Beskidzki poradnik dla gości z Mazowsza na ferie: Krótki kurs przeżycia w Beskidach dla turystów z Warszawy
Beskidzki poradnik dla gości z Mazowsza: Dzisiaj uczniowie czterech województw, w tym mazowieckiego, zaczynają ferie. Dla beskidzkich miejscowości oznacza to początek szczytu sezonu.
Beskidzki poradnik dla gości z Mazowsza
Drodzy przyjaciele z Warszawy, drodzy turyści, którzy postanowiliście zimowe ferie spędzić w przepięknych Beskidach. Nie czujcie się u nas zagubieni, poczytajcie nasze życzliwe porady. Czas spędzony u nas na pewno zapamiętacie długo.
PORADA 1.
Jeśli na co dzień jeździcie na swojej Górce Szczęśliwickiej, to u nas uważajcie. Pierwszy szok, jakiego u nas doznacie - nie jeździmy po zielonym! Wy tam po igelicie. A u nas - zasadniczo - jeździmy po białym, nawet jeśli to śnieg sztuczny. Dwa - górki są znacznie dłuższe, weźcie więc kanapki z humusem czy co tam macie, może colę ze stewią, byście nie padli ze zmęczenia. Polecamy nowy Szczyrk, stary Cieńków, ale też Stożek, Nową Osadę w Wiśle czy Złoty Groń w Istebnej. Ten ostatni ośrodek pozwoli wam błysnąć po powrocie do korpo - to tam jeździ czasami prezydent Duda. Możecie w ciemno powiedzieć, że jeździliście z nim - szansa, że traficie jest niemała, często widać go na nartach.
PORADA 2.
Jeśli brakuje Wam swoich szklanych drapaczy, co to do późnego wieczora obwieszczają wszystkim o waszym światowym życiu i pracowitości, to pamiętajcie - u nas ich nie ma i nigdy nie będzie. Nie tylko Pałacu Kultury i Nauki, ale nawet tego brzydkiego żagla od Libeskinda. U nas najwyżej, tam, gdzie podnosisz wzrok, gdy szukasz zachwytu - są góry. Najpiękniejsze. Być może nawet nocą zobaczycie jakieś światełko na szczycie. Lecz to nie korpoludek piszący projekt po godzinach, to tylko światełka z Czantorii, widziane z Ustronia-Polany.
PORADA 3.
Jeśli lubicie pokazać się u Was na Mazowieckiej, to... u nas nie ma takich obciachowych ulic. Owszem, są jakieś najtkluby, ale zasadniczo nie polecamy - jesteśmy zdrową tkanką narodu i jedyne co, to pozwalamy sobie na bieganie na golasa w saunach, bo tam to wypada. Ale żadnych najtklubów. Jeśli już musicie ich szukać - pytajcie taksówkarzy, po nalepkach na autach widać, że wiedzą, co i jak.
PORADA 4.
Jeśli chcecie, żeby było jak u Was, znaczy: jak u mamy - to mamy nawet pałacyk prezydencki. Mniejszy, ale ładniejszy. Inne podobieństwo to Wisła. Jeśli więc lubicie swoje bulwary nad Wisłą, to zapraszamy do Wisły nad Wisłę. Owszem, to ta sama rzeka co u Was, u nas jeszcze młoda i wąska, u was już stara i szeroka. Ale ta sama. Zapytacie, gdzie te knajpki, ławeczki i piwo kraftowe? Pamiętajcie jednak, że u nas nie trzeba szpanować i pokazać się kumplowi z korpo. U nas zwykły Żywiec i kiełbaska w okolicach parku Hoffa. Nie bierzecie rolek za tysiąc złotych (choć jest gładki asfalt, nikt nie doceni drogiego sprzętu), nie musicie też mieć puchówki z Hilfigera.
PORADA 5.
Jeśli lubicie swoje Koszyki i rano wybieracie się tam po topinambur, by potem spożyć go w ramach uroczystości pod nazwą śniadanie na trawie, to pamiętajcie, że zasadniczo jest w Wiśle Dom Handlowy „Świerk”. Być może inaczej się dziś nazywa, ale „Świerk” to „Świerk”. Tam kupicie sobie wszystko, od szczoteczki do zębów po wełniane skarpetki. Nie wiadomo, czy będzie jarmuż i pasternak, ale zapytajcie - choćby po to, by widzieć minę dziewczyny od Legierskich albo Pilchów, która sprzedaje na spożywczym.
PORADA 6.
Jeśli chodzicie z dzieckiem do swojego Centrum Nauki Kopernik, by młody się rozwijał, to u nas najbardziej polecamy Leśny Park Niespodzianek w Ustroniu. Świetne miejsce, gdzie na każdym kroku czegoś się uczymy - oczywiście o faunie i florze. To centrum nauki na naszą miarę - w zgodzie z naturą i w lesie. Tłumy mniejsze, wycieczek z Mazowsza zasadniczo brak.
PORADA 7.
Jeśli wieczorami chciałbyś, warszawiaku, wziąć swoją drugą połowę na kolację, niczym u siebie do InterContinentala albo kiedyś do Victorii, to wiedz, że mamy kilka hoteli wielogwiazdkowych z dobrą kuchnią, ale nie wiemy, jak tam smakuje, bo wolimy zwykłe, ciepłe i przytulne karczmy z góralskim jedzeniem. Gdy jednak chcesz zrobić wrażenie - w porządku - jest Gołębiewski w Wiśle, gdzie złoto ocieka, ale podobno nie przeszkadza w jedzeniu. Jest też hotel Belweder w Ustroniu - w przewodnikach od dawna stoi, że to pięć gwiazdek. Gwiazdki tam są, ale gwiazd seriali albo ambitnej kinematografii polskiej - raczej nie uświadczysz. Szpanu nie ma.
PORADA 8.
Jeśli zwyczajowo jesteś na wakacjach w Sharm el Sheikh, to skoczysz sobie w ramach wycieczek fakultatywnych do Kairu albo piramid. A jaką wycieczkę uskutecznić z Wisły i Szczyrku? Jedź do Bielska-Białej, historycznego, ładnego miasta z dużym potencjałem, skocz do całkiem dobrego Teatru Polskiego, jedź wreszcie do Cieszyna - będziesz zachwycony klimatem. Oczywiście, jeśli jesteś na tyle szalony - skocz też w godzinę prostą drogą do Katowic. A tam - nowy gmach NOSPR-u , gdzie tłumy warszawiaków już były i pokazały to na fejsie. Nie możesz być gorszy. Nie martw się, gdy nie ma koncertu, trochę sprytu i wejdziesz do sali - tej sali - na jedno selfie. Pamiętaj, że mamy dość dobre drogi i nawet dwie autostrady, jednak jest nas na Śląsku dość dużo, więc zdarzają się korki. Nie martw się, że jeździsz na warszawskich tablicach, nikt nie będzie Ci wygrażał. Nawet, jeśli się zdarzy, zasuń oponentowi po śląsku: „Przestoń mi tu titać, bo ci nazdom i naklupia po gymbie”. Efekt murowany. No to uczymy się: „prze-stoń...mi...tu...”
KLIKNIJ W ZDJĘCIE I CZYTAJ OPIS
A teraz na poważnie. Mieszkańcy woj. mazowieckiego, głównie Warszawy, są po Ślązakach drugą co do liczby grupą turystów odwiedzających beskidzkie miejscowości turystyczne, m.in. Wisłę, Szczyrk, Ustroń czy Istebną. I to nie tylko w czasie ferii zimowych.
- W linii prostej mieszkańcy województw mazowieckiego czy łódzkiego mają do nas najbliżej, więc ferie zimowe to dla nas top sezon. Jak co roku spodziewamy się dużego zainteresowania, jesteśmy przygotowani na przyjęcie sporej liczby turystów, mimo że pogoda nie służy wypoczynkowi na śniegu - stwierdził Łukasz Bielski z wiślańskiego Urzędu Miejskiego.
Jarosław Brożyna, dyrektor hotelu Gołębiewski w Wiśle, poinformował, że w tej chwili w hotelu zajętych jest 65-70 procent miejsc. Znakomitej większości rezerwacji dokonali mieszkańcy województwa mazowieckiego.
- W tym sezonie zainteresowanie Szczyrkiem jest ogromne - stwierdziła Sandra Kulka z Informacji Turystycznej w Szczyrku. - Wpływ na to mają wszystkie inwestycje, jakie u nas powstały w ostatnim czasie. Ludzie nawet z ciekawości chcą przyjechać i zobaczyć, jak to wygląda. Jeszcze pozostały wolne miejsca, ale nie jest to zbyt wielki wybór. Cały czas odbieramy też telefony w sprawie rezerwacji, w tym sporo ludzi dzwoni z województwa mazowieckiego.
Kulka dodała, że - według niej - w Beskidy mieszkańców centralnej Polski ciągnie chęć odpoczęcia od wielkomiejskiego zgiełku; dobry dojazd drogami szybkiego ruchu; ciekawa oferta, także ta poza stokami narciarskimi, oraz przystępne - jak na warszawskie kieszenie - ceny.
Właściciele bazy noclegowo-turystycznej w Beskidach nie mają wątpliwości, że podzielenie przez resort edukacji w 2003 roku ferii na kilka terminów dla różnych województw było dobrym rozwiązaniem. Dzięki temu nie dość, że udało się rozładować ruch turystyczny (wcześniej ludzie narzekali na tłok w pociągach i pensjonatach), to jeszcze sezon turystyczny nie jest skumulowany w dwóch tygodniach, lecz rozciągnął się na kilka.
Ulubionym miejscem wypoczynku mieszkańców województwa mazowieckiego są właśnie Beskidy. Gestorzy bazy turystycznej w Beskidach zauważają, że ich liczba ani znacząco się nie zwiększa, ani nie zmniejsza, zaś na niewielkie wahnięcia frekwencji wpływ ma jedynie pogoda. Coraz więcej jest też turystów z województw łódzkiego i pomorskiego, bo nowa autostrada łącząca Śląsk z Pomorzem znacznie ułatwia dojazd, sporo osób dociera z okolicznych województw - opolskiego i małopolskiego. Najmniej przyjeżdża z lubelskiego i lubuskiego.
Generalnie w śnieżne i mroźne zimy turystów jest więcej, a im na przełomie roku cieplej, tym przyjezdnych mniej.
- Kto chce poszaleć na nartach, to na pewno nie wybiera południowej Polski, tylko jedzie do Niemiec, Austrii czy do Włoch. Na pobyt u nas decydują się rodziny z małymi dziećmi, które stawiają pierwsze kroki na nartach, czy rodziny, w których ktoś uczy się jeździć na nartach. Ważny jest także program animacyjny przygotowywany przez nasz hotel. Goście wiedzą, że jeśli nawet nie ma śniegu, to zawsze mamy interesujące zajęcia dla dzieci - zauważa dyrektor Brożyna z Gołębiewskiego.
Wiślanie powściągliwie przyznają, że turyści z centralnej Polski „troszkę pieniędzy u nich zostawiają”. Ile to jest troszkę? Ciężko to wyliczyć, ale warszawiacy to - według górali - raczej osoby dobrze sytuowane, a nawet padają określenia - zamożne, jeśli się weźmie pod uwagę chociażby taki fakt, że samo narciarstwo do najtańszych pasji nie należy.
- Turyści śpią w różnych hotelach, pensjonatach i ośrodkach noclegowych. Niektórzy przyjeżdżają na zorganizowany tydzień w hotelu Gołębiewski, w międzyczasie jeżdżą na nartach i jest to na pewno wypoczynek ekskluzywny. Jednak są także turyści, którzy szukają noclegu w cenie 50-60 zł za osobę, ale oni z kolei muszą wydać na gastronomię, wyciągi, więc generalnie są to ludzie, którzy mają pieniądze - mówi Łukasz Bielski. I wylicza, że szacunkowo dziennie wypoczynek w Wiśle kosztuje od 100 do ponad 200 złotych, przy założeniu, że nocleg kosztuje jakieś 100 zł, karnet na wyciąg 50 zł plus jedzenie. - Oczywiście mamy fajne miejsca, które za rozsądną cenę oferują bardzo dobre warunki - podkreśla Łukasz Bielski.
Według dyrektora Brożyny, turyści z Warszawy są średnio zamożni lub nawet zamożni, choć z tej ostatniej grupy to raczej jadą na wypoczynek do Niemiec czy Austrii. - Jednak klient z województwa, powiedzmy, stołecznego ma pieniądze, choćby ze względu na fakt, że w stolicy zarobki są wyższe niż w innych częściach kraju - uważa dyrektor Brożyna.
Co ciekawe, zasobność portfela nie sprawia, że warszawiacy oczekują innego, jakiegoś specjalnego traktowania. Jak zgodnie przyznają gestorzy bazy noc-legowo-turystycznej w Beskidach, żyjemy w takich czasach, że klient płaci i klient żąda. Nieważne, czy jest z Warszawy, Katowic czy Koziej Wólki.
- Każdy chce otrzymać to, co mu się należy. Jeśli jedzie do hotelu czterogwiazdkowego, oczekuje usługi na poziomie czterech gwiazdek - mówi dyrektor hotelu Gołębiewski.
Sandra Kulka podkreśla, że teraz wszyscy mają większe wymagania co do oferty niż jeszcze kilka lat temu. - Dlatego standard w bazie noclegowej i gastronomicznej cały czas się podnosi, żeby sprostać wymaganiom klientów - mówi Sandra Kulka.