Bez dachu nad głową trudno także o pracę
Niepełnosprawny Radosław Żukotyński od lat stara się o lokal socjalny. W oczekiwaniu na lokum, musi spać pod gołym niebem.
- Od 2012 roku staram się o mieszkanie socjalne - mówi Radosław Żukotnicki. - Niestety nie mam teraz innego lokalu. Śpię na dworze albo po kolegach od trzech lat. Wcześniej byłem w związku i mieszkałem z konkubiną. Niestety, nie ułożyło nam się i... trzeba było się wyprowadzić.
Pan Radosław jest osobą niepełnosprawną. Ma mózgowe porażenie dziecięce i zerwanie ścięgno Achillesa. Ze związku z konkubiną ma córkę, którą... musi odwiedzać na korytarzu lub na dworze. Wszystko przez brak własnego mieszkania. Pan Radosław jest z zawodu murarzem. Teraz znalazł pracę, roznosi ulotki. Tylko że z jego niepełnosprawnością dłuższe chodzenie sprawia mu ból.
- Muszę nogę oszczędzać, dlatego mam zacząć inną pracę, odbierać telefony w biurze - przekonuje zielonogórzanin. - Miasto wie, że obecnie nie mam dachu nad głową. Działałem, gdzie się dało. U posłów, radnych, ale jest cisza. Nic się nie da zrobić.
Jak przychodzi zima, pan Radosław prosi o pomoc kolegów, którzy dają mu czasowo dach nad głową.
- Tylko, że nie ma jak swoje cztery kąty - mówi mężczyzna. - Mógłbym mieć nawet mieszkanie do odświeżenia. Ja bym je sobie wyremontował. Nawet, żeby do pracy iść, to jest ciężko, bo nie mam stałego meldunku.
- Pan Radosław jest u nas na liście zakwalifikowanych do otrzymania mieszkania z zasobów miejskich - mówi Krzysztof Sikora, dyrektor departamentu przedsiębiorczości i gospodarki komunalnej. - Niemniej jednak jest to lista z roku dopiero 2012, co powoduje, że swoje miejsce w kolejce, mimo uciążliwości życiowych, które go dopadły, musi odczekać. Dzisiaj realizujemy wnioski osób z lat 2009-2010. Do wykonania list z 2012 roku potrzebujemy jeszcze około półtora roku.
Jak podkreśla też Krzysztof Sikora, sprawa pana Radosława była wielokrotnie stawiana na komisji mieszkaniowej. Tak, by wniosek został przyspieszony.
- Jednak komisja uznawała, że obecnie nie można przyznać panu Żukotnickiemu mieszkania, z uwagi, że inne rodziny są w większych potrzebach - wyjaśnia dyrektor departamentu przedsiębiorczości i gospodarki komunalnej w zielonogórskim urzędzie miasta.
- Według oceny komisji mieszkaniowej pan ma zapewnione mieszkanie u swoich rodziców. Niestety do czasu otrzymania mieszkania z kolejki musi sobie, niestety, dać jakoś radę. Nie możemy teraz tego przyspieszyć, gdyż osoby z lat wcześniejszych mają gorsze sytuacje i najpierw musimy realizować ich wnioski.
Na pytanie, czy znaczenie ma fakt, że pan Radosław jest gotowy własnymi rękoma wyremontować otrzymany lokal Krzysztof Sikora wyjaśnia:
- Taki argument podnosi niemal co drugi, czekający u nas na liście. Ale praktyka pokazuje, że mieszkańcy niestety nie radzą sobie z generalnym remontem.