli. Król dążył do zwiększenia dochodowości żup krakowskich, czyli kopalń w Wieliczce i Bochni.
- W oparciu o jakie prawo działały żupy wcześniej?
- Na podstawie prawa zwyczajowego. Zanim tradycję przekształcono w ordynację, rada królewska przesłuchała wszystkich mających pojęcie o funkcjonowaniu kopalni, m.in. żupników, podżupków, sztygarów i cieśli, zarówno - jak dziś byśmy to powiedzieli - czynnych zawodowo, jak i emerytów.
- Przesłuchali?
- Tak, bo zeznawali pod przysięgą. Ich zeznania spisał i zredagował Dymitr z Klecia, podskarbi krakowski. Przygotowany przez niego dokument zatwierdziła rada królewska i monarcha. W ten sposób powstała ordynacja, zwana statutem żup krakowskich. Był to pierwszy obszerny dokument normujący prawo górnicze obowiązujące w solnym przedsiębiorstwie. W dokumencie dokładnie opisano m.in. sposób wydobycia soli, określono rodzaje produktów z soli, ich ceny, wyszczególniono urzędników i pracowników (górników). Statut Kazimierza Wielkiego, z pewnymi zmianami, obowiązywał aż do roku 1649.
- Król, wydając statut, chciał też ograniczyć samowolę fiskalną zarządzających kopalniami urzędników i ograniczyć korzyści wszystkich instytucji (np. klasztorów), które zyskiwały na handlu solą.
- Niewątpliwie i taki cel mu przyświecał. Statut precyzyjnie wyznaczał, komu i ile żupa ma wypłacać. Klarownie stało w nim, że żupy solne są własnością królewską, czyli skarbu państwa, bo wtedy było to jedno i to samo. Na mocy statutu głównym administratorem żup solnych został żupnik, który zarządzał albo bezpośrednio w imieniu monarchy, albo jako dzierżawca. Dzierżawa trwała zwykle trzy lata, a żupnik zobowiązany był do przekazywania do skarbca królewskiego stałego czynszu w wysokości co najmniej 18 tys. grzywien rocznie.
- To były duże pieniądze?
- Wielki majątek. W przeliczeniu na kruszec około 3600 kg srebra.
- Polska nie poradziłaby sobie bez soli?
- Prawie jedna trzecia budżetu królewskiego pochodziła z żup, zatem można zaryzykować stwierdzenie, że Polska nie poradziłaby sobie bez soli z Wieliczki i Bochni. W dawnych czasach mówiono o niej „białe złoto”, bo z niej m.in. utrzymywano zamki, dwór monarszy, wypłacano pensje.
- Przed UJ, na Wawelu, na rynkach wielu miast stać powinny bryły soli, bo mnóstwo jej zawdzięczają.
- Niewątpliwie. W akcie fundacyjnym Studium Generale (późniejsza Akademia Krakowska) król zapewnił uczelni 340 grzywien rocznie pochodzących ze sprzedaży soli. Potem, począwszy od Jadwigi i Jagiełły, władcy także zasilali kasę uniwersytetu z dochodów ze sprzedaży soli. W drugiej połowie XV w. pieniądze uzyskane z jej wydobycia w znaczący sposób przyczyniły się do odbudowy i rozbudowy Wawelu.
- Żupnik mógł sam sprzedawać sól w kraju i za granicą?
- Nie. Statut króla Kazimierza jasno definiował, kto mógł zajmować się handlem solą. Byli to kupcy solni zwani prasołami. Na mocy królewskiego przywileju bezpośrednio w żupie sól mogli kupować mieszczanie wieliccy, bocheńscy i krakowscy. Wieźli sól m.in. do Oświęcimia, w którym znajdował się skład solny, a nawet dalej na Śląsk, Morawy, aż na Węgry.
- Czy sól była towarem powszechnie dostępnym?
- Bez niej nikt w czasach bez lodówek nie poradziłby sobie. Drobną sól, tzw. cetnarkę, w Wieliczce można było nabyć u przekupniów, którzy z kolei mieli prawo kupować ją bezpośrednio w kopalni.
- W XVI w. żupa krakowska była jednym z największych przedsiębiorstw ówczesnej Europy. Kto w niej pracował?
- Zatrudnieni byli nie tylko górnicy, lecz również cieśle, bednarze, kowale, woźnice, stajenni, urzędnicy. Żupy prowadziły własną kuchnię, miały własnego medyka. Za panowania Kazimierza Wielkiego pracowało w niej około 400 osób. Korzystano z fachowców zagranicznych, którzy zostawali często bachmistrzami czy sztygarami, czyli organizatorami pracy w kopalni od strony technicznej. W statucie ustalono, że w każdej kopalni, czyli w Wieliczce i Bochni, będzie pracowało po 60 kopaczy (górników pozyskujących sól kamienną w komorach). Kopacze uzyskali przywilej, na mocy którego żupa musiała odkupić od nich po ustalonej cenie bałwany.
- Czyli?
- Bałwan był blokiem soli w kształcie walca. W czasach Kazimierza Wielkiego produkowano dwa ich rodzaje, które różniły się wagą (390 i 520 kg). Kiedy zaś kopaczowi w miejscu jego pracy skończyła się sól, wtedy żupa miała obowiązek znaleźć mu nową ścianę solną. Z czasem część kopaczy do pracy przy wydobyciu soli zatrudniała innych ludzi. Zawsze jednak w kopalniach soli pracowali wyłącznie ludzie wolni.
Rozmawiał Włodzimierz Knap